Info

Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień4 - 0
- 2025, Marzec6 - 0
- 2025, Luty2 - 0
- 2025, Styczeń4 - 0
- 2024, Grudzień4 - 0
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik12 - 0
- 2024, Wrzesień10 - 0
- 2024, Sierpień20 - 0
- 2024, Lipiec25 - 0
- 2024, Czerwiec17 - 0
- 2024, Maj22 - 0
- 2024, Kwiecień16 - 0
- 2024, Marzec12 - 0
- 2024, Luty8 - 0
- 2024, Styczeń4 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik18 - 0
- 2023, Wrzesień29 - 0
- 2023, Sierpień24 - 0
- 2023, Lipiec20 - 0
- 2023, Czerwiec15 - 0
- 2023, Maj11 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec6 - 0
- 2023, Luty1 - 0
- 2023, Styczeń11 - 0
- 2022, Grudzień5 - 0
- 2022, Listopad10 - 0
- 2022, Październik20 - 0
- 2022, Wrzesień15 - 0
- 2022, Sierpień19 - 0
- 2022, Lipiec18 - 0
- 2022, Czerwiec20 - 0
- 2022, Maj19 - 0
- 2022, Kwiecień17 - 0
- 2022, Marzec8 - 0
- 2022, Styczeń7 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik18 - 0
- 2021, Wrzesień17 - 0
- 2021, Sierpień18 - 0
- 2021, Lipiec23 - 0
- 2021, Czerwiec16 - 0
- 2021, Maj5 - 0
- 2021, Kwiecień5 - 0
- 2021, Marzec5 - 0
- 2021, Styczeń5 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad11 - 0
- 2020, Październik9 - 0
- 2020, Wrzesień9 - 0
- 2020, Sierpień18 - 0
- 2020, Lipiec24 - 0
- 2020, Czerwiec17 - 0
- 2020, Maj19 - 0
- 2020, Kwiecień27 - 0
- 2020, Marzec17 - 0
- 2020, Luty18 - 0
- 2020, Styczeń24 - 0
- 2019, Grudzień16 - 0
- 2019, Listopad20 - 0
- 2019, Październik30 - 0
- 2019, Wrzesień27 - 0
- 2019, Sierpień32 - 0
- 2019, Lipiec26 - 0
- 2019, Czerwiec31 - 0
- 2019, Maj24 - 0
- 2019, Kwiecień21 - 0
- 2019, Marzec14 - 0
- 2019, Luty11 - 0
- 2019, Styczeń10 - 0
- 2018, Grudzień4 - 0
- 2018, Listopad16 - 0
- 2018, Październik24 - 0
- 2018, Wrzesień24 - 0
- 2018, Sierpień29 - 0
- 2018, Lipiec26 - 0
- 2018, Czerwiec27 - 0
- 2018, Maj33 - 0
- 2018, Kwiecień29 - 0
- 2018, Marzec12 - 0
- 2018, Luty3 - 0
- 2018, Styczeń10 - 0
- 2017, Grudzień14 - 0
- 2017, Listopad16 - 0
- 2017, Październik17 - 0
- 2017, Wrzesień23 - 0
- 2017, Sierpień22 - 0
- 2017, Lipiec26 - 0
- 2017, Czerwiec32 - 0
- 2017, Maj18 - 0
- 2017, Kwiecień18 - 0
- 2017, Marzec15 - 0
- 2017, Luty3 - 0
- 2016, Grudzień6 - 0
- 2016, Listopad11 - 0
- 2016, Październik21 - 2
- 2016, Wrzesień22 - 7
- 2016, Sierpień24 - 6
- 2016, Lipiec22 - 1
- 2016, Czerwiec22 - 3
- 2016, Maj27 - 1
- 2016, Kwiecień17 - 1
- 2016, Marzec19 - 1
- 2016, Luty16 - 3
- 2016, Styczeń7 - 8
- 2015, Grudzień11 - 1
- 2015, Listopad11 - 3
- 2015, Październik15 - 7
- 2015, Wrzesień18 - 5
- 2015, Sierpień25 - 8
- 2015, Lipiec17 - 6
- 2015, Czerwiec21 - 3
- 2015, Maj13 - 22
- 2015, Kwiecień12 - 2
- 2015, Marzec10 - 5
- 2015, Luty8 - 8
- 2015, Styczeń9 - 6
- 2014, Grudzień13 - 1
- 2014, Listopad4 - 0
- 2014, Październik13 - 4
- 2014, Wrzesień14 - 17
- 2014, Sierpień23 - 9
- 2014, Lipiec17 - 5
- 2014, Czerwiec15 - 7
- 2014, Maj10 - 8
- 2014, Kwiecień12 - 9
- 2014, Marzec9 - 2
- 2014, Luty9 - 5
- 2014, Styczeń8 - 5
- 2013, Grudzień12 - 4
- 2013, Listopad13 - 8
- 2013, Październik16 - 3
- 2013, Wrzesień15 - 7
- 2013, Sierpień24 - 7
- 2013, Lipiec19 - 3
- 2013, Czerwiec14 - 4
- 2013, Maj15 - 1
- 2013, Kwiecień17 - 1
- 2013, Marzec6 - 1
- 2013, Luty5 - 2
- 2013, Styczeń2 - 2
- 2012, Grudzień11 - 5
- 2012, Listopad6 - 1
- 2012, Październik10 - 4
- 2012, Wrzesień15 - 13
- 2012, Sierpień21 - 7
- 2012, Lipiec22 - 4
- 2012, Czerwiec17 - 10
- 2012, Maj17 - 15
- 2012, Kwiecień16 - 17
- 2012, Marzec14 - 9
- 2012, Luty5 - 6
- 2012, Styczeń2 - 7
- 2011, Grudzień3 - 1
- 2011, Listopad2 - 5
- 2011, Październik6 - 7
- 2011, Wrzesień6 - 9
- 2011, Sierpień10 - 8
- 2011, Lipiec3 - 4
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj2 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Czerwiec1 - 0
- 2010, Luty1 - 2
Wrzesień, 2013
Dystans całkowity: | 404.00 km (w terenie 112.00 km; 27.72%) |
Czas w ruchu: | 21:52 |
Średnia prędkość: | 18.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2211 m |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 26.93 km i 1h 27m |
Więcej statystyk |
- DST 7.00km
- Czas 00:23
- VAVG 18.26km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Załatwianie (się) po wsi
Piątek, 27 września 2013 · dodano: 28.09.2013 | Komentarze 0
Dzień później pieszo po ścieżkach w Żyznowie trasą II Strzyżowskiego Maratonu MTB
dobrze że bez roweru:p potwornie śliska i lepka glina
Widok na Wiśnią Góre 380mnpm w tle nadajnik na Suchej.
- DST 4.00km
- Czas 00:11
- VAVG 21.82km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mleko
Poniedziałek, 23 września 2013 · dodano: 24.09.2013 | Komentarze 0
- DST 62.00km
- Teren 35.00km
- Czas 03:51
- VAVG 16.10km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Boguchwała 2013
Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 22.09.2013 | Komentarze 2
Miejsce: 52. Numer: 73 Kategoria: M2 26 Czas 2:07:35 Strata +35,11min
Średnia prędkość = 18km/h:) Dystans 38km
http://www.bikemap.net/pl/route/2288897-iii-wyscig-boguchwala-tour-mega/#/z12/49.96623,21.86176/google_hybrid
Na start w Niechobrzu asfaltem 12 km. Porządna rozgrzewka, ale do startu jeszcze trochę no i marzłem. Początek z pętlą po stadionie i start honorowy w super Towarzystwie. Po płaskim szukam tunelu za Tomkiem R., Lukaszem G. i za Łukaszem T. Pierwszy podjazd, a właściwie pierwszą stromiznę przed terenem miałem drobnić z młynka, ale jeśli zejdę z blata to wszyscy których zależało mi utrzymać - uciekną, no i podjechałem. Na wypłaszczeniu terenem oszczędnie, trzymając się Łukasza G. i Włochatego. Ostatnia stromizna przed szczytem już odpuszczam wrzucając na 1 i powolutku na szczyt, mimo to udaje mi się objechać M. Bielenia:), przed lasem wyprzedza mnie T. Rudnicki i za nim jedziemy gęsiego na Grocho, ja ostatni- czyli komfortowo tak jak lubię. Ponad 30km/h i w tym samym miejscu co wczoraj tylni hamulec zaczyna wyć :| no masakra, ale ignoruje to, chyba unoszę tylne koło uderzając o podłoże i ryk ustaje, ale co chwilę się odzywał. T. Rudnicki krzyczy żeby jechać, bo chłopaki faktycznie blokują. Teraz rozjazd, wszyscy w lewo przez kałużę a ja postanawiam szarpnąć ścieżką z prawej w nadziei że uda się wszystkich objechać. Nierówno, staję, spoglądam w lewo i jest dobrze, wyprzedziłem i Rudnickiego i Włochatego, ale przed połączeniem tras wysypane kamienie utrudniają mi powrót na trasę i ostatecznie wyjeżdżam na tej pozycji na której byłem:]
Teraz w stronę Lutoryża, długi zjazd po kamykach, wyprzedza mnie jeszcze "ktoś" ktoś kto nie bardzo umie zmieniać biegi, bo na pierwszej ściance wykłada się pozostając na 2/6 albo i 3/6, no co za cioł. Schodzi i ja też muszę zejść, obiegam go. Teraz nowy dla mnie odcinek... fajnie trafiony przejazd, mam nadzieję że później jeszcze go odnajdę, lasem nieco pod górę wśród wysokich traw. Zbliżam się znacznie do włochatego ale zaczynają się koleiny i trudno mi się w nich zmieścić. Sporo prowadzę, a Włochaty i Łukasz uciekają. Tak wyprzedzają obie siostry Skalniak, Bieleń, Boguś i ktoś tam jeszcze. Pod kapliczką na szczycie wyprzedzam ich oprócz Ani, a przed technicznym zjazdem piłuje mocno by objechać po zewnętrznej Bogdana co się udaje, słabo u niego z techniką więc dobra moja. Początek zjazdu i nie udaje mi się trafić w skrót by objechać między drzewami kałuże, więc mozolnie omijam je ścieżką. Dalszy zjazd to ciągłe zbliżanie się do Ani. Za powalonym drzewem jestem tuż za nią i ostrzegam przed błotem na dole. Posłuchała i powoli posuwa się naprzód odpychając jedną nogą. Widzę że strumyk niedaleko a ona pewnie będzie się obawiać go przejechać, no to szarpię z błota, ale zapadam się, podpieram lewą i zamiast objechać ją z prawej zaliczamy zwarcie bark w bark:D Wszystko kręci Wilczek;D Po kraksie puszczam ją przodem, blokuje mnie na wyjeździe, a na asfalcie szybko jej odjeżdżam. Teraz stromy podjazd asfaltem na Grabieńską, po kilku metrach od razu zrzucam na 1. Ania mnie objeżdża ehh;P na szczycie po płaskim mijam ją od razu, oooostro zjechane asfaltowe serpentyny - muszę to dopisać - na maksa, jeszcze jakieś dzieciaki na poboczu, dalej jacyś ludzie ehh, to musiało na nich zrobić wrażenie i gdy zaczyna się teren zaczynam nieco zwalniać próbując odpocząć. Niepewnie przez mostek, zrzucam na młynek i pierwsza ścianka, kolejna z korzeniami tak jak wczoraj się jej nauczyłem z lewej, wpadam tylnym kołem w doła ale udaje się wyjechać. Teraz widzę jak chłopaki przede mną ustawiają się przed jednym z większych podjazdów dziś, koleś podjeżdża cały startując z miejsca całość dając na maksa;D na szczycie za to zrobili sobie odpoczynek;D Ja to z buta, no i objeżdża mnie Ania oooo rany ale moc. Do szczytu coraz mniej stromo więc wkrótce mijam ja już ostatni raz i uciekam dając mocno. Spotykam jakiegoś grzybiarza z wieeelką torbę pełną grzybów, jest okazja pożartować i jakoś tak świetnie się czuję:) Gdy w Jaśle na 35 km zagadał mnie jakiś koleś z Dukli, że czyta mojego bloga i by zaprosić na zawody u nich 5.X w Wietrznie, no i przedstawił się, no ale nie zapamiętałem. Jeśli to czyta to pozdrawiam;)
Jest ok 18-tego kilometra i od tego miejsca zaczynam jeszcze nieświadomie, ale jechać na całego!!! Teraz w lewo i zjazd główną trasą biegnącą przez Grochowiczną. Sporo luźnych kamyków, na liczniku 50km/h a ja jeszcze pokazuję "ok" do fotografa;D
Na najbliższej polanie w lewo i zaczyna się ten nowy odcinek przez "martwy las". Wczoraj wszystkie 3 przejazdy przez koleiny podpierałem a dziś te techniczne smaczki bez podpórki ! hurra, ależ satysfakcja. Teraz zdradliwy zjazd ubiegłorocznym podjazdem. Zdradliwy bo im niżej tym mokrzej, na początku puszczam bez hamulców, ale szybko się opamiętuję i znacznie zwalniam. Na dole jazda po płytach. Gdyby ktoś nie wiedział to mógłby się wpakować na prawy pas który dalej jest zarośnięty. Daję na lewy i zastanawiam się jak bardzo angażować się w ostatni podjazd w tym lesie. Wypijam wszystko co w bidonie i trzymam blata. Idzie dobrze, później idzie bardzo dobrze, aż w końcu sobie myślę - jestem w formie:) terenowy podjazd, a ja na 2/4 i przekraczam 20km/h !! :) haa mijam dwóch gości wspierając ich nieco i pruje w pedała ile tylko mogę. Teraz lekki zjazd na asfalt Czudec-Niechobrz. Jazda ponad 30km/h sporo nierówności i kałuż - które przeskakuję:) widząc otwarty szlaban cisnę ile się da i na asfalt na jednym kole ehh:) na asfalcie na stojąco w teren na bufet. Spokojnie trzymam bidon, dziewczyna wlewa mi 2 kubki wody, jem banana i ruszam. Cisnę ile się da szeroką szutrówą. Przeszkadza silny wiatr, ale Łukasz G. na horyzoncie to wystarczająca pokusa by nie odpuszczać. Świetnie zjechany zjazd na wyciąg - sporo korzeni ehh no zjazd jak z BAJKI o MTB i napalonych krasnoludkach na ich zajebistych fullach! Przed ostatnim zjazdem wąwozem staję dęba, wyrzuciło mnie zbytnio w prawo a tam koleina na całe koło, gdyby nie rewelacyjna siła hamowania przedniego hydraulika to na pewno bym tam wpadł, a tak o mało co nie przeleciałem przez kierownicę. Przeklinam, fotograf przyznaje racje że trudne miejsce, śmiejemy i jadę dalej. Łukasz całkiem blisko, przejeżdżam przez pierwszy strumień ale drugi to już konkretna koleina. Skaczę zamaczając buta i wrzucając z pluskiem tylne koło w wodę. Kolejny strumień z tymi dwiema cholernymi deskami, przez który gdy chce się przejechać to w szparę między nimi wpadają koła. Odrazu przebiegam, dalej jeszcze jeden strumień i ciągle podbiegam pod stację wyciągu. Zamiast za Łukaszem G. ścinam zakręt tak samo jak rok temu - wskakując na werandę i przepraszam dziewczyny podające wodę, bo coś nie bardzo chciały się odsunąć. Za nimi bardzo stromo więc idę bezpośrednio za nim. Tak stromo że potwornie naciągam łydki. Czuję jak pieką, a stok wydaje się stromszy i dłuższy niż w poprzednich latach. Na szczycie już 3-cia kontrola numerów - wow, na CK w Jaśle na 80-ciu km były tylko 2 pomiary czasu, z czego przejeżdżało się dwukrotnie przez ten sam;p a trasa kompletnie nie obstawiona, niekontrolowana i niezabezpieczona, przez co znający teren znacznie skrócili łuk za Liwoczem... no ale huj, kto oszukał ten oszukał- Prucek ma przejebane organizacyjnie i w ogóle nie wiem po co to robi, przerzucił by się na organizowanie porządnego XC zamiast chujowych maratonów. Brać kasę za coś, czego nie jest się w stanie spełnić, a tu proszę - taka Boguchwała, ich 3-ecie organizowane zawody i każde perfekcyjnie udane. Trasa idealnie obstawiona tak, że żaden oszust się nie prześliźnie:p i nie ma że się nie da gdzieś kogoś wysłać. Wielu fotografów, TVP na mecie, zajebiste nagrody finansowe i losowe, muzyka to najnowsze największe znane i taneczne hity wprowadzające genialną atmosferę w biurze zawodów.... a wpisowe 2 razy mniejsze !!!! kurrrwa no!
Teraz zjazd na kamienisty mostek, przejazd przez pole pokrzyw i podjazd laskiem na Wielki Las, ale przeczuwam skurcz prawej łydki. Żegnam się z Łukaszem i mam 2-min postój na rozluźnienie mięśni nóg, naciągam. Mija mnie dwóch gości i powoli ruszam. Nie jest dobrze:/ no to se przeholowałem. Kolejny postój opierając się o drzewo nie wypinając spd masuję łydkę. 30 sekund zmarnowane, zbliża się jakiś gościu na wypasionym Scott-cie ruszam przed nim, ale na wypłaszczeniu za lasem wyprzedza mnie. Ucieka 10 metrów, ale przegapia zjazd przed "Wielkim Lasem" w prawo - oooo jakiś nowy odcinek. Wjeżdżam tuż przed nim. Zjazd z wykrzyknikami, dosyć się go obawiałem i jechałem ostrożnie, kolejny już bez wykrzykników więc puszczam hamulce, bezpośrednio na dole zaczyna się spora stromizna. Rzucam się na nią, ale szybko schodzę. Koleś za mną ma stratę kilkunastu metrów. Idziemy w tym samym tempie. Teraz płasko przez las i jadę na maksa 2/5- uznając że symptomy skurczowe ustały. Ostro w prawo i podjazd na 2/4 stojąc, łąka i dochodzę do kolesia jadącego w spodenkach, a Scott zostaje daleko z tyłu.
Wyjeżdżamy na asfalt w lewo i poznaję że to ten w stronę Woli Zgłobieńskiej z boiskiem przy drodze. Tak więc tegoroczna trasa fantastycznie opiera się na ubiegłorocznej minimalizując ilość asfaltu w Woli Zgłobieńskiej, łącząc terenowy przejazd przez las od Wielkiego Lasu do Woli Zgłobieńskiej - no wspaniale. Szybko w teren w prawo i ciągle zbliżam się do kolesia w krótkich spodenkach. Na zakrętach 90* między polami mijam go i ostro zjeżdżam do asfaltu tak jak rok temu. Średnio asfaltem po płaskim szykując się na ostatni podjazd zawodów w stronę krzyża w Niechobrzu. "Trzymałem kierownicę w okolicach mostka i dawałem co tylko mogłem;D" Za stodołami zaczyna się stromo, idę i dochodzi mnie kolo w spodenkach. Mija mnie i po łące już on idzie a ja jadę, no ale tempo jazdy tylko nieco szybsze od jego chodu więc żartuję - wiedziałeś że będzie ciepło;D? Trochę się gotowałem przez długie rękawiczki, koszulkę termoaktywną, rowerową i dosyć ocieploną bluzę rowerową. Na szczyt widząc przed sobą Łukasza G. - hurrra, mimo skurczu mam szansę pokonać go. Przed szczytem na asfalt w lewo i pora na zjazd do mety czerwonym szlakiem rowerowym Gminy Boguchwała. Cały zjazd to chyba 3 km, które jechałem przez 95% trasy na 100% dosłownie wypluwając flaki. Jednak do Łukasza i jeszcze jakiegoś kolesia nie zbliżyłem się nawet o metr. Nie ustępowałem i ciągle prułem między 30 a 50km na godzinę. Kapliczka i stromiej w dół, to znak że wkrótce zacznie się asfalt i stadion o rzut beretem. Jazda ile wlezie i w końcu są efekty pościgu, dystans zmniejszył się o jakąś 1/3. Na asfalcie Łukasz gubi rywala, po prawej stadion, pierwszy zakręt w prawo biorę bez hamulców znacznie sprawniej niż gość przede mną, ale tracę jakieś 15 m, ostatni zakręt w prawo w bramę stadionu i jestem niecałe 10 m za gościem, tutaj po lewej ustawiona wstążka już na kostce biegnie przez całą bieżnię, jednak mi się coś uwidziało, że do mety będzie w lewo i już na kostce muszę zacząć ostateczny finisz. Uślizg tylnym kołem, niezręczny balans i wpadam na bieżnię z kiepską prędkością, gościu ucieka a ja ruszam na stojąco, przeciwległa mecie prosta cisnę, ale zaczynam puchnąc, czuję się jak zwiędłe warzywo, strata 15-20 metrów, ostatni wiraż, a gościu coś nie przyśpiesza, wręcz przeciwnie jakby słabł, ja już jak bym odpuścił, ale co mi tam, próbuję się zerwać, resztki nikłych sił na pedały, biorę lepiej zakręt po wewnętrznej, gość wyjeżdża z niego, ja akurat chwilę przejeżdżam za nim łapiąc się tunelu przez jedną sekundę, wyrzuca mnie na zewnętrzną i sprawnie mijam go wpadając na metą ponad 30km/h.
Ależ radość, gdybym na ostatnim zakręcie się nie zebrał to cały wyścig mógłby się okazać niedosytem, a tak- przynajmniej teraz wiem, że dzięki tym wszystkim zimowym treningom, na mecie byłem choćby te 5 sekund wcześniej i te 5 sekund pozwoliło mi zając jedną pozycję wyżej. Tak więc, ze względu na moją słabo matematyczną wiedzę równania nie ułożę, ale wyglądało by ono z grubsza tak: choćby 100 godzin treningowych w zimie, da czas lepszy na zawodach o 5 sekund;) ojj no może i więcej, ale warto przepracować każdą jedną godzinę zimą, by latem móc tak kogoś objechać:0 !!
http://www.sstlubcza.com/index.php/mtb-boguchwaa/aktualnoci/595-michal-ziulek-triumfatorem-iii-wyscigu-mtb-boguchwala relacja z zawodów
http://www.sstlubcza.com/index.php/mtb-boguchwaa/wyniki/596-wyniki wyniki
Podsumowanie... sezonu? Wnioski po tych zawodach??
1. Na pewno takie, iż przekonałem się, że Cyklokarpaty są naprawdę bez sensu i organizowane po to by zbić kasę... wcześniej bardzo mi zależało by robić im reklamę, choćby jeżdżąc ze starym numerkiem za szybą auta, zachęcać znajomych do udziału itp...
2. Koniec z GIGA - każda końcówka podjazdu odpuszczając by zachować siły na jazdę po prostej... no i co to za jazda, gdy ciągle szuka się okazji do odpoczynku i by nie pocisnąć za mocno. Gdy dystans ma ok 70 km, a ja go pojadę w miarę mocno jedynie przez 10-20km to reszta dystansu jest dosyć flustrująca. O Gigantycznym zmęczeniu na mecie nie wspominając. Dziś na średnim dystansie też się ekstra ujechałem, czerpiąc fenomenalną radość z ostrej jazdy przez większość dystansu.
3. Nie pamiętam
4. Może by tak przyszły sezon oprzeć na różnych lokalnych imprezach, a w CK wystartować tylko czasem, raz na Hobby, raz na Mega i ze 2 na GIGA jadąc na jaja. No i kolejna kwestia - czy jest sens jeździć na tak drogim amortyzatorze, drogich klockach hamulcowych i ogólnie- awaryjnych hamulcach. Może pora kupić rower z prawdziwego zdarzenia, aczkolwiek- 20letni;P i robić to co kocham dla fanu, udowodniając to jeżdżąc retro bikiem.
Najlepsze imprezy rowerowe spośród 12-tu na których byłem w tym roku?
1. XC Strzyżów 2013 - zdecydowany nr 1 !! 100% Technicznej trasy i fenomenalna organizacja. Można się było poczuć jak na zawodach rangi mistrzowskiej.
2. MTB Boguchwała 2013 - wiadome - całość
3. II Łańcucki Maraton MTB - wszystko przyzwoicie
4. CK Dukla Edycja 7 GIGA - świetny teren i najlepiej zorganizowane spośród CK
4. CK Strzyżów Edycja 4 GIGA - świetny teren i organizacja, ale podejście wąwozem
5. CK Jasło Edycja 10 GIGA - tylko za świetny teren
Ostatnie miejsce - CK Wierchomla Edycja 9 GIGA - teren kapitalny, genialny i wery pro, ale tak skopana impreza że jak to mówiły niegdyś moje dziewczyny "żal"
http://www.bikemap.net/pl/route/2288897-iii-wyscig-boguchwala-tour-mega/#/z12/49.96623,21.86176/google_hybrid
- DST 43.00km
- Teren 25.00km
- Czas 02:48
- VAVG 15.36km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
Objazd połowy trasy jutrzejszego MTB Boguchwała
Sobota, 21 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 1
Na spotkanie na stadion w Niechobrzu na 10:30 ale gdy mija 10:49 ruszam sam. Mam nauczkę żeby nie umawiać się z obcymi... w końcu kolarz to wiadome - podejrzany typ.
Na młynku na szczyt w Niechobrzu i nura za drugi szlaban... po przekroczeniu 30km/h coś dziwnie pyrczy z tylnego koła. Oglądam zacisk, piastę, sprężynki zacisku, dokładnie całą oponę, szczprychy, ramę:|, dwukrotnie ustawiam hamulec i nadal to samo po rozpędzeniu się. Spotkany Marek diagnozuje ten dźwięk jako zatłuszczona tarcza, więc jadę dalej spokojniejszy o własne życie.
Zjazd w stronę Czudca na przejazd przez strumyk, a tam bagno. Rower tańczy, wypinam lewą, staje, noga odjeżdża rower też prawa ciągle wpięta i tak ledwo łapiąc równowagę staję przykucnięty. W trakcie tego tańca o ja pie***. Strumyk już nie problemem, dalej asfalt i podjazd przez mostek ponownie na Grochowiczną. Korzenie za mostkiem biorę z prawej, ale koło zabuksowało i wyglebiłem na prawo. Schodzę na dół i podjeżdżam ponownie tym razem lewą stroną przy krawędzi i już ok. Dalej tak stromo że z trudem idę, kolejno kawałek na dziko przez las, jakąś starą leśną ścieżką i znów na dziko po trawach. Fajne miejsce "tzw. martwy las" sama iglasta ściółka i zero traw. Zjazd na płyty i podjazd znów spotykając Marka już na szczyt razem. Dalej wzdłuż lasu, ale że robi się zimno i już ponad 30km dystansu to zjeżdżam do domu.
Trasa zapowiada się wyśmienicie:)
- DST 4.00km
- Czas 00:10
- VAVG 24.00km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mleko
Czwartek, 19 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 0
- DST 41.00km
- Czas 01:48
- VAVG 22.78km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy
Środa, 18 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 0
Główną do Babicy i po 3 km zatkało mnie przez zbyt ostry początek, dalej przez Budziwój fajnymi tempówkami i wjazd do Rzeszowa nieźle finiszując. Ojj, przydałaby się jakaś przyzwoita szosa do ok 9-ciu kg. Powrót o północy przez Niechobrz. Znacznie przyjemniej no i cieplej- z dala od Wisłoka. Podjazd mozolnie, no ale taka wspinaczka 17kg stalowcem to niezła zaprawa. Początek pod szkołą na 1/1, ale później już mocno treningowo 2/1 i 1/4 finiszując na szczycie ze sporym zapasem sił:)
Za lasem fantastyczny widok na 3 świecące punkciki na horyzoncie na Suchej Górze, w dole oświetlona dolina Czudecka cała ciągnąca się zakolem w stronę Zaborowia w bujnej mgle. Zamiast uważać na drogę, ciągle wpatrywałem się w horyzont i nadciągające deszczowe chmury, no i chyba mi się zdawało- widziałem błyskawicę, co spotęgowało wrażenia:) Co do długiego zjazdu zakolami...:D booomba!
Jadąc ponad 60 koło cmentarza wpatrywałem się jedyną świeczkę świecącą na jednym z grobów, przy której klęczała mała dziewczynka z długimi włosami- ehh, nie róbcie tego bo jeszcze faktycznie zobaczycie jakiegoś duszka i wyglebicie;D
- DST 15.00km
- Teren 1.00km
- Czas 00:41
- VAVG 21.95km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozluźniająco po zawodach
Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 0
Ostro do Wyżnego, a po 10 minutach zmęczenie jak wczoraj po 60-tym km. Lekki podjazd na stojąco i mocno do Połomii już na drugim oddechu, mozolny podjazd na Glinik, aż się zatarłem i staję na chwilę. Na szczycie w prawo aż do końca asfaltu 40km/h, ostatni krótki podjazd z łatwością i ciągle dokręcając do stromego zjazdu na Zawisłocze. Totalnie mokry asfalt i ciemność między drzewami, załączam lampkę i 66km/h w dół. Na samym końcu zjazdu jakieś jeb*** pier*** 18letnie buraki w rozjeb*** audi zaparkowali przy lewej krawędzi na światłach mijania. Że asfalt wąski, że mnie dosyć oślepiali, no jaka żenada. Dre się do nich - co jest kurwa, ehh, co dzień przekonuję się jak tempi są ludzie.
- DST 81.00km
- Teren 50.00km
- Czas 05:17
- VAVG 15.33km/h
- VMAX 66.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 2211m
- Sprzęt Unibike Evolution
- Aktywność Jazda na rowerze
CK Jasło Edycja 10 GIGA
Sobota, 14 września 2013 · dodano: 14.09.2013 | Komentarze 3
Miejsce: 34/35 GM2 15/15 Nr: 73 Michał Moskwa reBike Impulse Team | reBike.pl
GOpen Czas: 05:17:26.090 Strata: 01:42:40.193 Punkty: 405.9383
Start pojedynczo... przez niezabezpieczone miasto... w sumie fajnie, choć kierowcy śmiało mogli nasłać policję... za tym jak by nie było nielegalnym przejazdem rowerzystów przez miasto, a my powinniśmy dostać konkretne mandaty naruszające wieeele przepisów. Ale nawet fajnie mi się to udało- holowałem się za jakimś busem:D Pierwsze 10 km masakryczne, ból nóg jak w Komańczy i Wierchomli... pojawił się strach że nie ukończę, ale w pewnym momencie zaczyna się lepiej jechać... mijam jakiś pojebany- niewiadomego pochodzenia bufet na 10-tym km i jadę dalej... na bufet który powinien być planowo na 18-tym. Ale że go kurwa jego pierdolona mac nie ma!! To Liwocz zdobywam o suchym pysku. Przed szczytem bufet już prawidłowo na 27km... tylko kurwa właśnie - przed szczytem... naładowałem wody a przede mną największe stromizny. Zdobywam szczyt z buta razem z Szymkiem i dalej rewelacyjny trudny zjazd ... chyba żółtym? sporo kamieni i stromizn, dalej był przejazd wąziutkim fajnym mostkiem i jazda strumieniem.
Dojeżdżam do zielonego szlaku i na łącznik Giga, który zdobyłam sporo ponad godzinę przed zamknięciem limitu. Teraz na luzie asfaltowy podjazd... nawet trochę idę, by rozluźnić nogi. Dojazd do podjazdu którym zdobywałem Liwocz za pierwszym razem i teraz już całą górę wyjechałem hurrra!!!! Dalej sprawne zjazdy krótkie podjazdy, a za zielonym zrobiło się już sporo asfaltu i sporo górek. Pamiętam 2 zdobyte wzniesienia, za nimi 3-ecie już ledwo co... po wyjechaniu na które na horyzoncie pojawia się autostrada do nieba:/ o niee, asfalt pią się w górę w nieskończoność. Daję z buta i na szczycie już mocno pedałuje wkurzony w dół. Przed miastem strasznie dużo asfaltu- chyba z 15 km bez przerwy, gdybym jechał mega to piekliłbym się że ponad połowa dystansu to asfalt, ale z Liwocz x2 ogólnie nie było tak źle. Końcówka to sporo wertepów, zjazd na mostek i bezsensownie ustawiona meta... kutasy z mega już se paradowali przed metą, a ja na piski musiałem hamować... no porażka, no żeby nie przewidzieć nie pomyśleć. Wjechał jeden huj z drugim na metę i myśli że po zawodach... niby szczegóły, ale to tak wkurza- żeby nie zabezpieczyć trasy, żebym kurwa normalnie nie mógł wjechać na metę, tylko jakieś słupki, jakieś mosty, jakieś rezusy na bujanych rowerkach w poprzek mety stały. Organizacyjnie totalnie fatalnie, ale tereny do MTB genialne!!!
- DST 6.00km
- Czas 00:13
- VAVG 27.69km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do banku, gminy i fotografa
Środa, 11 września 2013 · dodano: 12.09.2013 | Komentarze 0
w czwartek po mleko
- DST 58.00km
- Czas 02:23
- VAVG 24.34km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po kuriersku... z kartą obiegową
Wtorek, 10 września 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 0
Do dziekanatu z indeksem i do wieeelu bezsensownych miejsc po podpisy. Tak się wczułem że ciągle przygazowywałem, na jednym przełożeniu i bez hamulców:D zabawa fajna, czasem głupio i niepotrzebnie ryzykowałem, no ale fajnie fajnie. Raz babka nie wykazała zrozumienia, gdy zjeżdżając na środek drogi zrobiłem naawrót za nią w ten sposób przejeżdżając drogę między autami. Później jeszcze fontanna niezbyt multimedialna, reBike i przyjemny powrót przez Budziwój.
Wspaniały dzień- ja chcę więcej takich.