Info

Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień4 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik12 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień20 - 0
- 2024, Lipiec25 - 0
- 2024, Czerwiec17 - 0
- 2024, Maj22 - 0
- 2024, Kwiecień16 - 0
- 2024, Marzec12 - 0
- 2024, Luty8 - 0
- 2024, Styczeń4 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik18 - 0
- 2023, Wrzesień29 - 0
- 2023, Sierpień24 - 0
- 2023, Lipiec20 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj11 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec6 - 0
- 2023, Luty1 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień5 - 0
- 2022, Listopad10 - 0
- 2022, Październik20 - 0
- 2022, Wrzesień15 - 0
- 2022, Sierpień19 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec20 - 0
- 2022, Maj19 - 0
- 2022, Kwiecień17 - 0
- 2022, Marzec8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik18 - 0
- 2021, Wrzesień17 - 0
- 2021, Sierpień18 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec16 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad11 - 0
- 2020, Październik9 - 0
- 2020, Wrzesień9 - 0
- 2020, Sierpień18 - 0
- 2020, Lipiec24 - 0
- 2020, Czerwiec17 - 0
- 2020, Maj19 - 0
- 2020, Kwiecień27 - 0
- 2020, Marzec17 - 0
- 2020, Luty18 - 0
- 2020, Styczeń24 - 0
- 2019, Grudzień16 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik30 - 0
- 2019, Wrzesień27 - 0
- 2019, Sierpień32 - 0
- 2019, Lipiec26 - 0
- 2019, Czerwiec31 - 0
- 2019, Maj24 - 0
- 2019, Kwiecień21 - 0
- 2019, Marzec14 - 0
- 2019, Luty11 - 0
- 2019, Styczeń10 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad16 - 0
- 2018, Październik24 - 0
- 2018, Wrzesień24 - 0
- 2018, Sierpień29 - 0
- 2018, Lipiec26 - 0
- 2018, Czerwiec27 - 0
- 2018, Maj33 - 0
- 2018, Kwiecień29 - 0
- 2018, Marzec12 - 0
- 2018, Luty3 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień14 - 0
- 2017, Listopad16 - 0
- 2017, Październik17 - 0
- 2017, Wrzesień23 - 0
- 2017, Sierpień22 - 0
- 2017, Lipiec26 - 0
- 2017, Czerwiec32 - 0
- 2017, Maj18 - 0
- 2017, Kwiecień18 - 0
- 2017, Marzec15 - 0
- 2017, Luty3 - 0
- 2016, Grudzień6 - 0
- 2016, Listopad11 - 0
- 2016, Październik21 - 2
- 2016, Wrzesień22 - 7
- 2016, Sierpień24 - 6
- 2016, Lipiec22 - 1
- 2016, Czerwiec22 - 3
- 2016, Maj27 - 1
- 2016, Kwiecień17 - 1
- 2016, Marzec19 - 1
- 2016, Luty16 - 3
- 2016, Styczeń7 - 8
- 2015, Grudzień11 - 1
- 2015, Listopad11 - 3
- 2015, Październik15 - 7
- 2015, Wrzesień18 - 5
- 2015, Sierpień25 - 8
- 2015, Lipiec17 - 6
- 2015, Czerwiec21 - 3
- 2015, Maj13 - 22
- 2015, Kwiecień12 - 2
- 2015, Marzec10 - 5
- 2015, Luty8 - 8
- 2015, Styczeń9 - 6
- 2014, Grudzień13 - 1
- 2014, Listopad4 - 0
- 2014, Październik13 - 4
- 2014, Wrzesień14 - 17
- 2014, Sierpień23 - 9
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec15 - 7
- 2014, Maj10 - 8
- 2014, Kwiecień12 - 9
- 2014, Marzec9 - 2
- 2014, Luty9 - 5
- 2014, Styczeń8 - 5
- 2013, Grudzień12 - 4
- 2013, Listopad13 - 8
- 2013, Październik16 - 3
- 2013, Wrzesień15 - 7
- 2013, Sierpień24 - 7
- 2013, Lipiec19 - 3
- 2013, Czerwiec14 - 4
- 2013, Maj15 - 1
- 2013, Kwiecień17 - 1
- 2013, Marzec6 - 1
- 2013, Luty5 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Grudzień11 - 5
- 2012, Listopad6 - 1
- 2012, Październik10 - 4
- 2012, Wrzesień15 - 13
- 2012, Sierpień21 - 7
- 2012, Lipiec22 - 4
- 2012, Czerwiec17 - 10
- 2012, Maj17 - 15
- 2012, Kwiecień16 - 17
- 2012, Marzec14 - 9
- 2012, Luty5 - 6
- 2012, Styczeń2 - 7
- 2011, Grudzień3 - 1
- 2011, Listopad2 - 5
- 2011, Październik6 - 7
- 2011, Wrzesień6 - 9
- 2011, Sierpień10 - 8
- 2011, Lipiec3 - 4
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj2 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Czerwiec1 - 0
- 2010, Luty1 - 2
Wrzesień, 2014
Dystans całkowity: | 595.00 km (w terenie 139.00 km; 23.36%) |
Czas w ruchu: | 29:24 |
Średnia prędkość: | 20.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4760 m |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 42.50 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
- DST 59.00km
- Teren 40.00km
- Czas 03:48
- VAVG 15.53km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Ognisko na zakończenie sezona
Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 1
Spotkanie z resztą i czarnym przez Zamkową, oni dawnym żółtym, ja swoimi - lepszymi ścieżkami. Na szczycie wracam nieco i wołam czy jadą... nic no to przecież nie będę czekał. Teraz sporo asfaltu, dalej czarnym na Kopaline 463mnp.
Dalej czarnym przez las to sama przyjemność a wyjazd pod gospodarstwem agroturystycznym wita pięknymi widokami. Tak się utaplałem na szlaku że pora na czyszczenie i coś zjeść. Dojeżdżają inni i postanawiam pojechać kawałek z nimi... tak zobaczyć jak to będzie- jechać z kimś na MTB.
Nawet to szło i szybko docieramy do Lutczy. Tam oczywiście pół godzinny postój pod sklepem :(
Podjazd na Strzałówke jakoś tak fajnie, błoto tylko powierzchniowe więc SmartSam nie ma problemu z podjechaniem, tyle że zbiera tyle błota że kompletnie ujebało łańcuch, skrzypi, zaciąga, krzywi spinke i rozdziera ją. Najstromszy odcinek z buta i na szczycie mycie i skuwanie.
Na szczycie ruch większy niż na rynku we wsi.
Powrót z przejazdem przez Strzałówke 478mnpm, Krasna asfaltem do Żyznowa i powrót tą samą trasą, czyli teraz przejebane podejście, na szczycie też jakoś hujowato więc odłączam się.
Napęd zaciąga mi o 1 do 4 biegu (2 ogniwa z nowego łańcucha, po smarowaniu na ognisku przeskakują), więc decyduje się na mocny powrót. Czarnym przez las ciężko, więc walcze z napędem, ostatni podjazd na Kopaline bardzo konkretnie i dalej już ciągle ostro. Zjazd czarnym przez las ehhh... tyle dni zmarnowałem na szosie, zamiast tu jeździć, cały rok mnie tu nie było, jedynie wracając z ogniska rok temu:(
Ścieżka gładka, odkurzona z liści... dokręcam przed uskokiem, wybicie i przy prędkości 25-30km/h notuje co najmniej 2metrowy lot:) kapitalnie, przy lądowaniu jakoś dziwnie pochyliłem lewą stopę do przodu i zapiekło... ale adrenalina na maksa:)
Za asfaltem prosto, sprawdzam resztę tej ścieżki, ale ląduje w paryji więc mocny powrót, łańcuch chyba przysechł bo i nie przeskakuje, skracam przez lakę i asfalt. Teraz kilka km asfaltem więc blat oś, dalej zaliczam wszystkie najlepsze single po drodze, wracam na czarny, przebijam się przez chaszcze, asfalt i zjazd na Kaczarnicę z pętlą nad przepaścią, ostry skręt w prawo, i czuję że tylna opona schodzi z obręczy, dopompowanie i końcówka zjazdu. Na dole znów kapeć, pompuje ile się da i wracam wzdłuż Wisłoka, jeszcze ze 3 razy dopompowuje i wróciłem. Ależ jazda:)
- DST 7.00km
- Teren 3.00km
- Czas 00:45
- VAVG 9.33km/h
- VMAX 25.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikejoring
Sobota, 27 września 2014 · dodano: 27.09.2014 | Komentarze 0
Jechać 4 km na najlepszy singiel w okolicy - 200m kręty odcinek między drzewami po korzeniach a zastać wycinke :(
Zdj z biegania - tylko huj że se tyle fajnie pobiegałem, skoro ostatnie 200m w dolinie - pełnej dymu.
- DST 5.00km
- Teren 1.00km
- Czas 00:37
- VAVG 8.11km/h
- VMAX 25.00km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikejoring
Środa, 24 września 2014 · dodano: 24.09.2014 | Komentarze 2
Tak super z takim maleństwem, to jak musi być z konkretnym psem na szelkach... ehh może kiedyś:)
- DST 60.00km
- Teren 2.00km
- Czas 02:22
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Cyclo CROSS!
- Aktywność Jazda na rowerze
Po łańcuch i zobaczyć DirtPark
Piątek, 19 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 0
hhhu coś dawno nie jeździłem- ciekawe dlaczego? Cały dzień kiepsko się czułem i myślałem że i dziś nie dam rady, no ale musiałem na Rzeszów, bo znajomy obiecał mi kawałek brakującego łańcucha do mtb. Do Rzeszowa przez Budziwój ciągle pod wiatr. Pierwsze km i ledwo jadę 20km/h z trudem trzymając kierunek. Od lekkiego podjazdu na Siedliska już dochodzę do 40km/h, a później już cały czas ostro.
Na bocznej w Budziwoju jakiś starszy typ jedzie se rowero-klekotem, a gdy do niego dojeżdżam pędząc 35km/h to ten lekkim łukiem odbija od krawędzi xD noszszzz kurwww, skręca na podjazd po lewej. Która to już taka sytuacja :((( Za mną jeszcze auto, no prze huj, mocne hamowanie i się dre do huja- EEEEE BEZ TAKICH!!!!!!!!!!! a ten w mig zaczyna coś bąkać, nosz kurwww myśle se, gdyby mi nie zależało na średniej, to bym wrócił i najzwyczajniej spuścił mu powietrze. Co za kurwa ludzie, zwróci się takim uwagę że źle robią, to te jeszcze bąkają.
Ostatecznie 19km pod wiatr z czego pierwszych 6-7km na luzie robię z niezłą średnią.
Dalej na Zalesie i Słocinę korzystając z GPSa, kawałek zjebanym chodnikiem wzdłuż Armii Krajowej (co tam się dzieje :D dziury, zarośnięte, kostka pozapadana, jakieś krzaczory, winorośla puszczone po ścianach:D) na Paderewskiego, do nowego serwisu. Wyszukuje se przydatny kawałek łańcucha i jadę na rundkę po mieście. Częsta zmiana pasów i ostre starty spod świateł szybko męczą. Chciałem na Resovie zobaczyć jakiś trening, ale korek, pociąg, no to wstępuje do Pro-Sportu. Fajne rowerki mają, od leciutkiego fulla za 2,5 tys po konkretne hardtalie na starym xt po 900zł. Najbardziej spodobał mi się retro Wheller na karbonowym minute;) leciutki i piękny za 700zł. Za 2 tygodnie mają być jakieś zwykłe proste szosy to może coś wybiorę, wymieniając przełaj.
Teraz na DirtPark- jakiś taki sraki, a loty byle jakie, najbardziej spodobała mi się mini trasa po muldach- na szosę akurat:D
Dalej na ścieżkę pyskować z rolkarzami.
Później relaks na Żwirowni... pusto, nudno, ale przynajmniej powietrze fajne.
Powrót tą samą trasę przynajmniej bez przygód, pewnie gdybym zasiedział się nad rzeką i wracał w mroku ... ojj działo by się.
- DST 162.00km
- Czas 06:09
- VAVG 26.34km/h
- VMAX 69.00km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 2100m
- Sprzęt Cyclo CROSS!
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Bieszczady
Wtorek, 16 września 2014 · dodano: 16.09.2014 | Komentarze 5
Start z Leska, Berezka, Polańczyk, Bukowiec, Polana, Czarna, Lutowiska, Ustrzyki, Wetlina, Cisna, Baligród, Lesko.
Pierwsze 70km na luzie, znaczy ostro, ale spoko.
Każdy podjazd na 100% - kurwa po co? testosteron górą.
W sumie najbardziej męczący był podjazd na punkt widokowy w Lutowiskach, ale nawet ogarniałem. Na szczycie chłopaki kalkulują że hujowo jedziemy (średnia tyko 23) i że jak tak dalej pójdzie to nie objedziemy przed zmrokiem.
No to teraz zjazd, to przecież nie będę im siedział na kole, tylko se zjeżdżam swobodnie na końcu.
Na dole kurwa ogień, idą ze 40ści po zmianach, no to huj, zostałem to pasuje ich dojść, i tak próbuje przez kilometr, może 3 ciągle pod mocny wiatr, no kurwa nic z tego, kurwa, za zakrętem prosta- widzę ich na końcu tej prostej, no to staje na pedały i kurwa jade te jebane 40ści, kolejny zakręt i kolejna jeszcze dłuższa prosta ja ich nawet nie widzę, o by ich huj strzelił myślę se- cwele pierdolone. No to teraz już odpuszczam ale 30ści jest ciągle, po chwili mięśnie sztywnieją i kurwa wleke się tylko 25. Teraz to ich wyzywam na cały głos- klne bardziej niż na tym popieprzonym maratonie w Sanoku. W sumie to hamuje i zastanawiam się co robić, bo to że zakwasiłem mięśnie jest pewne, a to czy objadę pętle staje się niemal niemożliwe, postanawiam wracać, ale może jeszcze troche chociaż podjade, może kurwa takimi debilami nie będą i zaczekają. Jade se 20ścia z młynka, mięśnie pieką, ale teraz lepiej nie przestawać kręcić- niech się dotlenią, masowanie nic nie da, więc tylko opukuje. Po chwili są debile- siedzą pod sklepem i machają, o by ich szlak! tak im się spieszyło, a wołają mnie na postój, ja im wała i jade se dalej, bo i mięśnie wreszcie przestały piec.
Po 20minutach? i jakichś 5 km dzwonie do Tompiego czy jadą? Mówi że jedzie, a reszta że jeszcze je :O No to odwiedzam pobocza, zaglądam nad strumyk i se jade swoje 20km/h.
Bez kompanów świat od razu wydał się piękniejszy.
Gdy mnie wreszcie dojechali po jakiejś godzinie, wreszcie jedziemy w miarę w zwartej grupie jakąś 30stką.
Ogólnie trasa fatalna, marna widokowo i najzwyczajniej nudna, ciągnie się i ciągnie.
Ok 100tnego km wreszcie czuje się normalnie i mogę jechać bez bólu w udach. No i akurat ciśniemy ze zmianami ponad 40km/h. Końcówka to już popis Kony, jego zmiany na 10 i 20km dawały mocno w dupe i zapierały dech.
Trasa fatalna i towarzystwo też, a jeżdżenie z kimkolwiek mam gdzieś.
No i nigdy więcej nie jadę na 100 i więcej.
Teraz czeka mnie spory ból głowy, czy sprzedać przełaj i ogólnie co robić kolarstwem co do kolejnego roku.
Na ten rok już dziękuje
Rowerowo to był kurewski rok!
- DST 40.00km
- Teren 35.00km
- Czas 02:14
- VAVG 17.91km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Boguchwała 2014
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 4
Miejsce 49/80 Kategoria M2 23/29 Czas: 2:16:55 Strata +36,45min Średnia 18km/h
- czyli wyjątkowo kiepsko :/ ależ ogólny poziom poszybował w górę, ale to obserwuję i na innych zawodach, a już szczególnie po przejrzeniu zdjęć zawodników i ich rowerów z ubiegłorocznych zawodów. Swoją drogą- ciekaw jestem co cwaniaki robią z swoimi wyścigówkami, które po roku czy dwóch nie nadają się już? Wyszły z mody :D
Start z konkretnym celem, by zrealizować ostatni z celów na ten SEZON! - by nie przegrać z żadną dziewczyną- bo między innymi po to trenowałem. Kolejne maratony tego roku jak np:
-kwietniowe MTB DUKLA w Wietrznie, gdzie przegrałem z 2 dziewczynami,
-majowy III Łańcucki Maraton- gdzie chyba z wszystkimi możliwymi,
-po czerwcowe Krosno, gdzie nieco odbiłem się od dna co do klasyfikacji open, to jednak znów 2 dziewczyny przede mną,
-sierpniowy I Ropczycki Maraton MTB się nie liczy, bo i tylko jedna dziewczyna, wprawdzie nie byle jaka, no jednak mało brakło a i z nią bym przegrał,
-w sierpniu zadebiutowałem na Cyklokarpatach 2014 w Sanoku jadąc Mega- porażka totalna,
-na wrześniowych CK w Dukli rywalizacja na GIGA z Panią Krysią- poległem mimo że do 40stego km miałem ją.
Boguchwała więc ostatnią szansą, bo jednak kto przegrywa w klasyfikacji open z dziewczyną, to nawet nie powinien zostać sklasyfikowany.
Poranek spoko, z masażem, jednak kapeć na zmienianym wczoraj na terenowego IRC-a przednim kole sprawia, że zmiana dętki drugą z czynności na dziś. Dętka okazała się na tyle sparciała, że rozlazła się na długości 3 cm. Ależ szczęście- kilka godzin później i było by fatalnie.
Przed maratonem Paweł dał mi jakąś tajemniczą fiolkę, co bym pobił wszystkie dziołchy na trasie, no i coś czuję że częściej trzeba będzie to zażywać, bo nigdy niczyje "powodzenia", nie dało takiego kopa jak to.
Chwilę przed startem. Po starcie cały podjazd z blata, i to był klucz do sukcesu, bo i pierwszy raz podjechałem tutaj z blata, razem z innymi mocnymi. Na szczycie pierwszy bidon i kawałek banana. Zjazd na Grocho ostro, ale co dziwne trasa nie została poprowadzona objazdem po prawej, tylko na wprost, robi się korek, to ja akurat hyc na objazd jak rok temu;) tylko żem se za późno wrócił, ale i tak duuużo zyskałem i co ważne ominąłem błota. Odcinek żółtym zadziwiająco spoko, skakanie przez rzeczkę no i czuje się całkiem świeżo. Delikatnie podjeżdżam, ale oczywiście kurwa korek- co najgorsze nie dlatego że jakoś bardzo stromo, tylko rywale tak się rzucili na trasę, że teraz nawet takie coś to zbyt wiele do podjechania, a jak już jeden schodzi, to lawina postępuje. Na szczęście role opierdalatora przejmuje Włochaty, ku mojej uciesze, mogę podążać/jechać spokojnym tempem w spokoju. Tak byłem skupiony na sobie, żem go nie upilnował, no i ostatecznie nie wiedziałem czy odjechał mi, czy został za mną.
Wyjazd z żółtego na luzie, to i trochę podciągam, jako że teraz zjazd który znam na pamięć, mimo to mija mnie szalony dowhilnowiec w połowie. Pod koniec i ja mijam kogoś więc ogólnie nieźle. Asfalt w Czudcu- pora na odpoczynek. Podjeżdżam już lekko więc trochę tracę.
Czarny szlak męczy, a końcówkę przed lasem z buta. Niewyprucie flaków na najostrzejszym dziś podjeździe owocuje wrzuceniem blatu na szczycie, ludzie mylą drogę, wracam ich, brak oznaczenia na leśnej krzyżówce :( Dalej trasa nie biegnie wąwozem, tylko równoległym, bocznym singlem z którego zawsze korzystam, no więc skoro inni jadą tam, to ja pierwszy raz w życiu podjeżdżam to wąwozem.
Korzystam, gdyż nie ma tam stromizny która jest na początku singla =
nie schodzę z blata, mijam downhilowca i na błotku z kiblującymi Łukaszem
i Miciem wykładam się:D
Po drugiej wizycie na Grochowicznej pora na zjazd do Czudca, gdzie czerpię wielką radość ze zjazdu- jadę po prostu z luzem w dupie, sprawnie lawirując między dołami/drzewami.
Podjazd Grabieńską tak lekko i sprawnie że aż się dziwię:D opróżniam bidon i mijam kilka osób, a przełożenie 2/5 to norma, na wypłaszczeniu bufet, no pojebało ich, teraz?, ale to dobrze, ludzie korzystają ja ich tylko mijam.
Zjazd w prawo jakoś cienko, coś się dłuży do mostka z bali, na mostku Paweł z Maćkiem.
Na kolejny podjazd byłem nastawiony bardzo optymistycznie, jednak lewa strona lewego kolaja wykazuje oznaki zużycia... znaczy się zmęczenia, nie wiem co tam za ścięgno, ale coś mnie napierdala na maratonach, zaczynam też wyczuwać zbliżające się kurcze, więc odpuszczam ten podjazd kręcą z młynka. Za szlabanem drugi bidon i gryz banana. Na szczyt asfaltem ostrożnie, a z górki dokręcając i odpoczywając. Pętla w Niechobrzu i ostro w teren na ostry zjazd singlem- ależ tam zasuwałem, kolesie na poprzednim podjeździe bardzo mi odjechali, a na dole już byłem za nimi, ostry nawrót w prawo, redukcja do 1/1 i na podjeździe już koło w koło. Trochę ich odpuszczam, łąka, szuter i zjazd po trawie na Leśny Tabor, gdzie przed wstążką zaliczam ostry ślizg, ustałem i ostrożnie w dół, tam jakiś podejrzany bufet, a ja i tak rozpędzony, no to niech się walą- zresztą jakoś nawet nie podawali niczego.
Na strumykach położone deski, jednak i tak jedną nogą podpierając powoli przejeżdżam je. Pora na stromiznę, pomału podchodzę na granicy skurczu, dalszy podjazd z 1/2 delikatnie, tylko kurde zbliża się dziewczyna:/ na szczytowej szutrówce już jej odjeżdżam, jednak słabnę i przed lasem jadę ledwie 20km/h.
OS KAMIKADZE - to ja już go wolałem zagraconego gałęziami- najfajniejszą rzeczą w nim było skakanie po gałęziach i z trudem utrzymywanie roweru- teraz jedzie się jak po szynach, wszystko czyściutkie i równiutkie, oczywiście ładnie zjeżdżam no i dostawia mnie do jakiegoś typka, ależ się kurwa wleczemy - z 15km/h gładkim łatwym zjazdem, no ale jak minę- singiel. Po chwili mija mnie dz:/ a na samej stromiznie pod koniec przepycha się z nim i mija go, po cichu liczę... mam wielką nadzieje że się wypierdoli w bagno na dole, ale ni huja. Teraz krótkie i ujebujące podejście we troje, no ale gdy dosiadam roweru na szczycie, to ona już ponad 100m przede mną, więc kolejny kilometr naginam się by ją dojść. Na podjeździe ona jedzie, ja szybkim krokiem dochodzę ją, na szczycie polną trawiastą drogą już koło w koło, na asfalt w lewo, szybko w prawo (spychając do rowu jakąś jebaną policjantke, bo se pipa stanęła na zewnętrznej zakrętu xD) Zjazd na którym podczas objazdu trasy skakałem wyszukując garbów i ogólnie kapitalnie się bawiąc teraz był udręką, mogłem w sumie mijać, ale tak wlekę ten zjazd starając się jak najbardziej odpocząć i myśląc o moim asie w rękawie (miałem nadzieje że podjeżdżając kolejny podjazd polną drogą, trafi na rynny, a ja ją minę gładkim polem). Na dole w prawo na asfalt i mijam czym prędzej, bo to do niczego niepodobne. Szybko odchodzę i przed podjazdem między stodołami nawet zdążyłem odpocząć i opróżnić bidon. Podjazd polem uprawnym fatalnie, ale odległość bezpieczna.
Przed szczytem Łukasz z Miciem wydają się dobrze bawić, ale kibicować to oni nie umieją.
Na szczycie mija mnie Sławek, a ja go jeszcze wspieram słowami- czuje że ze mną już marnie, a on przecież świetnie przygotowany, no to poleci 40ści w dół.
Ja lecę nieco ponad 30ści, no chyba że spojrzę na licznik, gdy prędkość spada do 21, to zaciskam zęby i ile wlezie, ciągle się oglądam, jest spoko, nic mi nie grozi, nogi w każdej chwili może złapać skurcz, więc nawet nie myślę o gonieniu kolesi przede mną.
Na stadionie jest skurcz lewej łydki, prostuje, kręcę tylko prawą, szybko mija więc jeszcze max przed metą, za metą ręczny i gleba!
Udało się:)
Po maratonie czyszczenie i.... drugie SZCZĘŚCIE na dziś!- jechałem z (prawie całkowicie) niedokręconą przerzutką do haka. Może ze 2 zwoje trzymały, a tak wisiała praktycznie luzem. Co dziwniejsze- mogłem tak jeździć cały rok, albo i 2...:/ Po dokręceniu okazało się- że wcale nie mam wygiętego wózka przerzutki :D Wszystko w jednej linii, krzywiznę powodował naciągający ją łańcuch, odginając przerzutkę od haka:D No to regulacja i uff:)
- DST 23.00km
- Czas 00:58
- VAVG 23.79km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Dojazd i powrót na MTB Boguchwała 2014
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 14.09.2014 | Komentarze 0
- DST 55.00km
- Czas 02:14
- VAVG 24.63km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Cyclo CROSS!
- Aktywność Jazda na rowerze
ReBike
Piątek, 12 września 2014 · dodano: 12.09.2014 | Komentarze 0
Rozruch przez Budziwój, chwilami cisnąc, ale ogólnie to fatalnie.
- DST 3.00km
- Czas 00:22
- VAVG 8.18km/h
- VMAX 25.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikejoring
Czwartek, 11 września 2014 · dodano: 11.09.2014 | Komentarze 0
- DST 6.00km
- Teren 3.00km
- Czas 00:24
- VAVG 15.00km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprzątanie MTB Boguchwała
Poniedziałek, 8 września 2014 · dodano: 08.09.2014 | Komentarze 1
Miałem sprzątnąć 1 zjazd z Grocho do Czudca z nadmiaru piachu, co by nie zrobiło bagna w razie deszczu, ale znalazłem taki fajny objazd, żem jedynie poprzerzucał patyki z alternatywnej trasy, na pierwotną.
żółta- trasa i piach
pomarańcz- szybsza alternatywa i brak piachu