Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 80147.50 kilometrów w tym 12146.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 476615 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Starty

Dystans całkowity:2652.50 km (w terenie 1508.60 km; 56.87%)
Czas w ruchu:165:41
Średnia prędkość:16.01 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Suma podjazdów:41886 m
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:50.05 km i 3h 07m
Więcej statystyk
  • DST 24.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 16.00km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 36.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Puchar Smoka XC Łężyny

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 2

Drugie zawody XC w moim życiu zaledwie 2 dni po pierwszych. No i raczej ostatnie. Przeziębienie nie pozwoliło na jazdę i mimo że trasa była świetna, jechało się przyjemnie to jednak zupełnie bez mocy. Zrobiłem 3 kółka po 4.5km na 4. Jako że mnie dublowali i po każdym myślałem żeby zejść z trasy to zrobiłem to po ukończeniu 3 okrążenia. Szkoda że nie ukończyłem. Różnica między moją jazdą a czołówką jest na tyle ogromna że nie ma co z nimi rywalizować. Zresztą najlepsi rozpędzają się z blatu, a ja go wrzucam dopiero gdy osiągnę co najmniej 30km/h:/
Mimo takiej klapy to były to najlepiej zorganizowane zawody w jakich uczestniczyłem. Mimo niskiej opłaty wpisowego i nie za licznej grupy uczestników dostałem profesjonalnie przygotowaną trasę, bufet, zaangażowanego spikera który w zabawny sposób informował co się dzieje na trasie, wyniki i dekoracja znacznie szybciej niż na cyklokarpatach, biuro zawodów i wc w budynku (nie jakieś toy toje). Nagrody to w ogóle kosmos- nie dość że było ich całkiem sporo, to wszystkie wartościowe przedmioty były jako losówki, a wśród nich suszarki, gofrownice, odtwarzacze dvd i odkurzacz.

Po zmroku z oświetleniem po wiosce.


Kategoria Starty


  • DST 100.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Akademickie Mistrzostwa Podkarpacia w Kielnarowej

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 2

8 pętli po 1,2 km - dookoła WSIZ-u. Miejsce 17/30 co raczej nie jest złe, patrząc na znajome osoby z cyklokarpat (po jednym przedstawicielu ze znanych teamów).
Zaraz po starcie zrobiły się 2 grupy - podział pomiędzy uczestnikami mniej więcej po połowie, a między nimi 200m różnica jeszcze przed zjazdem. Próbowałem jechać tempem pierwszej grupy ale po ok 300m poczułem że łydki sztywnieją, no i prowadziłem drugą grupę. Było kilka roszad, a na wejście do 15-stki nie było najmniejszych szans. Ogólnie to uważam że Ci z którymi rywalizowałem- wszyscy poszliśmy za ostro 1-sze 2 kółka. Jakby nie było- to było moje najszybsze 10km, z czego połowa terenem;D Tylko gdy słyszałem że ktoś się za mną zbliża wiedziałem że będzie dubel, no i chyba z 10-ciu mnie zdublowało;/





Mostek, po którym przeprowadziłem rower na objeździe trasy i pierwszym okrążeniu. Później mimo zmęczenia już z każdym razem go przejechałem;D co adrenalina robi z człowiekiem


Kategoria Starty


  • DST 92.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 15.33km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

CK RZESZÓW edycja 1:)

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 5

Miejsce open mega 112
Miejsce w kategorii M2 44
Średnia: 15.62km/h
Czas: 03:31:12
Punkty: 289
23 km - rozgrzewka po Rzeszowie: Żwirownia, Kwiatkowskiego, Zalesie w okolicy mety, wzdłuż Wisłoka- Rynek i po zawodach powrót z Zalesia.
Zawody - 53km. Trip Time 3:20 min. WOW
11 km - Po zmroku kręcenie po wiosce - ostrym tempem i w lekkim deszczu. Myślałem że nie zejdę z roweru taki byłem nakręcony:)
Nawet jako tako się jechało, odcięło mnie nieco na 20km. Jakby nie było do tej pory było hobby, więc limit wykręcony, na 25 km już umierałem, ale jak zobaczyłem że już przekroczyłem 30km jechało się lepiej. Wierzyłem że jako tako ukończę zawody. No i do bufetu na 40km jechało się całkiem ok. Nawet na jeździe przed zawodami czułem że Magdalenka i Cierpisz mi sprzyjają. Końcówka ciężko, asfaltem za Matysówką jako tako, mimo że w 1/3 podjazdu poprowadziłem przez minutę, to dalej już nieźle wyjechałem od znaku 5 km do mety. Ostatni podjazd terenem wyglądał nieciekawie- trasa mocno rozjeżdżona, nieco błota i czuje że mięśnie prawej nogi dziwnie szczypią - ojj będzie skurcz:/ ale kręcę, może nie podeprę... mijam jakąś dziewczynę i trzeba zejść. Wspinam się jako takim tempem, siadam, już prawie szczyt no i złapał... cholera. Stoję z minutę między domami, prostuje, wydaje się że już ok, mam przekładać nogę za siodełko, a tu znów złapało na całego, kładę się na środku przejazdu i rozciągam, czuje że ustępuje, a po chwili znów czwórgłowy napuchnięty... alllle ból, jakby mnie nie mijał jakiś gościu to chyba bym zawył, jeszcze jakiś miejscowy pan pomaga mi zdjąć rower z przejazdu, no ale ból ustępuje i zabieram się za ostatni zjazd. Po tym już nie czułem bólu ani nic, na mecie z nogą było ok. Nie wiem co jest, muszę coś zrobić z tymi skurczami uda, bo to nie jest normalne, a w dodatku wyjątkowo nieprzyjemne. Na widok mety- rozczarowanie! tak, mega rozczarowanie, niebywałe no ale jednak. Jakiś kawałek wstążki i koleś z laptopem na masce auta wklepuje numery. Rozkładam się kawałek dalej a jacyś kolesie krzyczą, ze kroplówki podają dalej, przez chwilę zrozumiałem że meta jest dalej, no ale dotarło do mnie że robią sobie jaja. PORAŻKA organizacyjna!
Do miłych rzeczy na pewno należą dzieciaki na trasie które przybijały piątki czy miejscowi gospodarze z życzliwymi uśmiechami przyglądający się z zaciekawieniem. Uważam jednak że impreza zupełnie nie została rozreklamowana. Skoro na Tour de Pologne było tysiące widzów, a na Cyklokarpatach wogóle no to wg mnie coś tu jest nie tak. O promocji Skandii w Rzeszowie nawet nie wspomnę, bo skoro miasto daje kilkadziesiąt tysięcy na organizację, blokuje główne ulice miasta, zajmuje rynek na cały dzień i jego mieszkańcy nic o tym nie wiedzą to kogoś tu pojebało.
Ludzie w drodze do kościoła dowiadują się że jakieś rowery będą na rynku i tyle. Nie wiedzą kto, gdzie ani dlaczego jedzie. NIE WIEDZĄ ŻE SAMI MOGĄ WYSTARTOWAĆ i przeżyć mega przygodę!!!! Aleeee... olać to. Lepiej szybko zapisze te wypociny- może jakiś organizator je kiedyś przeczyta i doceni.





Kategoria Starty


  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 00:49
  • VAVG 17.14km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

III Bieszczadzki Wyścig Rowerów Górskich - „ZIMOWE TROPY ŻBIKÓW 2012” – UPHILL

Sobota, 18 lutego 2012 · dodano: 21.02.2012 | Komentarze 4

Oto póki co najwspanialsza rowerowa impreza w jakiej uczestniczyłem. Start z Zagrody „CHRYSZCZATA” w Smolniku nad Osławą, u podnóża masywu Maguryczne 884 m n.p.m. we wsi Smolnik, gmina Komańcza – 517 m n.p.m., a meta na przełęczy Żebrak - 825 m n.p.m.

Co by się tu nie rozpisywać, brakło doświadczenia, a poza tym nie spodziewałem się że te zimowe zawody, aż tak bardzo będą przypominać wyścig! Emocje zupełnie jak na letniej edycji. No więc zupełnie odpuściłem start, a na trasie ciągle jechałem oszczędnie- oczekując na pionową ścianę, a wszystkie podjazdy okazały się wyjątkowo łatwe. Moją pozycję zaraz po starcie obrazuje to zdjęcie:

Więc skoro na starcie byłem 6 od końca, a na mecie zająłem 34 miejsce na 65 uczestników którzy ukończyli, więc musiałem wyprzedzić 25 rowerzystów + Ci którzy nie ukończyli, a z tego co pamiętam było ich prawie 10 osób. Więc na trasie mogłem wyprzedzić ok 35 rywali - nie dając się nikomu!!:D Nie no, pod tym względem to chyba byłem najlepszy na trasie;D Przetasowań z Eweliną nie liczę, bo przed samą metą nie było miejsca na wyprzedzenie.

Oto i mój cel na te zawody, który pojawił się ok 4 km. Pokonać wice-mistrzynię polski w kolarstwie górski. Zabrakło 7 sekund!!;D

czas to 49minut, zadowoliło by mnie 45 minut- taki osiągnęli znajomi, tym bardziej, że teraz wiem że to było do osiągnięcia- lepsza pozycja na starcie to ze 2 minuty, kopanie przy zmianach toru z 0,5 min, skurcz przez który straciłem 0,5 min, no i ogólne nastawienie by nie jechać oszczędnie dało by o kolejne 2 minuty lepszy czas. No ale to już za rok;)

Na mecie- nie pamiętam żebym pozował;D


Kategoria Starty


  • DST 75.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Wyścig Rowerowy MTB Boguchwała Tour 2011

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 21.09.2011 | Komentarze 1

Spodziewałem się... ot czego się można było spodziewać - zbierze się grupka zapaleńców, która na umówiony znak pomknie wyznaczoną trasą: dla zabawy, frajdy, podziwiania widoków, poznania okolicy, może też troszkę dla rywalizacji. No i tego ostatniego było najwięcej. Gdy przed startem zobaczyłem Larrego xD to opadłem z sił, a była też czołówka z KS Strzyżów MTB, Opteamu, Hoffman Bike i wielu innych kolarzy, których kojarzyłem z cyklokarpat (łącznie 150osób). Także mój zapał nieco opadł, no ale cóż- niech zabawa będzie zabawą fair, startuje każdy kto chce.

Więc na przekór moim oczekiwaniom, za 20zł wpisowego otrzymaliśmy doskonale przygotowane zawody- kompletne oznaczenie trasy, włącznie z obstawą strażaków na każdym skrzyżowaniu, czy rozjeździe w lesie, zaplecze medyczne, bufet!!!!, spory posiłek po zawodach, do tego owoce i izotonik!! Dla zwycięzców były puchary i inne nagrody- no poprostu rewelacja. Na cyklokarpatach płaci się 50zł i obsługa medyczna nie jest zapewniona, jedzenia brakuje, a tutaj taki wypas!! Ogromne brawa dla organizatorów za to, jak i za piękną trasę- która tak mnie zaskoczyła i urzekła, że po zawodach udałem się na nią znów;D Jak ostry był to wyścig może poświadczyć mój amortyzator, który dosyć oberwał i już nie chodzi jak dawniej. Kamienie latały wokoło, o włos mijałem drzewa, a o tumanach kurzu nie wspomnę. Jak sobie przypomnę inne starty, to nigdzie nie pojechałem tak ostro!!:) i żadna trasa nie sprawiła mi tyle radości z jazdy:]
Ostatecznie 37 km pokonałem w 2 godziny, co jak dla mnie jest świetnym czasem, ze średnią prawie 20km/h, byłem tylko pół godziny za zwycięskim Larrym:)
Dystans wyścigu to 37km, po ścieżkach które doskonale znam, ale i było też kilka cudownych przejazdów o których nie śniłem:) Nie spodziewałem się, że będę się ścigał po ścieżkach, którymi chodzę na spacery z psem no i jeżdżę po nich na co dzień.
#lat=49.95321&lng=21.83584&zoom=13&type=2
Część tej trasy włączę do swojego "Tour de Czudec" i będzie jeszcze bardziej wypaśna!:) a w przyszłym roku kto wie- trzeba będzie coś zorganizować;D
Jechało się nieźle... napisałbym że świetnie, ale pierwsze podjazdy w Niechobrzu szły mozolnie, bolały nadgarstki, ale później to już totalny odjazd, prowadziłem grupkę, współpracowaliśmy w walce z wiatrem, no i z czego jestem najbardziej dumny- dawałem radę każdemu podjazdowi walcząc jak równy z równym z innymi.
Dopiero za Czudcem przy wjeździe do lasu na czarny szlak zaczęły się skurcze, grupka mi uciekła i pozostało mi dojechać do mety z kimś będącym za mną, kto wykorzystywał mnie niemiłosiernie na ostatniej asfaltowej prostej w Mogielnicy:p Po ciula gościu dodawał mi otuchy, że dam rade, już niedaleko, skoro nawet nie chciał wziąć na siebie oporu. W końcu zaczął się ostatni chyba pół kilometrowy podjazd na stadion. Przed nim koleś mnie wyprzedził, jadę spokojnie za nim myśląc sobie - kurde no, pewnie będzie ostry finisz a ja padam, no to pilnie potrzebuję jakiejś taktyki, bidon już wyrzuciłem, więc co mi pozostaje- siodełka przecież nie zdejmę!;D a tu jest- dętka przyklejona do sztycy- hyc ją i w krzaki. Gościu tylko się obejrzał co to poleciało. Zaczynam go dochodzić, wyprzedzam i jadę przed nim- leciutko zwalniając, że niby już spadam- on to samo.... w sumie o to mi chodziło. Dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać co dalej- nawet nie wiem czy na metę będzie się wpadać na wprost, czy jeszcze rundka dookoła stadionu. Jeśli na wprost to mam szansę, jeśli dookoła to pewnie mnie wyprzedzi. Pod koniec szczytu podkręcam obroty, w zakręcie na stadion widzę że jednak jest rundka dookoła stadionu - myślę sobie, no pięknie, oglądam się, a gościu już 20 m za mną, na pierwszym wirażu 30m....:) kończę rundę dookoła stadionu i niezagrożony wpadam na metę!:) noo walka o pierwsze miejsce to nie była, ale zawsze jakaś to satysfakcja pokonać przeciwnika w takich okolicznościach.
Lary Zębatka (nr 33) (KAT.18-30) – 1 h 33min. 30s.
Łukasz Szlachta (nr 16) (KAT.18-30) – 1 h 35 min. 13s.
Przemysław Cypryś (nr 36) (KAT.18-30) – 1 h 36 min. 57s.
Dariusz Mirosław (nr 34) (KAT.18-30) – 1 h 37 min. 54 s.
Piotr Szczepanik (nr 54) (KAT.31-44) – 1 h 45 min. 00s.
Piotr Wróblewski (nr 51) (KAT.18-30) – 1h 46 min. 50s.
Leszek Szela (nr 43) (KAT.31-44) – 1 h 47 min. 51s.
Dawid Krupa (nr 1) (KAT.31-44) – 1 h 49 min. 29s.
Andrzej Miłek (nr 42) (KAT.31-44) - 1 h 51 min. 54s.
Dominik Jakubowski (nr 45) (KAT.18-30) – 1 h 52 min. 19s.
Jakub Gryzło (nr 47) (KAT.31-44) – 1 h 52 min. 45s.
Krzysztof Michno (nr 26 ) (KAT.18-30) – 1 h 54 min. 01s.
Wojciech Magierło (nr 27) (KAT.31-44) – 1 h 54 min. 24s.
Grzegorz Rochecki (nr 11) (KAT.31-44) – 1 h 54 min. 26s.
Janusz Siwiec (nr 28) (KAT.45+) – 1 h 56 min. 04s.
Bartosz Bąk (nr 15) (KAT.18-30) – 1 h 56 min. 56s.
Piotr Hoffman (nr 77) (KAT.31-44) – 1 h 58 min. 06s.
Ireneusz Pączek (nr 10) (KAT.18-30) – 2 h 01 min. 33s.
Dariusz Pasaman (nr 40) (KAT.31-44) – 2 h 02 min. 22s.
Janusz Podleśny (nr 41) (KAT.31-44) – 2 h 03 min. 16s.
Michał Moskwa (nr 18) (KAT.18-30) – 2 h 03 min. 41s.
Jan Fularz (nr 32) (KAT.31-44) – 2 h 03 min. 49 s.
Kazimierz Niedziołka (nr 23) (KAT.45+) – 2 h 04 min. 07s.
Paweł Chmiel (nr 2) (KAT.31-44) – 2 h 04 min. 35s.
Grzegorz Sowa (nr 37) (KAT.31-44) – 2 h 04 min. 44s.
Mariusz Łabędzki (nr 9) (KAT.45+) – 2 h 07 min. 9s.
Wojciech Pasaman (nr 38) (KAT.31-44) – 2 h 07 min. 15s.
Michał Masłyk (nr 53) (KAT.18-30) – 2 h 07 min. 53s.
Artur Hawro (nr 8) (KAT.18-30) – 2 h 08 min. 22s.
Michał Kaniewski (nr 24) (KAT.18-30) – 2 h 08 min. 27s.


Kategoria Starty


  • DST 27.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 21.89km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cyklokarpaty Jasło- finał

Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 2


To już niestety ostatni taki wekend w tym roku. Miałem pojechać na mega, ale padło na kolejne hobby. Jazda na 110% i mimo ponad tysiąca km w sierpniu nie udało mi się jakoś znacznie pokonać pewnej wyjątkowej osoby, choć wygrałem o minutę, to na trasie ciągle byliśmy blisko siebie i parokrotnie wyprzedzaliśmy się;D Jeśli w przyszłym roku będę dawał radę na mega, to będzie mi brakować tych pojedynków... ale może i ona się przeniesie:)

video ze startu- czyli było nas wieluuuuu:)





oficjalne video ze startu


najsympatyczniejszy dziś widok:)

po zawodach zwiedzanie miasta i okolicy:)
Teraz w planach zrobienie aerobicznej 6 Weidera oraz 10tys km różnymi rowerami, biegiem, spacerem itp. i do przyszłorocznych startów powinienem być gotowy;)

Generalnie:)

I zasłużona nagroda:)
Byle do przyszłego roku!!:)


Kategoria Starty


  • DST 17.50km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 20.19km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Magia MTB- umorusani, zakrwawieni, a mimo to z uśmiechem na mecie!!:) Gorlice

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 2


czy to trasa Le tour de Poloń?
aaalee była jazda, moje największe błoto w tym roku, nastawienie przed startem kiepskie, ale już sama jazda perfekt.
wykonanie taktyczne- 100%
dane z siebie- 100%
technicznie- 100%
Video:
http://www.gorlice.tv/wiadomosci/kolarski-maraton-mtb-w-gorlicach-704.html
Opis linka

Z nadzieją w kolejny zakręt
Na minus jedynie zużyta tylna opona która nie pozwalała poszaleć w błocie.
Tego dnia zasnąłem praktycznie na siedząco o 23 przy świetle, budząc się o 1.00 na umycie zębów, po czym spałem nieprzerwanie do 14.30!!!!:D:D:D szok:D

Po mecie od razu trzeba mi było iść spać, a czy tam jedna kałuża więcej czy już mniej to bez znaczenia.

Pyszne wegetariańskie żarełko.

i nawiązanie do poprzedniej edycji:)
No i skończył się mój lipcowy hat-trick, wrażenia niezapomniane- z niezapomnianych lipcowych startów. Teraz pozostaje już tylko czekać na finałowe Jasło- kto jedzie ze mną? Powodzenia w Komańczy dla wszystkich bikestats-owych cyklokarpatowiczów!


Kategoria Starty


  • DST 15.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 11.25km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sanok czyli- odnalazłem swoje miejsce na ziemi:)

Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 1

Wyścig który odbyłem po nocnej zmianie:/ nowa praca, nowe utrudnienia. Właściwie to nie było czasu pojeździć konkretniej od Pruchnika.

Co tu pisać, trasa cudna, którą jako tako przejechałem, dochodząc końcowe odcinki szczytów. Gdy minąłem bufet na 10km wiedziałem że będzie już z górki, a że zjazd był asfaltem byłem pewien że szybko pójdzie i lada chwila będę pod stadionem. Po jakimś kilometrze ostatnie tankowanie i wylanie izotonica z bidonu, którego zostało mi jakieś 200ml.

Wyczuwam lekkie skurcze lewej łydki- szczypało gdy jechałem nie kręcąc, z wyprostowaną nogą więc co tu poradzić- trzeba było dawać na maksa szczególnie, że pewna osoba już tradycyjnie była w pobliżu;) Czasem dodawało mi to motywacji, a czasem deprymowało i w sumie wolałbym ją mieć przed sobą (żeby nie widziała jak kalecze techniczne odcinki).

Dalej trasa po płaskim, łąkami i osiedlowymi dróżkami dosyć się dłużyła. W końcu krótkim zjazdem znajduję się na wprost urwiska rzeki San!!:D na szczęście tym razem nie rozerwałem wstążek bo skutkowało by to kąpielą;D dalej wzdłuż Sanu do najbliższego mostu bo meta po drugiej stronie rzeki... a na wjeździe na stadion klapa:( 200m zabrakło- niestety skurcz w łydkę!! leżę z minutę i rozciągam nogę. Popedałowanie jedną nogą do mety i uff. Także 99% trasy jechałem z myślą że nocna zmiana nie będzie miała wpływu, a tu taki klops przed metą. W pamięci mam relacje z wyścigów pokoju z lat 70-tych gdy kolarze wpadają na bieżnię stadionu, robią łuk i zaliczają metę. Boli taki skurcz już na samym stadionie;D
tak jak na tym filmiku w 3 minucie.
Po zawodach myjnia i tradycyjnie zwiedzanie. Okolice Sanu, zamek, stare miasto na wzgórzu pełne ludzi, straganów, koncerty, pokazy na rynku i lodowisko pełne łyżwiarzy;D Skansen zostawiam sobie na następny raz.


Video:

Po powrocie z zawodów miałem łzy w oczach, nawet nie wiem czy może ze zmęczenia lub niewyspania, czy też ze smutku że byłem w tak pięknym miejscu i już mnie tam nie ma! Bo wrócę tam na pewno nieraz. No ale nie ma czasu na paplanie, pora na tre... pracowanie:( jeszcze tego samego dnia nocna zmiana- gorzej być nie może he:p


Kategoria Starty


  • DST 17.00km
  • Teren 13.60km
  • Czas 01:39
  • VAVG 10.30km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pruchnik- megowe 17km

Niedziela, 3 lipca 2011 · dodano: 04.07.2011 | Komentarze 1

hmmm... no to tak... opisu nie będzie. Takie zmęczenie, że trasy nie mogę sobie przypomnieć. Nie pamiętam nawet czy dwóch gości z którymi rywalizowałem na trasie wyprzedziło mnie, czy to może ja ich zgubiłem. Po jakimś czasie oglądając zdjęcia coś jednak skleciłem...

Tutaj na starcie, a na pierwszym podjeździe tak dałem czadu, że chyba znalazłem się w 100 open. Po wjeździe do lasu przezornie puściłem kilku będących za mną, wyglądających na wprawionych w błotnych bojach, potem minąłem gościa który miał wypadek i udzielano mu pomoc. Od tego momentu jechałem coraz ostrożniej, dodatkowo robiąc sobie przerwy na odpoczynek i tak mijali mnie kolejni. Właściwie po tym pierwszym podjeździe moja ochota do walki ustąpiła, coś takiego co mnie spotkało w Strzyżowie.
Teraz filmik:


"Spójrz kochany na zegarek ...
...czy ten wyścig jest na czas??"
Ostatni zakręt przed stadionem wpadłem na bieżnię rozrywając wstążki xD a za metą spostrzegłem się że jadę na skrajnych:/ 1/8. Mimo zimna tym razem brakło mi picia, a gdy źle obliczyłem liczbę podjazdów to zamiast spodziewanej mety był jeszcze jeden. Tak czy siak rower 300g lżejszy od ostatniego startu, treningi w błocie były i na zawodach efekt również był. Ta niesamowita dziewczyna która ostatnio mnie pokonała tym razem została w tyle:p a z opony prowadzącej IRC m II tym razem jestem bardzo zadowolony!!:) prowadziła po błocie bardzo przewidywalnie i gładko- tył za to szedł bokiem... no ale łysy. Jeszcze przed startem oglądałem taką oponę u jakiegoś kolesia tylko zwijaną- różnica w wadze ogromna, kiedyś też taką sobie sprawię.

"Życie układa się parami
Chłopcom pechowcom też czasami
W pogoni goni goni goni za
Górą zła górą zła"

"Na fali fali fali to safari
Polowanie namawianie"
Zmęczenie ogromne- ale jak to na każdej edycji CYKLOKARPAT - było fajnie:) no i oby do następnego startu.

"Życie układa się na boku
Trochę, pod górkę i z doskoku
Gdy miłość wyparuje gdy już dość
W gardle żal niby ość"
Gdy za metą odprowadzam rower to znaczy że jestem wyjątkowo zmęczony.
Średnia v tylko 12.05km/h. Miejsce najlepsze jak do tej pory bo 20 w kategorii, ale punktów tylko 136 więc wychodzi na to że to mój najgorszy występ. Myślę że zamiast czasu 1:39 powinienem się uwinąć w 1,5 godziny co dałoby mi ok 150pkt i 14 miejsce- a to byłoby już czym się pochwalić.
Teraz niespodzianka od organizatora (przynajmniej ja się z takim czymś nie spotkałem).

Podręczy ofoliowany profil trasy do przypięcia na kierownicy. Można śledzić własne położenie, a na trasie znajdują się litery ułatwiające odnalezienie się na wykresie:) Gdybym go założył nie zaskoczyłby mnie ostatni podjazd;D


Kategoria Starty


  • DST 26.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 19.02km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 540m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Muszyna, tylko jeden podjazd:| za to jaki:D

Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 1


Na te zawody miałem nie jechać, ale gdy się okazało że zajmuję 11 miejsce w generalce po 2 startach postanowiłem wystartować by zawalczyć o awans do 10-tki i po części zmierzyć się z koszmarem z roku ubiegłego- mój debiut nieopodal w Żegiestowie. Tym razem odpuściłem sobie dystans mega, a co za tym idzie- Jaworzynę Krynicką, którą w ubiegłym roku zdobyłem wchodząc i schodząc z niej, podpierając się o rower:p "żeby wytargać rower na Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m.) i nawet nie móc sobie z niej zjechać" <wnerw>:D
Oczywiście na kilka dni przed startem obrałem już taktykę na ten start, która była jak dla mnie nietypowa- otóż zamierzałem odnaleźć w stawce kogoś będącego w generalce przede mną i jego się trzymać oraz jechać najpierw mocno, a po kilku km bardzo mocno. W końcu wyścig ma jakby nie było tylko 17 km, gdyż reszta aż do samej mety jest z górki- a więc głupotą było by zdobyć szczyt nie będąc całkowicie zmęczonym. Niestety nie znalazłem żadnej osoby z czwórki będących lepszymi ode mnie, więc pozostała mi już tylko druga cześć planu;D

Oto profil trasy, który mówi bardzo wiele- i po obejrzeniu go, można zadać sobie dwa pytania, a więc po pierwsze: jak się zabrać za tę górę - Wierchomlę?? i po drugie: czy w ogóle da się z niej zjechać ???
Jak widać na profilu trasy- między 17.5 km a 20 km mamy prawie 400 m spadku wysokości. Na szczęście na starcie byli zorientowani zawodnicy, którzy już objechali trasę- wprawdzie omyłkowo w odwrotnym kierunku;D ale zapewnili mnie że da się zjechać;D a więc było trochę humoru i otuchy jakże niezbędnego podczas kilkuminutowego stania na starcie w pełnym słońcu.
Filmik tym razem byle jaki-

Jeśli ktoś mnie widzi niech da znać- chętnie się zobaczę;D

Ogólnie cały wyścig był dziwny, ale to pewnie dlatego, że jeszcze nigdy nie miałem okazji jechać aż tylu km ciągłe pod górę!! Zjazd też był długi, dłonie bolały od ciągłego hamowania, a plecy i uda od nierówności podczas wyjątkowo trudnego i technicznego zjazdu po kamieniach i błocie.
Poza tym podczas podjazdu ciągle miałem przed sobą, czy to 10m czy 200m, ciągle widziałem pewną młodą dziewczynę, którą udało mi się wyprzedzić dopiero na ostatnim km podjazdu. Niestety po rozpoczęciu trudnego i niebezpiecznego zjazdu usłyszałem za sobą przepraszam, zjechałem na bok i tylko mignęła mi sylwetka tej dziewczyny;D Ponownie zobaczyłem ją dopiero na mecie <załamka>;d;d Nie wiem jak można tak pędzić po kamieniach w dół, widać że ma talent a jedyne czego szkoda to że miałem tak krótką okazję podziwiać jak sobie doskonale radzi- jak się jeździ;D Może na następnym wyścigu znów coś podpatrzę... a jest na co patrzeć;) DZIEWCZYNY!! JEŹDZIJCIE!:)

Po zawodach korzystając z wolnego czasu i czystego napędu pojechałem obejrzeć miejscowy zamek. Odniosłem wrażenie że to taki mini Odrzykoń - większość murów współczesnych, a więc lipa. Za to widok na dolinę popradu i miejsce startu przepiękny:)

mniej więcej wyglądało to tak- zdjęcie z neta bo nie miałem aparatu
No i największa niespodzianka po maratonie - awans do 10-tki!!!:D i to jaki;D


Kategoria Starty