Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:713.00 km (w terenie 119.00 km; 16.69%)
Czas w ruchu:32:26
Średnia prędkość:21.98 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:7410 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:32.41 km i 1h 28m
Więcej statystyk
  • DST 40.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 27.27km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Hybryda
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Czwartek, 15 września 2016 · dodano: 15.09.2016 | Komentarze 0

hmm początek fatalnie, ale powrót główną z Pstrągowej już wyjątkowo udany no i wpadło naraz kilka km powyżej 35km/h.
Straty w organizmie po hujowo zorganizowanym maratonie ogromne- że też tyle lat już jeżdżę i nie przewidziałem że mogą tak zajebać.




  • DST 26.00km
  • Czas 00:58
  • VAVG 26.90km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Hybryda
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Środa, 14 września 2016 · dodano: 14.09.2016 | Komentarze 0

Lubenia wkoło - ależ sponiewierany organizm po Boguchwale :/




  • DST 24.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.61km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Zimófka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Wtorek, 13 września 2016 · dodano: 13.09.2016 | Komentarze 0

Lubenia wkoło




  • DST 47.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 16.11km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt aaa
  • Aktywność Jazda na rowerze

VI MTB Boguchwała

Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 2

No jebłem. Pierw budząc się że to już dziś.
Potem na szczycie wytrzepując kamyczek z buta.
Potem na pierwszym podjeździe za Leśnym Taborem... taki ból brzucha że nie mogę prowadzić roweru, w końcu puszczam żółtego- jajeczno bananowego pawia :/
Wydawało mi się że z 10 minut tam leże, ale czas z licznika a mierzony to różnica tylko 4 minuty.
Pomału zebrałem się i przynajmniej teraz daje się prowadzić rower, a co to był za ból? Odczuwałem go tak, jakbym dzień wcześniej robił pompki... dużo za dużo pompek.
Po wygramoleniu się na szczyt- szutrówkę daje się już normalnie jechać i na zjeździe do Leśnego Taboru znów jestem sobą... ale ludzie blokują, przed końcówką mijam obydwu. Kolejny podjazd kompletnie odpuszczam i jadę sobie z 1/1 a mimo to dochodzę ludzi i na szutrówce już mijam.

Zjazd na Os Kamikadze, mijam kolejnych dwóch. Wypych, powolne kręcenie z jakimś gościem na odjebanym Scocie - pewnie z 15 tys ten rower, włącznie z spd które chodzą po 600zł. Doganiamy ludzi przed nami i wspólnie mijamy przeszkadzaczy. Na Os Zabierzów przy nawrocie na zjeździe w prawo mijam Scota i przeskakując strumyk gościa na przełajówce :)uff- od początku drażnił mnie typ.
Ależ się super jedzie - ja żyje :D Na podjeździe urywam wszystkich aż przystawia do kolejnej większej grupy.
Szybki zjazd i teraz oczywiście podjazd od Wolańskiej. Zaczyna przypiekać słońce, kończę picie no i dawaj równo do góry.
Na szczycie bufet... no to na takim bufecie to można jebnąć bardziej niż puszczając pawia, albo łapiąc skurcz przed metą!!!!!!!!!!!!
Co za huje kurwy skurwysyny jebane pierdolce kurwa zajebusy zajebane - ani banana ani nic. Woda izo- to wszystko i spierdalaj dalej.
Myślałem że się rozpłacze ;( żal kurwa i bezradność, no jak ja to ukończę :(((((((
Napełniam bidon wodą, w drugim zostało pół izo no i wio... jak kurwa można tak ZAJEBAĆ!!!!!!!!!!!
Jedzie się fajnie, poza tym że pytam wszystkich czy mają coś ugryźć... jaki kurwa ŻAL. Niektórzy zdziwieni pytają- a to nie było nic na bufecie? xD kuuurwa jebnięcie kolejne.
Teraz najlepszy zjazd w okolicy.... no to przystawia do jakiegoś matoła i huj nie jazda. Dopiero przed ostatnią stromizną na strumyk puszcza mnie... jaki kurwa żal.
Teraz bez pierdolenia- od razu z buta na Grochowiczną- polewając się wodą. Na szczycie czuje się dzięki temu ok, mijam i zjazd na Lutoryż. Jest ok, poza tym że przystawia do jakiegoś dzieciaka w trampkach xD Przez narastające wkurwienie już nie pamiętam co tam dalej.... ale chyba jakoś minąłem, bo przez strumyk już sam i dojeżdżam do Lalusia, z którym to już jadę cały czas.

Żółty szlak ok, chociaż po przejechaniu strumyka i pierwszej stromizny odcina i daje z buta. Laluś mija i tak mi ucieka. Podjazd żółtym od Mogielnicy na szczyt i przede mną nikogo za mną też pusto. Zjazd na strumyk z płytami - i już siedzę mu na ogonie... ależ dobrze idą mi zjazdy.
Na podjeździe uciekam, przez asfalt i wspinaczka na pętle autobusową w Niechobrzu. Mijam i czuje świetnie. Zjazd od pętli - zawsze szedł mi dobrze, więc i tym razem bez hamowania dokręcając.... tłukło ale pełna kontrola. Na dole już jestem za jakimś sensownym kolesiem, zakręt w prawo na podjazd i mijam. Pół wyjeżdżam, dalej z buta, on zupełnie odpadł.
Zjazd luźnymi kamyczkami na Leśny Tabor- zgrzytanie zębów gdy rower zaczął tonąć i jechać nie tam gdzie chciałem, ale jakoś wyhamowałem. Zjazd i mijam Wacka - żali się że nic nie miał w ustach i ledwo siedzi - no kurwa brawo. Żal kurwa i kpina.
Na dole bufet... to myślałem że zajebie im w ten jebany pełny owoców stolik. Dokręcam i całość zakrętu robię ślizgiem - dziękując za jedzenie na trasie xD (jakiś dzieciak który się tam kręcił mało się nie osrał z podniecenie jak to zobaczył) :D
Ostatnia wspinaczka i meta no to co kurwa będe jadł - w huja kurwy lecą?
Od razu wypych a Wacek chyba został na żarciu. Po prostej - kurwa a jak- zbliżają się skurcze. Kręcę ledwo co, nawet przystaje na chwile, byle do przodu.
Wspinaczka łąką na krzyż i mijam kolejnych dwóch. Asfalt, początek zjazdu ok, ale z czasem nie ma z czego kręcić a im bardziej się wypłaszcza tym bardziej spada prędkość. Zaczyna się teren i mija mnie Laluś, siadam mu na koło to prędkość od razu z 28 na 36, ale odpuszczam, co by nie złapać skurczu i gdy tylko przestałem kręcić - no prawie że już.
Spokojnie kończę ten maraton, który przecież o mało co nie zakończyłem gdzieś na 9 km.
Ależ udowodniłem sobie że jestem walczak, na Cyklokarpatach dawno zawinąłbym się do domu, ale MTB Boguchwała już po raz 6-ty należy ukończyć... taki dnf tutaj mógłbym oznaczać że w kolejnym roku już nigdzie bym nie wystartował... a tak - zawsze jakaś satysfakcja jest.
ŻAL KURWA !!!!!! Zarówno moja jazda jak i za organizacje, co powinienem dostać zwrot połowy kasy.
Żal KURWA znajomych, tak jak rok temu, tak i w tym roku- wyjebka.

Na międzyczasie jestem 60ty w 1:29 minut, a ostatecznie 52 w czasie 2:59:33. Strata do lidera też większa z o 10 minut...
Ostatnie jebnięcie na dziś - rok temu przejechałem tą samą trasę w podobnych warunkach mimo kilkuminutowego skurczu na ostatnim zjeździe 10 minut szybciej :((((((((((((((((((
załamka




  • DST 18.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 15.65km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt aaa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lubenia MTB Maraton

Sobota, 10 września 2016 · dodano: 10.09.2016 | Komentarze 0

Zobaczyć, przy okazji udało się ostatecznie ustawić rower, włącznie z dokręcaniem już wieczorem tylnego hamulca i śrub w pedałach.
Ludzie zachwyceni trasą, a to com przejechał z 10 km to jakieś takie marne i nijakie.
Toż już na MTB Boguchwała pierwszy zjazd od krzyża żółtym szlakiem dużo lepszy, a co później to nie ma co gadać.
Sprowadzania roweru po ułożonych płytach chodnikowych do kapliczki na Przylasku nie skomentuje :D:D:D:D:D




  • DST 21.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt aaa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Konpensuncja

Czwartek, 8 września 2016 · dodano: 08.09.2016 | Komentarze 0

Ze średnim pulsem na 50% to tak nawet średnio mocno musiałem kręcić, ale ogólnie git.
Wyżne, Kaczarnica, Zaborów, Wyżne.
W pewnym momencie jechało mi się zwyczajnie ciężko. Muliłem, guma kleiła do asfaltu... no brak poczucia prędkości. Postój, obejrzałem rower, wsiadam i jade- ta chwila postoju sprawiła że jechało się znacznie lepiej :) Stojąc przylało mnie, a gdy zacząłem jechać to świeży powiew i uczucie speeda od razu.




  • DST 21.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:58
  • VAVG 21.72km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 260m
  • Sprzęt Zimófka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Interwały

Środa, 7 września 2016 · dodano: 07.09.2016 | Komentarze 0

20km/h - profesjonalni biegacze robią takie czasy :d hehe no cóż- tyle moge
Wyżne, Zaborów, Glinik, Nowa Wieś w koło.
Jakiś rozlazły dziś, więc jedynie podjazdy mnie ratowały, a i to na pół gwizdka. Pulsu 180 nie przekroczyłem.




  • DST 14.00km
  • Czas 00:36
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Zimófka
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poruszać

Wtorek, 6 września 2016 · dodano: 06.09.2016 | Komentarze 0




  • DST 28.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 14.61km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt aaa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miał być lajt

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 1

No w sumie był :D
Jak tam moi wierni czytelnicy. Pewnie z niecierpliwością tu wchodzicie sprawdzić co dziś robiłem.
A huja robiłem i kupe niezłą też.
Ale Grześ zaprosił na lekkie MTB no to wio. Niestety że lekki nie jest, a i rower hujowy 29 to tempo marne- za to trasa zacna. Zjazd trasą na Leśny Tabor, Os Kamikadze i Os Zabierzów. Na deser pętla po zamkowej :D

W nocy znaczyliśmy- dlatego tych taśm tak najebane bo idąc nie widziało się ich :D:D:D:D:D
Już mam dość zjazdów singlami. Niewiarygodne- ale przesyt MTB co najmniej do zawodów :D pora odpocząć hehe




  • DST 46.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 15.08km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt aaa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy Boguchwały

Sobota, 3 września 2016 · dodano: 03.09.2016 | Komentarze 3

Napisałbym tu sobie coś, nawet swoje zdjęcie dodałbym, co by móc powspominać na stare lata. Ale jak se kurwa pomyśle że to co ja tu pisze to regularnie śledzi pewnie z setka osób których nie lubie albo i nie znam, to mnie szlak trafia.
Jak tam moi wierni niewolnicy!!!!!???????????? czytacie to co pisze? oczywiście że czytacie, i to czytacie to co ja napisze - więc jesteście moimi niewolnikami. Jebańce pierdolone.

Ustawiłem się na objazd trasy, ale czekam na szczycie pół godziny i nic. No to zjeżdżam pod mickiewicza ale kularzy ani kurew nie widać no to wracam. Pewnie sie pieszczą, pompują amory, albo smarują nie napisze co...
Ależ zmęczenie- ledwo podjechałem. Na Leśny Tabor masakra, drugi raz też, dopiero od Os Kamikadze jedzie się lepiej, a na Os Zabierzów już latam. Końcówka atakują mnie psy tak że prawie wyjebałem - co skurwiłem właścicielke :D
Czekam na asfalcie, bo wydawało mi się że słyszałem kularzy za mną, no i jadą po chwili, ale psy już zabrane więc żaden nie wyjebał.
Podjazd od Wolańskiej strasznie zamulają no to na Grochowiczną jade sam. Od strumyka ciągle jadąc :) no rewelacja, ale na zawodach pewnie zejdę tam.

Zjazd singlem na Lutoryż- ale wyjebałem. Tylne koło musiało zsunąć do dziury z badylem, podbiło mnie i przeleciałem z tylko jedną wypiętą nogą... na szczęście trawa miękka a w rowerze tylko siodełko i kiera przekrzywiona. Posilam się, sprawdzam blat czy prosty, koła, mijają mnie Sowy i jadę. Przed żółtym znów ich mijam- ewidentnie mają dość a mi się jedzie super. Końcówka to już kurwa kataklizm.
Wypełzanie pod pętle autobusową w Niechobrzu, przed Leśnym Taborem i wąwozem na krzyż - upodlenie na maksa te 3 ostatnie górki.