Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 82932.50 kilometrów w tym 12647.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.32 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 500115 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 5.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:19
  • VAVG 15.79km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po wsi

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0


Kategoria luźne


  • DST 47.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 24.31km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0

Przez Budziwój


Kategoria luźne


  • DST 69.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 14.28km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Podjazdy 2453m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

CK Wierchomla Edycja 9 GIGA

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 0

Miejsce: 25/30 GM2 12/14 Nr: 73 Michał Moskwa reBike Impulse Team | reBike.pl
GOpen Czas: 05:14:14.862 Strata: 01:34:05.533 Punkty: 420.3477

Położyłem się spać o 21, bo pobudka o 4:30 ale czekała mnie jedna z gorszych nocy w życiu. Ciągle odliczałem każde pół godziny w których nie udało mi się zasnąć i ile mi jeszcze zostało snu. 4 godziny przewracania się z boku na bok, to zimno to gorąco, 2 razy siku, no porażka. O północy chciało mi się płakać, byłem już zrezygnowany i pewny że kolejny start będzie nieudany. Najgorzej było ok 1 gdy zgłodniałem, ciągłe ssanie i lekki ból brzucha, jednak przeczekałem jeszcze pół godziny i udało mi się zasnąć. Rano ciężko wstać, ale humor nawet dopisuje i ogólnie chyba nie jest źle.
Na starcie próbne sprinty ale marnie to idzie i nogi zaraz puchną. Rezygnuję z rozgrzewki na rzecz masażu i rozciągania.
Na starcie staję na samym końcu i początek podjazdu jako tako z mijaniem kilku osób... ale tak było tylko z kilometr. Kolejne 7 to potworny ból nóg. Stawy jakby zastane, ścięgna z każdym obrotem powodują ogromny ból, nogi puchną, ale luźna rozmowa z równie ujepierbdzielonym Przemkiem nieco dodaje otuchy.

Szczyt i wyciągi narciarskie również słabo, jednak mijam Pawła i bardzo powoli wspinam się na kolejne małe górki na szczycie.

Pierwszy zjazd potwornie trudny, dosyć ryzykuję, ustawiam przełożenie na 2/6 by móc dokręcić, gdy będzie okazja, ale ostatecznie wykorzystuję je jedynie do rozpędzania po wyhamowaniach przed kolejnymi dołami... nagle słychać trzask... i pierwsza myśl to rozjzebźienie tylnej obręczy, spojrzenie na prędkości, kółko się kręci, szprychy nie wbijają w nogę... ale łańcuch lata swobodnie na jakiś metr ode mnie, aż w końcu stacza się z korby... staję i wracam po łańcuch. Nadjeżdżają zawodnicy, z łańcuchem w ręku ledwo się mijam z niezdecydowanym kolesiem, przejeżdżają kolejni i Paweł a ja zabieram się za składanie upierdzieloego piachem łańcucha i zakładam nową spinkę. 2, może 4 minuty i jadę, jednak napęd chrzęści, staje i co- przerzutka złamana? na szczęście tylko łańcuch nie zaszedł pod przerzutkę a przesuwał się po jej ramieniu. Poprawka i na luzie zjeżdżam... do technicznego zjazdu. Do teeeeeeechnicznego i baaaardzo długiego zjazdu. Ależ zabawa była przednia, kierownica w górę i w dół jak na jakimś filmiku z Włoszczowską, wiele dołów uskoków i bali odprowadzających wodę. Kilka wielkich kamieni korzenie, no i strome zjazdy małymi wąwozami... toż to było piękne:) wkrótce sztywnieje 4-ty i 5-ty palec obu dłoni, nogi również zaczynają odczuwać ten kolosalny zjazd, wypad na asfalt i ledwo 20km/h ciągle lekko wznosząc.

Tam Paweł ma kapcia, dalej w teren i oczywiście ciągle lekko pod górę, tak przez 10km. Co chwilę mijali mnie lepsi zawodnicy... ktoś popierdzielił trasę- 50% ja 50% oni. Przed oczami pojawia mi się wizja DNF-u a to by znaczyło, że nie ukończę 6-ciu edycji potrzebnych do generalki:/ Zacisnąłem zęby i co rusz czepiałem się w tunel któregoś ze sportowca. Bufet który miał być na 26 km ja mam na 19... więc jakoś jakimś cudem ściąłem trasę. No to huj, bawmy się. Teraz ciężko przez las z wieloma wzniosami terenu na szczyt Czubakowska 1080 m npm i Jawor 1027m. Zjazd do mety - aaale, to trzeba przeżyć. Zjeżdżam na asfalt w Wierchomli Małej i widząc podjazd na 2 pętle, postanawiam nasmarować łańcuch i pożyczam od gościa z Krynicy spinkę, na wypadek gdyby znów coś się stało z łańcuchem. Dalej punkt z wodą, więc kubek wody do bidonu z 1/3 izo i po kubku wody na nogi. Mozolnie i równo na młynku, po jakichś 2 km staje i postanawiam się kawałek przejść by rozluźnić nogi, mija jakiś gość, jadę dalej i jakiś starszy typek mówi- cześć kolego i że jak dziś ciężko i jak to mu fatalnie idzie, chwilę razem trzymam mu kroku ale odjeżdża mi. Ostatnie wzniesienie i postanawiam podprowadzić. Dalej bufet na którym sporo jem i oblewają mi nogi. Znów między wyciągami, jednym z nich downhillowcy z przewieszonymi rowerami, akurat wysiadają, więc ja się spinam i przygazowywuję, a oni z zaciekawieniem obserwują, cóż to za rowerowa impreza, ciekawe czy po prostu zjeżdżają stokami czy też mają jakiś specjalny tor wzdłuż wyciągu. Wzniesienie na szczycie to już powolny spacerek, szkoda go biadolić na młynku. Teraz znów ten kolosalny zjaaaazd. Tym razem nieco ostrożniej a i tak znów sprawia masę frajdy. Niby walka z rowerem, trudnym podłożem, a to tak niesamowite uczucie, kontrolowanie, przenoszenie ciężaru, lekkie dropy ze skał, heh... wykrzykniki, ja widzę jedynie kamory, a za nimi spora stromizna- ja bez oporów najazd między nie, przód w górę i gładko w dół- ależ adrenalina i ależ zmęczenie. Co kawałek jacyś piechurzy, biją brawo, zagrzewają do szybszej jazdy a ja czuję się wspaniale- choć potwornie zmęczony, tak do końca zjazdu na stojąco czerpiąc maksymalną radość z pokonania tego odcinka. Wypad na asfalt i tam poniżej 20km/h, ktoś mija, zaczyna się teren i widzę za sobą Panią Krysię... heh, normalnie byłbym wniebowzięty, ale zależało mi by z nią wygrać. Co kawałek droga przez las lekko zakręca przez co długo jej nie widzę. Aż tu nagle jakiś cholerny samochód z bagażnikami rowerowymi z naprzeciwka, wzbija tumany kurzu, będąc 150m przede mną wyjeżdżam na środek, po chwili baba w aucie w lewo, ja w prawo by jej zajechać drogę, jeszcze 2 takie manewry i nieco przystaje, mijam ją a ona przez szybę że przeprasza bo nie wiedziała z której strony. Pojebana no, masa kurzu, a ta se jedzie po jakiegoś zawodnika kurząc innych. Jest mostek, przyjemny chłodek od strumienie więc robię przerwę na rozprost. Ruszam i już mnie dochodzi P. Krysia, chwilę razem, śmiejemy, wspieramy, wrzucam na blat i zostawiam ją, jakieś strominzy i ona mnie już dojeżdża i ostatecznie wyprzedza. Na pomiarze czasu już ze 100m przede mną, na bufecie jeszcze się spotykamy, ja tankuje a ona znika w lesie. Teraz strasznie dłuży mi się podjazd lasem i z utęsknieniem wypatruję zjazdu 2 pętli giga do mety. Ciągle bałem się że przegapię zjazd i zrobią niepotrzebnie dużą pętlę. Po wyjechaniu na Czubakowską, jeszcze 2 zjazdy kamykami i w końcu jest. Za zjazdem jeszcze mały podjazd i teraz już kilka km z góry świetną szutrówką. Jazda ciągle ok 40km/h a dochodziłem nawet do 50tki. Przyjemny zjazd bezpośrednią graniczący z pięknym kamienistym i pełnym uskoków strumieniem, ahh- toż to było chyba najpiękniejsza jazda w moim życiu- aż szkoda by było nie dokręcać. Na metę asfaltem już ostatnim tchnieniem czując zbliżające się skurcze, przejeżdżam przez metę, staję i łapie leki skurcz w dwugłowy, uff:)

CYKLOKARPATY - TUTAJ PRZEKONASZ SIĘ CZYM JEST PRAWDZIWE KOLARSTWO GÓRSKIE
no i przekonałem się:) dzięki Prucek


Kategoria Starty


  • DST 10.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 11.54km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprawdzanie przed zawodami

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 17.08.2013 | Komentarze 0

i jazda do serwisu samochodowego by zrobić rezerwację, oraz sporo regulowania, prostowania i tłuczenia młotem przedniej Deorki- efekt bardzo zadowalający;) Ciągle miałem przed oczami zdjęcie pękniętego wodzika XTR-ki, ryzykowałem, ale wytrzymałość japońskiej stali mocno mnie zaszokowała:) Nie sądziłem że wodzik wytrzyma tłuczenie młotem ze sporą siłą. Przy okazji upierdzieliłem śrubę przedniej przerzutki zrzucając z niej jakieś 5g, szlifowanie wodzika to jakieś 2g:) ehh tak wiem, jestem chory, ale gdy jutro na podjeździe będzie mi ciężko, wspomnę sobie tą upiłowaną śrubę i jestem pewien ze będzie się jechało lżej.


Kategoria luźne


  • DST 27.00km
  • Czas 01:02
  • VAVG 26.13km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do SZiK-u

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 0


Kategoria luźne


  • DST 60.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trasą II Strzyżowskiego Maratonu 2010

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 0

Przez Zawisłocze i zjazd do Żarnowej... asfaltem... wszystko wyasfaltowali.
Teraz wspinaczka płytami na Smokówkę 378m, do czarnego szlaku, koło gospodarstwa agroturystycznego, żółty i stromy zjazd za kościołem w Żyznowie. Tak wymęczyły mnie podjazdy i ostatni zjazd, że zastanawiam się czy kontynuować jazdę.
Jednak przypomniałem sobie o miejscu biwakowym na leśnym podjeździe w Żyznowie, więc postanawiam kontynuować, i odpocząć tam.

pociągi kursują jedynie na trasie Rzeszów-Strzyżów.

Pierwszy podjazd z super widokiem na Strzyżów

Smokówka i Łazy

czarny szlak

żółty i podjazd w Żyznowie na Wiśnią Górę 380m. Przez asfalty w Żyznowie i znów pętla po lesie. Las potwornie zmasakrowany i zamiast w pierwsze lewo jadę prosto szerszą drogą, nadkładam 2 km robiąc pętle i wydreptując po chaszczach. Wracam i daje w pierwszą w lewo, później również w lewo, i następne też powinno być w lewo:/ tak coś wydawało mi się źle, ale z górki i na południe więc tak jak powinno być, tylko beznadziejnie rozryte, myślę sobie że to na pewno źle. Rozjazd 100m za mną ,a mnie się nie chce wracać, zjeżdżam 0,5 km i gdy robi się tragicznie dopiero wtedy wypycham rower z powrotem i jadę właściwą trasą xD o masakra. Na asfalcie w Bonarówce zrobiło się strasznie zimno, jedynie 16*C brrr. Ubieram się i rezygnuję z podjazdu szutrówką w prawo i decyduje o przejeździe przez Bonarówkę asfaltem i powrót


Kategoria luźne


  • DST 53.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na BANIE! 30km biadolenia a ost 20km jeżeżenia;D

Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 0

Godzina 15.30 rozpoczynam podróż... palcem po mapie (okolice żółtego szlaku nad Strzyżowem) ostatecznie pada na tajemniczą Banię.
Godzina 16.00 zaczynam ubieranie się itd.
Godzina 17.00 wyjazd;D
Jadę do Strzyżowa wzdłuż Wisłoka ale potwornie nogi mnie bolą... jazda 20km/h ... czyli tak jakby nici z jazdy.
Wizyta w Strzyżowskim Szik-u i okazało się że u nich przewód hamulcowy kosztuje 30zł, a w Szuk-u w Babicy 65 zł??? ale kurwa złodzieje. Ale mi się udało żem udał głupiego i naiwnie wierzyłem że w innym oddziale tego samego sklepu będzie ta sama część po niższej cenie, a jednak, oryginał niemiecki, bez zamiennikowania. No to pięknie.
Fajna historia w mieście Strzyżów, otóż byłem świadkiem rodzinnej wycieczki rowerowej:p total retro nie doinwestowanymi od dnia zakupu 20letnimi mtb. O raaany, pierw jedzie tatuś i napierdziela jak jakiś koksu... ale gdy tylko mnie mija już wiem czemu tak dokręcał... chciał przejechac koło mnie niepedałując by zniwelowac brzdęk, chrzęst, świst i co tam jeszcze. Koleś totalna masakra, w rowerze trze mu wszystko o wszystko!!:D drugi jedzie kilkuletni kolo synek, napierdziela korbą długości chyba z 10cm ale nawet mu to idzie. 200m za nimi mamuśka, gdy dojeżdżam ona akurat staje- rozgląda się za brakującym 15 letnim synem... Syn idzie 300m za nią... prowadzi rower w którym tylna przerzutka jest nad kasetą, łańcuch zwisa i wogóle obraz nędzy;D
Dalej ciągłym lekko wznoszącym podjazdem przez Grodzisko i Zawadke. Po drodze taka ochota mnie naszła na kukurydze że 5 niezbyt dojrzałych kolb zwinąłem po drodze. Kiepściutka jazda na szczyt w Pstrągowej, a na liczniku ok 35km dystansu.
Teraz zjazd i ciągła mocna jazda przez wieś ponad 35km/h. Tak prułem że zastanawiałem się nad jakąś dodatkową petlą na Zaborów ze stromym podjazdem, ale na górce w Nowej Wsi uznaje że nogi i tak już dosyć wymęczone więc zjeżdżam do Czudca. Miałem się rozjeżdżać ale nadal ciągnę. Przez Czudec z dystansem 44km, mało no to dalej na Babice i powrót Zawisłoczem... małe przerwy i długie sprinty.

Widok na lasek Bania z żółtego szlaku. Zjazd terenem z Zawadki niepostrzeżenie przegapiłem, a od zachodniej strony liczba kapliczek na mapie nie odpowiadała tym w rzeczywistości więc znów pomyliłem. Tyle piachu w terenie że i tak szkoda się zapuszczać.

Pstrongowa

Za żółtym szlakiem wypatrzyłem w lesie po prawej fajną nieźle ubitą traskę. Kawałek dalej zjazd więc oblukałem i jak by to powiedział TMX- ten szlak kryje w sobie potencjał... no to wrócimy.

a to moja ulubiona <3


Kategoria luźne


  • DST 50.00km
  • Czas 02:11
  • VAVG 22.90km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 0

Po deszczowo i zimno przez Budziwój i powrót na szklarnie i Siedliska.


Kategoria luźne


  • DST 60.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 23.84km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

Rano po mleko. Później po drodze do Rzeszowa znów po przewód hamulcowy. Okazało się że kosztuje ponad 60zł. Nie kupiłem. A huj. Zabije siebie i swoją rodzinę i tyle z tego będą mieli. Założę się że ze 3 lata temu taki sam kabelek kosztował 2 razy miej.
Byłem wcześniej więc bawiłem się na Lisiej, a tam ktoś zaorał bike park:(((
Powrót siłowo po 5-10 min ciągnąc ponad 30/h. Wydawało mi się że nie mam sił, a przyjemny chłodek 16*C pomagał się dobrze rozkręcić.
Już w Czudcu jak się później dowiedziałem (jest noc meteorów) no i śmignął mi jeden złociutki przez całe niebo... wrażenie ekstremalne.


Kategoria luźne


  • DST 17.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 13.97km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miał być trening...

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 2

ale taka niemoc że zboczyłem z asfaltu bujać się w terenie- po Górze Zamkowej. Podjazd na Zawisłoczu ponad 6 min strasznie męcząc. Na szczycie singlem i jeszcze znalazłem krótką fajną odnogę w dół, powrót asfaltem i teraz megaśny terenowy zjazd do Zaborowia. Po 2/3 zjazdu zamiast stromym zjazdem w lewo, próbuję w prawo, tam mniej stromo ale całkiem spoko, troche kamieni i koleiny. Dojeżdzam do wąskiego asfaltu (nie wiedziałem że tu jest jakaś odnoga od głównej drogi). Na nim w prawo i do góry, dalej terenem a tam tak zajebiście!!!!



kąt nachylenia?? z 70*!!:D

Widok na Pogórze Strzyżowskie z Góry Zamkowej.
Zjeżdżając lasem na Kaczarnicę badyl pogiął mi szprychę:(
Później sporo z Luisem więc średnia spadła.


Kategoria luźne