Info

Suma podjazdów to 476615 metrów.
Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień8 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik12 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień20 - 0
- 2024, Lipiec25 - 0
- 2024, Czerwiec17 - 0
- 2024, Maj22 - 0
- 2024, Kwiecień16 - 0
- 2024, Marzec12 - 0
- 2024, Luty8 - 0
- 2024, Styczeń4 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik18 - 0
- 2023, Wrzesień29 - 0
- 2023, Sierpień24 - 0
- 2023, Lipiec20 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj11 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec6 - 0
- 2023, Luty1 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień5 - 0
- 2022, Listopad10 - 0
- 2022, Październik20 - 0
- 2022, Wrzesień15 - 0
- 2022, Sierpień19 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec20 - 0
- 2022, Maj19 - 0
- 2022, Kwiecień17 - 0
- 2022, Marzec8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik18 - 0
- 2021, Wrzesień17 - 0
- 2021, Sierpień18 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec16 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad11 - 0
- 2020, Październik9 - 0
- 2020, Wrzesień9 - 0
- 2020, Sierpień18 - 0
- 2020, Lipiec24 - 0
- 2020, Czerwiec17 - 0
- 2020, Maj19 - 0
- 2020, Kwiecień27 - 0
- 2020, Marzec17 - 0
- 2020, Luty18 - 0
- 2020, Styczeń24 - 0
- 2019, Grudzień16 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik30 - 0
- 2019, Wrzesień27 - 0
- 2019, Sierpień32 - 0
- 2019, Lipiec26 - 0
- 2019, Czerwiec31 - 0
- 2019, Maj24 - 0
- 2019, Kwiecień21 - 0
- 2019, Marzec14 - 0
- 2019, Luty11 - 0
- 2019, Styczeń10 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad16 - 0
- 2018, Październik24 - 0
- 2018, Wrzesień24 - 0
- 2018, Sierpień29 - 0
- 2018, Lipiec26 - 0
- 2018, Czerwiec27 - 0
- 2018, Maj33 - 0
- 2018, Kwiecień29 - 0
- 2018, Marzec12 - 0
- 2018, Luty3 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień14 - 0
- 2017, Listopad16 - 0
- 2017, Październik17 - 0
- 2017, Wrzesień23 - 0
- 2017, Sierpień22 - 0
- 2017, Lipiec26 - 0
- 2017, Czerwiec32 - 0
- 2017, Maj18 - 0
- 2017, Kwiecień18 - 0
- 2017, Marzec15 - 0
- 2017, Luty3 - 0
- 2016, Grudzień6 - 0
- 2016, Listopad11 - 0
- 2016, Październik21 - 2
- 2016, Wrzesień22 - 7
- 2016, Sierpień24 - 6
- 2016, Lipiec22 - 1
- 2016, Czerwiec22 - 3
- 2016, Maj27 - 1
- 2016, Kwiecień17 - 1
- 2016, Marzec19 - 1
- 2016, Luty16 - 3
- 2016, Styczeń7 - 8
- 2015, Grudzień11 - 1
- 2015, Listopad11 - 3
- 2015, Październik15 - 7
- 2015, Wrzesień18 - 5
- 2015, Sierpień25 - 8
- 2015, Lipiec17 - 6
- 2015, Czerwiec21 - 3
- 2015, Maj13 - 22
- 2015, Kwiecień12 - 2
- 2015, Marzec10 - 5
- 2015, Luty8 - 8
- 2015, Styczeń9 - 6
- 2014, Grudzień13 - 1
- 2014, Listopad4 - 0
- 2014, Październik13 - 4
- 2014, Wrzesień14 - 17
- 2014, Sierpień23 - 9
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec15 - 7
- 2014, Maj10 - 8
- 2014, Kwiecień12 - 9
- 2014, Marzec9 - 2
- 2014, Luty9 - 5
- 2014, Styczeń8 - 5
- 2013, Grudzień12 - 4
- 2013, Listopad13 - 8
- 2013, Październik16 - 3
- 2013, Wrzesień15 - 7
- 2013, Sierpień24 - 7
- 2013, Lipiec19 - 3
- 2013, Czerwiec14 - 4
- 2013, Maj15 - 1
- 2013, Kwiecień17 - 1
- 2013, Marzec6 - 1
- 2013, Luty5 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Grudzień11 - 5
- 2012, Listopad6 - 1
- 2012, Październik10 - 4
- 2012, Wrzesień15 - 13
- 2012, Sierpień21 - 7
- 2012, Lipiec22 - 4
- 2012, Czerwiec17 - 10
- 2012, Maj17 - 15
- 2012, Kwiecień16 - 17
- 2012, Marzec14 - 9
- 2012, Luty5 - 6
- 2012, Styczeń2 - 7
- 2011, Grudzień3 - 1
- 2011, Listopad2 - 5
- 2011, Październik6 - 7
- 2011, Wrzesień6 - 9
- 2011, Sierpień10 - 8
- 2011, Lipiec3 - 4
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj2 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Czerwiec1 - 0
- 2010, Luty1 - 2
Starty
Dystans całkowity: | 2652.50 km (w terenie 1508.60 km; 56.87%) |
Czas w ruchu: | 165:41 |
Średnia prędkość: | 16.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 41886 m |
Liczba aktywności: | 53 |
Średnio na aktywność: | 50.05 km i 3h 07m |
Więcej statystyk |
- DST 65.00km
- Teren 40.00km
- Czas 04:02
- VAVG 16.12km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1973m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
CK VIII Maraton Rowerowy „Twierdza Przemyśl” Edycja 1 GIGA
Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 0
Miejsce: 43 GM2 10 Nr:73 Michał Moskwa reBike Impulse Team | reBike.pl GOpen Czas: 04:13:32.247 Strata: 01:34:37.100 Punkty: 376.0844
Liczyłem że pokonam trasę ze średnią ok 20km/h, bo i nie było stromych ani długich podjazdów, sporo szerokich szutrów i przyjemne single... jednak dwukrotnie zjeżdżany 2km odcinek ugoru wymęczył mnie okropnie, potwornie bolał kręgosłup- niezależnie od tego czy zjeżdżałem 5 czy 25km/h :(
Równie nieprzyjemny i demotywujący był długi zjazd, gdzie normalnie można było śmigać 40stką, a silny wmorde-wind mimo usilnego kręcenia pozwalał najwyżej na 20 coś.
Druga pętla znacznie wolniej, początkowo jadąc sam czerpałem ogromną przyjemność z leśnych zawijasów, przegonił mnie ktoś, a w drugim lasku na singlu tak zaczepiłem pedałem, że aż podbiło mi rower. Zbliżał się zjazd ugorem więc przezornie przepuściłem drugą osobę która mnie dojechała, no i znacznie mi uciekli, bo nawet zrobiłem sobie postój pod koniec zjazdu. Później krótki asfalt do bufetu którym ledwo się toczyłem. Po bufecie wyprzedziłem 10 osób które nie mogły się nażreć. Jechało się super, ale tylko przez chwilę. Zapamiętałem sobie że po bufecie rozjazd na Giga jest niedaleko, a to trzeba było jeszcze sporo przejechać i z trudem przekraczałem 10km/h. Za rozjazdem równie ciężko, gdy na ostatnim szutrowym podjeździe przycisnąłem zobaczyłem Przemyśl. Na liczniku 59km, więc wypiłem resztkę wody, bo myślałem że czeka mnie już jedynie łatwy zjazd do mety, która będzie na 60km:p A tu jeszcze wspinaczka na stok, z trudem zjechany singiel- przez wstążkę która musiała się zerwać i zakrywała właściwą trasę... dobrze że przez to nie darłem stokiem w dół, tylko wjechałem na odpowiednią ścieżkę. Dalej park i kolejny krótki morderczy w moim wykonaniu "wpełźnięcie" na szczyt... a dalej w sumie nie pamiętam, chwilę po płaskim gdzie o dziwo już czułem się całkiem dobrze, pamiętam asfaltowy zakręt w prawo brany 40-ką który przestrzeliłem... i ledwo wyhamowałem na piaszczystym poboczu, tak więc jazda na całego, dalej szybkie zjazdy po kostce, nawroty strasznie kaleczyłem no i meta!!:)
górska premia po raz pierwszy;) za drugim razem już nie podjechałem
Wokół Sidy, ogolone łydy i carbonowe cannondajle jadące na mega;D no i mój podejrzewam, że najbardziej wypasiony na świecie Unibike ;D
[url=10 minuta[/url]
- DST 31.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:16
- VAVG 13.68km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
XC Strzyżów 2012
Sobota, 6 października 2012 · dodano: 06.10.2012 | Komentarze 0
Świetna lokalizacja, organizacja (prócz krowiarki), i .... przecież wszystko było świetne- tylko zawodnicy nie dopisali.
5 osób w mojej kategorii:| 23-29 lat. Ktoś złapie kapcia no i kurde- będzie pudło! Start razem z 2-oma innymi kategoriami, moja z przodu, ale puszczam Dawida przed siebie, a ten mnie nieco blokuje... zaczyna się podjazd terenem a nogi zupełnie nie chcą kręcić. Łoszu po zaspaniu na starcie mija całą stawkę lewą koleiną- ależ moc, rower ino podskakuje po nierównościach, rzuca nim po całej koleinie i sru do góry. Jazda gęsiego... a w pewnym momencie zaczynam tracić dystans, próbuję się zebrać w sobie ale to nie jest to, pierwszy zakręt biorę szerokim łukiem dając się wyprzedzić kilku.
Do szczytu topornie, a zjeżdżając na start dosyć drętwo i niepewnie w serpentynach. Drugie okrążenie najmocniej, na 3-cim boli- trójgłowy ramienia:| wiszę ze zmęczenia nad kierownicą, a dwójka gości których chciałem gonić powiększa przewagę no i ciągłe słabo jechałem podjazdy na najniższych przełożeniach, za to na kolejnych okrążeniach serpentyny pokonywałem już bardzo sprawnie.
Założeniem na zawody stało się jedynie ich ukończenie, bo już nawet myślałem o zrezygnowaniu. Przez moment jechałem z Tompim, który mnie zagrzewał do jazdy wymyślając od najgorszych skr*** fajtłap, nawet zauważył że oddech mam spokojniejszy od niego, tylko te nogi nie podają jak należy. Po 4-tym okrążeniu i informacji o ukończeniu zawodów postanowiłem jednak przejechać jeszcze 5-te okrążenie, no i ze świadomością "luźnej jazdy" jechało się znacznie przyjemniej, podjazd wolniej, ale zjazd chyba szybciej;D Zjeżdżam na metę a tam akurat wyścig dzieci już się rozpoczął. Idę się przebrać i wracam na dekorację. Postanowiłem jednak zobaczyć listę wyników- niczego dobrego się nie spodziewając. Okazało się że jestem na PODIUM!!!:) jechałem kiepsko, zarówno jeśli chodzi o siłę jak i technikę, no i mój występ uznaję za fatalny. Łoszu Olejarz był poza konkurencją i gdybym nie był zdublowany przez niego i jeszcze kogoś, to myślałbym o swoim występie znacznie lepiej. No ale nic. Jest 3-cie miejsce i jest święto.
Każde okrążenie ok 2,5 km x 5 okrążeń = 12.5km Czas nieco ponad godzinę. Średnia ok 12km/h
Gdybym foto z dekoracji zobaczył wcześniej to uznałbym że to fotomontaż. Marzenie- tak nieralnie nieprawdopodobne a jednak się spełniło:) fuks+uparcie+pasja=medal:)
Otrzymany medal będzie stanowił niesamowitą motywację do pracy nad sobą:) a to bardzo mi się przyda podczas zimowych zamieci.
Wieczorem ogniskowe zakończenie "LETNIEGO" sezonu rowerowego. Podjazd na Grochowiczną asfaltem i czekanie w lesie na ekipę podjeżdżającą od Lutoryża. Kona zdecydowanie prowadził, a więc mój napad wypadł na niego- STÓJ i migającą latarką po oczach;D Wyglądał na niewzruszonego, ale przyznał, że nieźle go nastraszyłem;D no co tam- zdrowy wprawiony organizm to można spokojnie straszyć:D
- DST 42.50km
- Teren 30.00km
- Czas 02:48
- VAVG 15.18km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 1179m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
CK Sanok edycja 9
Sobota, 22 września 2012 · dodano: 22.09.2012 | Komentarze 3
Najtrudniejszy teren w jakim kiedykolwiek jechałem. Cieszę się że pojechałem dla zabawy, bo ściganie na takiej trasie jest bardzo niebezpieczne. Gdybym chciał walczyć... to pewnie nie założyłbym przedniej prowadzącej IRC Myth II i w związku z tym zaliczyłbym glebę na którymś ze zjazdów. Idealnie mnie trzymała, czułem że cały rower nabiera uślizgu, a ona pięknie się wżyna w podłoże i pomaga utrzymać równowagę. Chwała jej za to- czuje że częściej będę ją brał na jakiekolwiek zawody. Połowa dystansu praktycznie na suchym podłożu, za podejściem z Wujskiego...
w tle Wujskie... i odgłosy rajdu samochodowego;D
...zaczął się prawdziwy górski maraton- strumienie, wielkie kałuże, zupełnie inna jazda. Mimo błota i kilku podjazdów na mielącym napędowym, cieszę się że napęd pozostał czysty. Tak to mogę jeździć.
- DST 62.00km
- Teren 35.00km
- Czas 03:05
- VAVG 20.11km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
II Wyścig Rowerowy MTB Boguchwała Tour 2012
Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 1
Dystans- 41km, Czas- 2:10min
Już na starcie ustawiłem się w 2 lub 3-ciej lini, wysoko, ale co tam- jestem u siebie. Na pierwszym podjeździe juz kilku odjechało, potem na żółtym w lesie komuś spadł łańcuch no i z buta... a dalej ok. Na zjeździe terenen jakiś koleś jedzie na tyle ostrożnie, że wszyscy przed nami znikają za drzewami... ostatecznie mijam go po prawej... ROZRYWAJĄC wstążkę;D ależ to musiało wyglądać, ależ to była akcja!:) Mistrzowski manewr... przytomność umysłu, znajomość trasy i pełen profesjonalizm. Uciekam będącym za mną, aż tu nagle z prawej wyjeżdża z lasu Włochaty z Hoffmanami. Na podjeździe na Grochowiczną odchodzą, a na zjeździe dochodzę tylko kilku z nich i wyprzedzam dwóch na strumyku. Dalej mozolnie asfaltem... oznaki jakiejś zadyszki, zaczęła się ulica Grabieńska, i jedziemy gęsiego lewą krawędzią asfaltu, nagle jakiś atomowy atak za mną, a ja ZAJEBIŚCIE siadłem mu na koło, blat wyżej i pięknie poszliśmy, przed szczytem odpuszczam kolesia, dochodzi mnie ktoś i daję mu prowadzić siedząc za nim, ostateczny podjazd na szczyt byle go nie zgubic, bo znów będzie po płaskim. Jest bufet, pytam kolesia czy będzie się zatrzymywał... ale jedynie w jeździe wzięliśmy po kubku. Teraz zjazd serpentynami, wiec odsuwam się trochę, zjazd kanionem idzie beznadziejnie... troche tracę, ale gdy tylko wypadam na asfalt rzucam się za innymi i powoli kręcę szykując na wspinaczkę ul. Wolańską. 1/3 i niestety nic z tego, musi być 1/1 a łańcuch zaczyna skakac i spadac na 1/2. Szybkie obroty manetką i troche lepiej, ale nadal strzela. No to mam motywację do jazdy na 1/2. Straciłem, 3-ech ucieka, w tym jeden z Hoffmana całkiem zwiał, ale drugiego chciałem pokonać. Na CK w Rzeszowie nie miałem z nim szans, teraz muszę mu pokazać. Leśny zjazd na Leśny Tabor jadę kompletnie samotnie... a wspomnianą trójkę spotykam na dole- ślimaczą się gęsiego powolutku przechodząc po strumyku... no to ja gazu pod wstążkę i rozjeżdżonymi trawskami mijam ich wszystkich!;D na deskę, oczywiście tylnie koło mi spadło i zabuksowało. Druga deska, stanąłem, wziąłem poprawkę i przejechałem po niej. Wspinaczka pod stok i zamiast jechac w stronę hostess z jakimiś przekąskami na tacy, przejeżdżam przez werandę.. zaoszczędzając ok 10 sekund i tracą szansę na smakołyki. Ale woda i banany były akurat za werandą. Dreptanie na szczyt i niebezpieczny zjazd wyprofilowaną koleiną w lewo- tzw. jazda na krawędzi, z której niestety zrezygnowałem i zjeżdżałem lewym torem... a tam 2 mega zagłębienie, na których tak mnie wybiło że kilka metrów lecę na przednim kole. W ostatniej chwili wyhamowuje i mocno przestrzelam nawrót w prawo. Dokręcenie na końcówce zjazdu i przez marichuane jadę już za kimś. Mozolna wspinaczka singlem (teraz przynajmniej nie ma pajęczyn) i na Wielki Las. Teraz asfaltowy zjazd na Wolę Zgłobieńską... pomyślałem że będzie okazja- zminimalizowania starty do Larrego. No to zakręciłem ile wlezie. Na liczniku 66, leże, nagle jakiś koleś wyskakuje zza mnie, siadam za nim i już tunel wyprowadza mnie przed niego, znów pedałuje i prowadzę, za chwile on znów wylatuje przede mnie, na prostej chciałem odpuścić i odpocząć, ale wjazd w teren był znacznie wcześniej niż się spodziewałem. No i gdy tylko zaczęła się stromizna do lasu musiałem prowadzić. Dalej fajnym singlem po płaskim, a ja kręcę na młynku.
Jest młynek- jest i grymas niezadowolenia:/
Pytam gościa za mną czy będzie mijał, on odpowiada że nie, a ja że już zdycham. Koniec lasu i fajny zjazd utwardzoną drogą, między łąkami i na asfalt w lewo (przy którym niżej jest śródpolne wsiowate boisko, a byłem tam kilka dni temu), zjazd i w dupe hamulcom ile wlezie, ostro choć bez pisków i balansem w prawo między łąki (przede mną jakiś koleś nie wiem co zrobił, jakby za duże obroty i OBRÓCIŁO GO NA KAMYCZKACH, chciałem pożartować, ale postanowiłem pocisnąć). Tak dojeżdżam do asfaltu koło kamieniołomu w stronę Leśnego Taboru. Teraz w lewo między 3 stodoły z dwójką innych, ja prawym pasem, oni lewym- tym nieprzejezdnym ]:-> hehe. Udaję zaskoczonego i mówię "a to co?":D Niestety jeden z nich odchodzi, a drugi całkiem opada z sił i prowadzi. Na krzyżu kubek wody i zjazd asfaltem, z 50km/h i skok w prawo na luźne kamyczki, na asfalcie piski... stoję ustawiony do jazdy w lewo, ale cholera- zmienili trasę i trzeba w prawo... ciekawość, a i zażenowanie, przecież tam taki fajny zjazd- usłany żółtymi liśćmi. Okazało się że trasa jak najkrótszą drogą, przez czyjeś podwórze do głównej drogi w Niechobrzu. Teraz podjazd pod kamieniołomem... nawet się udał, myślałem że będzie gorzej. Teraz szybki zjazd szutrówką którego się obawiałem, ale że zobaczyłem kolesia który mi uciekł, postanowiłem cisnąc, 60km/h i ciągle dokręcam, pod kapliczką dochodzę go, stromy zjazd asfaltem i na wypłaszczeniu łykam go. Teraz ciągnę ile sił, terenem na stadion, wzdłuż upraw róż, to znam dobrze, ale zamiast w lewo, to w prawo- na wprost stadionu. Chwila zastanowienia czy kamyczkami, czy trawą miedzy autami. Oglądam się, a tam nikogo, no to powolutku dojeżdżam do stadionu, pod koniec pętli przyciskam i wpadam na metę:)
34 miejsce open i 12 w kategorii M2. Mimo że było mało uczestników, to zarówno podczas jazdy, jak i na mecie po zobaczeniu wyników byłem tego świadom- JESTEM WYŻEJ NIŻ NA TO ZASŁUGUJĘ. No ale cóż, start z samego czuba, niezła znajomość trasy, kilka miejsc w których mocno pocisnąłem, kilka w których rozsądnie odpuściłem i tzw. siedziałem cicho za kimś. No i moje ścinki hehe. Myślę że za rok 80% tej trasy pozostanie, a że planuję na niej trenować z stoperem to dosłownie, przyszłoroczne zawody będą w mojej własnej kieszeni:p
- DST 64.00km
- Teren 35.00km
- Czas 03:10
- VAVG 20.21km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 820m
- Aktywność Jazda na rowerze
Skandia Rzeszów- poraz ostatni w takim czymś...
Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 4
Moja dyspozycja, rower, pogoda- to wszystko ok, natomiast już sama trasa taka se- przecież mogła być dużo ciekawsza, ale to już na Cyklo.
Miejsce open- 91 Numer- 2931 Team- reBike Impulse Team. Wśród mężczyzn- 89 w kategorii wiekowej- 27 1 międzyczas i miejsce- 1:42:44(102) WYNIK- 2:48:38
Co do minusów to pani sędzina, która po przejrzeniu mojej karty zgłoszeniowej musiała zasięgnąć porady regulaminu i stwierdziła że potrzebuję zgody rodziców:| hellołłł. Pakiet startowy jakiś.... bidon który już się przeciera po jednym maratonie;P hujowy start- każdy sektor puszczany w odstępie minuty czy ileś tam, a kolejne podchodzą do przodu- no hellołłł, takiego durnactwa jeszczem nie widział, kolejną mega przykrością był slalom ulicami miasta między autami, wśród obelg innych zawodników w stronę policji- no hellołł, z takim deprymującym startem strach co będzie dalej, a trasa była oznaczona ok- choć niechlujnie.
W mieście jazda uboku Oli;) no nie no.. z dyspozycją z poczatku roku przegrałbym z nią, a tak przyjechała chwilę za mną. Moje pierwsze zawody, w których po szarpnięciu się na początku, później nie zdychałem i nie mijało mnie kilkudziesięciu rowerzystów. To ja dochodziłem i mijałem, wspólnie jadąc z innymi konkretnymi... z jakąś zawodniczką;D no ale ostatecznie przed metą jeszcze powyprzedzałem wszystkich którzy byli wokoło jadąc jako ostatni wagon!:)
Teraz najgorsze- mapka była nieaktualna i nie zawierała zmian, do tego zamiast 4 bufetów było ich 1,5. Pierwszy jeb**** na jeb***ym 33 KM na Magdalence !!!! nie no ku.... jeszcze obstawa nie potrafiła powiedzieć gdzie będzie bufet. Jedynie napełniłem bidon i wziąłem kawałek banana. Drugi (ostatni)
Mam dość pisania i takich zawodów. Tam gdzie wpisowe wynosi 20, czy 30zł jest większy wypas niż tu.
Na mecie do wyboru parówka, udko, kawałeczek karkówki lub makaron. Ale uprzejmi panowie do mięsa nie chcieli dodać odrobiny makaronu... bo albo albo- no to żegnam. Jeszcze się okazało że wpisali mi imię Dariusz:|
Czekając na losowanie okazało się, że komuś, coś, gdzieś i kiedyś trzeba było zapłacić, żeby wogóle być branym pod uwagę w loterii. Dopiero wieczorem przeglądając gazetę którą dawali w pakiecie, znalazłem ulotkę Skandii w której były zasady losowania. Chyba nie myśleli że ktoś będzie to czytał przed zawodami.
Wieczorem Zawisłoczem ile sił.
- DST 26.00km
- Teren 8.00km
- Czas 01:40
- VAVG 15.60km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
I Zawody MTB Dukla
Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 0
Miały być 2 pętle po 16 km, ale na drugą nie pojechałem, zbyt ciężko szedł podjazd na Magurę Chyrowską i jeszcze na samym szczycie tak się uciapałem błotem że łańcuch mi zawijało na młynku. Na szczycie czerwonym szlakiem znanym z marszobiegu Dukielskiego:)
&feature=plcp
- DST 48.00km
- Teren 40.00km
- Czas 03:07
- VAVG 15.40km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 40.0°C
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
CK PRUCHNIK edycja 6
Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 1
O ja głupi, nie wiedziałem że w taką pogodę się nie jeździ. Mam nauczkę. Pierwsze 38km całkiem sprawnie, razem z Łukaszem i nr 28 który byłbym w stanie wyprzedzić w generalce. Ale kapeć na 38km nieco zdemotywował i ostatnie dwa podejścia łąką wykończyły mnie ostatecznie. Na pierwszym pomiarze, miałem tylko 4 minuty straty do Kundello, a od 40km już właściwie tylko szedłem do mety. W sumie ciesze się że nie zesłabłem. Po wywrotce skrzywione siodełko, ale udało się wyprostować.
Czas 3:32min Miejsce open 119. Wnioskuję, że od 38km straciłem min 19 miejsc:/
Cały jakiś obolały, jest wtorek gdy to piszę, a ciągle bolą mnie ramiona i wszystkie mięśnie, do tego nadal drapie się po ukąszeniach bąków- kolejna nauczka by się spryskać na zawody.
Szkoda że organizatorzy na tak kiepskie warunki pogodowe nie przygotowali starej dużej pętli i tylko po niej rozegrać zawody. Wyszło by ok 30km i to by było wg mnie spoko na taki upał. To by chyba był koniec sezonu, a przynajmniej walki o miejsce w generalce z gośćmi którzy jeżdżą na moim poziomie. W Komańczy pewnie tylko wycieczkowo:) a ewentualnie powalczę jeszcze w Sanoku, na Skandii w Rzeszowie i Powerejdzie w Piwnicznej:)
... ja pier... szczyt sezonu letniego a mnie już nostalgia bierze że to zbliża się koniec;/
- DST 20.00km
- Teren 17.00km
- Czas 01:47
- VAVG 11.21km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Marszobieg Ziemią Dukielską - rowerem;D
Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 0
Trasą był czerwony szlak turystyczny spod cerkwii w Chyrowej do Pustelnii Św. Jana "Na Puszczy" i powrót tą samą drogą do Chyrowej. Dystans 15km (wyłącznie teren), średnia 11km/h.
Padł pomysł spróbowania rywalizacji pieszych z rowerami. Tak więc podczas marszobiegu na starcie byłem jednym z dwóch rowerzystów;D Wyjątkowo dziwnie czułem się w pierwszej lini... sami biegacze i tylko 2 rowery. Po starcie na pełnym ogniu przez dwa brody, piesi szybko zniknęli, ale na ok 400m pierwszego podjazdu już zaczęli nas dochodzić i tak kolejno mijali. Podjazd to jakieś 200m w pionie, minęło mnie ok 8 osób w tym Mistrzyni Olimpijska Ludmila Melicherova. Na szczycie koziołek na zaoranym polu, dalej gładko granicą lasu... a gdy zaczął się las... polała się krew. Straciłem nadzieję na dogonienie kogokolwiek, wyprzedził mnie nawet psiak p. Ludmily, zanurzając się w każdej napotkanej kałuży;D Na zjeździe psiak mnie wyczuł i mimo że było to na singielku inteligentnie ustąpił przejazdu- niesamowity. Niezliczona ilość korzeni, pniaków oraz wielkich, ostrych i śliskich kamieni. Teraz to wiem że trasa Strzyżowskich cyklokarpat jest prosta. Czasem ryzykowałem i przeskakiwałem po leżących gałęziach, kładłem się na ramie i prześlizgałem pod gałęziami, podpierałem na kamieniach przy przepaści a czasem to całkiem schodziłem i omijałem powalone drzewa. Jedynie w środkowym odcinku trasa była gładka i przejezdna. Końcówka znów niebezpieczna i ostra, tam z przeciwka mija mnie pierwsza szóstka liderów, a na zjeździe do pustelni pierwszy rowerzysta. Pod pustelnią, którą zobaczyłem dopiero na zdjęciu kubek wody i szybko powrót podjeżdżając ile się da, a następnie prowadząc dobry kilometr do końca podjazdu. W jedną stronę udawało mi się omijać kałuże, w drodze powrotnej zaliczyłem wszystkie większe, w takim błocie jeszcze nie byłem w tym roku. Było rewelacyjnie. Miejsce 11 na 66 uczestników. Czas 1:30:56. Zwycięzca przebiegł trasę w 1:08 min:) o masakra:D
Na mecie usłyszałem zabawną historię- grupa biegaczy pomyliła trasę i zbiegła w dół. Wracając spotkali starszą panią- Ukrainkę i krzyczeli jej- źle, wracać itp. a ona tylko: DA DA!:D i pobiegła w dół:D:D Chyba nie było nikogo kto by nie pomylił trasy, sam brodziłem po krzakach w górą, zamiast ścieżką po płaskim, a gdy znalazłem ścieżkę wołałem biegaczy podążających w górę jak ja. Wstążek było naprawdę mało, a ścieżki całkiem zagracone i pozarastane, a mimo to nikt się nie skarżył- to był taki dodatkowy smaczek- trzeba myśleć a nie liczyć że organizator poprowadzi za rączkę. Było cudownie, mimo że trasa tak trudna i rower po prostu często przeszkadzał, to cieszę się że wziąłem udział w tak wyjątkowych zawodach!:) Atmosfera zupełnie inna niż na cyklokarpatach, ale równie ekscytująca:) Jedynie szkoda że na Cyklokarpaty w Strzyżowie zabrakło sił;P
w górę, w górę i ciągle w górę, a na szczycie.... kombinuj i radź sobie sam;D przy takich widokach i bujnej przyrodzie aż chce się jechać.
jeszcze by go kiedyś przejechać i porównać sobie czas:)
- DST 63.50km
- Teren 50.00km
- Czas 03:08
- VAVG 20.27km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 580m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
CK PUSTKÓW edycja 2:)
Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 14.05.2012 | Komentarze 2
Siebie nie przeskoczę, więc bez napinki. W Rzeszowie mi zależało żeby pojechać jak najlepiej- ostatecznie wyszło to tak, że oszczędzałem się gdzie tylko się dało, praktycznie w ogóle nie cisnąc na maksa. W Łańcucie już od początku jechałem mocno... nie myśląc za wiele o dyrdymałach. Wpatrzony jedynie w tylne koło będących przede mną ciągle wiele z siebie dając. No i tej taktyki będę musiał się trzymać bo jechało mi się znacznie lepiej. Braknie sił na 40-tym km to braknie, skurcz na 45-tym to też nic. Jechać byle by jechać bez stresowania się czy dojadę, albo czy grupa w której jadę odjedzie mi czy nie. Moje podejście zmieniło się po zawodach XC. Dopiero na nich zobaczyłem jak jeździ czołówka...:/ - to jak odskakują mi na starcie, a ja jestem bezradny i jak dublują mnie po 10tym kilometrze. W maratonie ustawiony już na starcie w drugiej części stawki jadę między podobnymi sobie- nieświadom tego jakie armaty znajdują się na czele. Jest tak ogromna różnica w mocy między najlepszymi, a mną, że pozostaje mi rekreacyjna jazda i satysfakcja z rywalizacji w drugiej części stawki.
start spod lasu... a nie z centrum metropolii:p
Od początku jazda w towarzystwie, a do 20 km miałem wątpliwości czy nie objedzie mnie czasem Pan KAZIU!:) ależ ma formę, ale w końcu odjechałem mu. Najfajniejszą sytuacją było to, gdy jechałem w 5-cio osobowej grupce, odskoczyłem jej, i dołączyłem do 4 osobowej grupy. W Rzeszowie ani razu nie pedałowałem na stojąco, a tutaj pewnie ponad 20 razy się zbierałem:) tereny piękne, a piachu tyle, że miałem wrażenie że jestem nad mazurskimi jeziorami, a czasem wprost- na plaży czy w piaskownicy;D
Po 2 bufecie, i rozjeździe mega/giga, gdy już doganiałem jakąś niesamowitą dziewczynę- to ona skręciła na gia:| a już myślałem że razem z nią dojadę do mety. W ogóle część osób z grupy poszła na giga, a reszta została na bufecie... masakrycznie pusto i cicho się zrobiło. Na 42 km odcięło mnie, w efekcie czego z trudem utrzymywałem 15km/h po płaskim i minęło mnie 2-óch gości. Od 51 km już lepiej, a lasek przed metą wyjątkowo przyjemny:)
był ślizg przed fotografem- na zdjęciu tylne koło już zablokowane, gdyby poczekał z sekundkę;D
- DST 66.00km
- Teren 32.00km
- Czas 03:08
- VAVG 21.06km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 600m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
I Łańcucki Maraton Kolarski MTB
Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 0
Niestety organizatorzy nie zauważyli, że wśród uczestników mają solenizanta;P a liczyłem na jakiś prezencik, no ale nic. Pierwsze wrażenie z tej imprezy bardzo miłe, gdy podszedłem do biura zawodów, koleś wstał i z uśmiechem zapytał- słucham?... ja w euforii- przyzwyczajony z cyklokarpat - płac i spadaj! to mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że ten maraton to będzie super impreza. Małe wpisowe i cała reszta na przyzwoitym poziomie. Brak czipów, a mimo to wyniki z czasami dokładne i od ręki - zapisywane na papierze, a nie w jakimś specjalnym programie udogadniającym selekcję wyników czymś;P
Przed zawodami kręcenie po parku przy MOSIR-rze. Widok zamku jakoś mnie nie oszołomił- jakiś taki byle jaki. Uznałem że nie ma się czym zachwycać, jedynie okolica ładna.
Dystans - 46km
Czas - 2:00:46
Średnia - 21,6 !!;D wow
Miejsce 36 na 69. Zwycięzca pokonał trasę w 1,5 godziny nie myląc trasy- także chyba przyzwoicie pojechałem:)
Nie podobał mi się ostatni odcinek za cmentarzem- zarośnięty trawą i po muldach- tak mnie pieprzło w krzyżu, że ledwo zjechałem, na liczniku 41 km a ja staje i przeklinam organizatora. Myślałem że się położę i nie ukończę. Nie podobała mi się też dziewczyna na pierwszym skrzyżowaniu, jakoś nie zwróciłem uwagi... nie zauważyłem że prawdopodobnie kierowała kolarzy w prawo no i pojechałem z całą grupą prosto. Także lepiej żeby dziewczyny kierujące na trasie były w bikini - przyzwoitej urody;P
Wieczorem po wiosce:
Zakładowa gazetka z lat 60-tych, albo 70-tych. Widmo wojny nuklearnej wisiało w powietrzu. Na zdjęciach sposoby zachowania czystości w pomieszczeniach do produkcji żywności oraz sposoby magazynowania wody pitnej i zabezpieczenia studni przed opadem radioaktywnym;D