Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:766.00 km (w terenie 273.00 km; 35.64%)
Czas w ruchu:43:55
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:1880 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:40.32 km i 2h 18m
Więcej statystyk
  • DST 56.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:02
  • VAVG 13.88km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Sanok i czerwony szlak

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0










Kategoria luźne


  • DST 5.00km
  • Czas 00:13
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poupalnie

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 0

po wsi


Kategoria luźne


  • DST 15.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 12.86km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Strzyżów 2013 Najniezwyklejsze miejsce do XC na Podkarpaciu:)

Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 27.07.2013 | Komentarze 0

Tylko dobudować dropa z choćby kilku metrowym odcinkiem po kamieniach i trasa godna Mistrzostw Świata:)
Myślałem że w ubiegłym roku KS Strzyżów MTB Team z małego lasku w Strzyżowie wycisnęło 100%, a w tym roku wyciśnięto z niego 150! Tak więc pewnie za rok będzie to 200%!!!:D Wiele grawitacyjnych zjazdów, kilka ścianek, mnóstwo wertepów i miejsc szczególnie na obu nowych końcowych odcinkach gdzie można było przelecieć przez kierownicę.
Miałem mieć 5 okrążeń, aaaale był Mistrz Polski, więc dostałem buubla:/
Dystans zawodów 3 okrążenia = 9 km czas 46 minut. Wychodzi po 15 minut na jedno ze średnią 12km/h.
mc nr imię nazwisko team kategoria czas okrążenia
1 203 Arkadiusz Krzesiński Żbik Komańcza Elita 00:54:11 5
2 200 Krzysztof Łopata Millenium Hall Elita 00:57:31 5
3 204 Łukasz Olejarz RKK MTB Elita 01:00:42 5
4 206 Mateusz Woźniak JSC Jasło Elita 01:03:23 5
5 201 Tomasz Biesiadeki RKK MTB Elita 01:03:53 5
6 205 Bartosz Bąk RKK MTB Elita 01:04:19 5
7 207 Jakub Zbiegień JSC Jasło Elita 01:06:07 5
8 202 Michał Moskwa reBike Impulse Team Elita 00:46:55 3

Heh, wynik w mojej kategorii prezentuje się fatalnie, no ale przyszło mi rywalizować z samymi najlepszymi. Aż ciężko mi uwierzyć że w moim wieku nie ma chętnych na tak genialne zawody.

Przed zawodami próbne okrążenie i wielkie zdziwienie na zjeździe, gdyż dodano odskoki w prawo i sporo krótkich wspinaczek i zawijasów. Za wiatą również zamiast na wprost do mety to ścianka w lewo. A tam masakra- granią między drzewami, ostry stromy nawrót i wertepami spodem paryji na metę... znaczy się w stronę mety, przez rów i ... dalej nie pojechałem, gdyż nie chciałem narazić się organizatorom bo już zaczęły młodsze kategorie. Przed samą metą czekał jeszcze jeden groźnie wyglądający podjazd.

Pierwsze okrążenie, start z asfaltu i nawet nie próbowałem mocno wystartować. Jadę 3 albo 4 od końca, za kolesiem ze Strzyżowa z młodszej kategorii z którym jechałem również rok temu i który systematycznie mi uciekał, jednak tym razem blokuje mnie i przed drugim zawijasem wyprzedzam i sprawnie uciekam w tumanach kurzu wzbijanych przez czołówkę, zjeżdżającą zawijasem wyżej;D. Łydka FATALNIE! Jakby zakwaszona, niewyspana, przemęczona, zaraz puchnie a ja zaczynam dyszeć. Baaaaardzo ciężko na szczyt, początek zjazdu przyjemny, ostre hamowanie i nura w prawo, na prostej przy łące dokręcam i zaczyna się już jechać przyjemnie. Serpentyny na luzie i za wiatą wspinaczka wzięta głównie dzięki dużemu rozpędowi, spokojnie granią i niepewnie wertepami, przez rów dokręcam i bardzo szybko- teraz przejazd przed publiką więc śmigam po kamykach i ostatni podjazd który o dziwo okazuje się wyjątkowo przyjazny... gdyby nie na samym końcu zaskakujące schodki, ale mijam je z lewej.

Drugi podjazd już lepiej, a za pierwszym zawijasem widzę za sobą Arka K:|. Mija mnie przed kolejnym zawijasem w prawo no i co, jadę ostatnie okrążenie? Próbuje się tym nie przejmować i jadę swoje. Całkiem dobrze mi to idzie i zjazd pokonuje bardzo dobrze, jednak zawieszam się na ściance za wiatą. Grań przebiegam i wsiadam pod jej koniec. Szybko wertepami, z tyłkiem wspartym na tylnej granicy siodełka i z odciążonym przodem idzie całkiem gładko, smyk przed rów i na kamyczkach ślizg tylnym ku uciesze zgromadzonej widowni, było tam sporo dzieci... więc niech sobie zobaczą że warto trenować, jak się później będzie śmigało. Elegancko i mocno ostatni podjazd i?

Jadę trzecie okrążenie. Oddycham z ulgą i mam nadzieję że przynajmniej 4 uda mi się przejechać. Podjazd już kiepsko z nagromadzonym zmęczeniem, żartuje do gościa siedzącego przy trasie, czy tam strzelają, bo ciągle było słychać trzaski zmienianych przełożeń, a on odpowiada chyba jakoś, że cuda się tutaj dzieją, albo wszystko się tutaj dzieje. Wnioskuje że to ktoś miejscowy którego nasze zawody bardzo zainteresowały - ooo, no proszę. Tak się składa że ludzi (grzybiarzy) miałem na trasie więcej, trenując na niej podczas deszczowej pogody niż teraz w czasie zawodów:( a szkoda. Wywnioskowałem że tętna nie mam zbyt dużego gdyż mówiłem spokojnie i już nie dyszałem. Przed sobą widzę kolejnego gościa z KS Strzyżów MTB Team, wprawdzie również z młodszej kategorii, ale nie zawadzi utrzeć mu nosa pokazując innym ze Strzyżowa że potrafię jeździć. Cały podjazd systematycznie zbliżam się, na zjeździe jeszcze bardziej aż jestem tuż za nim i próbuję go pognać mówiąc o zbliżającym się Łopacie. Kiepsko z nim i przed nowymi ścieżkami w prawo wyprzedzam. Ostre hamowanie, tył ucieka, przednia opona krawędzią łapie przyczepność i ehhh, chciałbym to widzieć z boku, żeby ktoś mnie wtedy nagrał, startuję mocno technicznie pokonując krótkie wspinaczki. Niestety na wybojach przed serpentynami wyprzedza Łopata i ktoś chyba z Essentii. Sprawnie zawijasy, lekko kosząc zakręty, kontrolując kątem oka czy koleś się nie zbliża. Na ściance za wiatą również staje i z buta. Szybko wertepy, ślizg przed publiką i mocno na metę.
Dla mnie to koniec, a dla wyprzedzonego gościa nie, bo duble elity go nie dotyczą.

Jechało się genialnie, całkiem przyjemnie w lasku, dużo wstążek i wręcz zamiecione, przykoszone ścieżki które swą trudnością sprawiały że byle kto ich nie przejedzie. Brakowało przynajmniej z kilkanaście osób które stałoby gdzieś przy wstążkach i klaskało, a o jakichś trąbkach już nawet nie ma co marzyć.
Po zawodach losowanie bardzo cennych nagród:)
Gdy przyszła kolej na nagrodę główną, ogłoszono że zostały tylko 4 losy!;D ciekawi mnie co by było gdyby udział w zawodach wzięło o te 4 osoby mniej haha:D
Ogólnie to ludzie wyglądali na zdziwionych że taka super impreza wyszła. No rewelacja. W porównaniu do tego co zwykle otrzymuję od innych organizatorów to był kosmos. To jest ściganie, a nie jakieś tam Giga, co to 20km asfaltem, 20km szutrówkami między polami, 10km lasem i może ze 2 km jakiegoś konkretnego singla. Na XC nie ma nudy ani wielkich przestrzeni których organizator nie byłby w stanie obstawić. Nie ma nieznanych kilkukilometrowych zjazdów łąkami, gdzie nie wiesz czy za kolejną kępą nie czeka Cię jakiś Jeb*** rów wyryty ubiegłej nocy przez dziki, albo czy za zakrętem nie leżą jakieś kamienie. Nie ma skrzyżowań, ruchu ulicznego, nie ma również na trasie jak to ktoś napisał na forum CK jadących ZOMBIEE, którzy to przeholowali na początku;D Nie ma skurczów, ani rzek ani stoków narciarskich. XC to jest to!:)


Kategoria Starty


  • DST 75.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 21.03km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do reBike i Magdalenka

Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 25.07.2013 | Komentarze 0

Do Lutoryża główną 30km/h a tam wmordewind i już w sumie od szklarni ciągle 20km/h.
Z Markiem na Magdalenke i Słocine, powrót przez Budziwój i Siedliska mocno.


Kategoria luźne


  • DST 10.00km
  • Czas 00:32
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na luzie w cywilu

Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 0


Kategoria luźne


  • DST 4.00km
  • Czas 00:12
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W sprawie pracy

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 0


Kategoria luźne


  • DST 73.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:25
  • VAVG 16.53km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 1880m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

CK Dukla Edycja 7 GIGA

Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 0

Miejsce: 28/34 GM2 13/15 Nr: 73 Michał Moskwa reBike Impulse Team | reBike.pl
GOpen Czas: 04:02:18.027 Strata: 01:16:12.315 Punkty: 411.2956

Dystans 63km.

Start z końca stawki i początkowo nieciekawie. Jednak humor dopisuje to i staram się zabawiać jadącego obok Bogdana. Jedzie mi się tak lekko że postanawiam wyprzedzać i idzie to całkiem fajnie. Gdy co chwilę ktoś utyka w błocie, ja obiegam dwukrotnie po kilka osób!:) hehe co ja robię. Czuje się świetnie, biegnę z zadziwiającą lekkością, a 11,2 kg rower stanowi wspaniałego partnera:)

Znany zjazd do Chyrowej na którym niestety wyprzedza mnie kilku ryzykownych ścigantów i teraz nieznany podjazd na stok narciarski. Również idzie dobrze i ciągle wyprzedzam. Na szczyt z jakąś super dziewczyną ale na zjeździe mi ucieka a ja wkur*** się gdy przez zerwaną wstążkę nie mogę znaleźć wyłożonych gałęziami rowów odwadniających:/ Obawiam się o przednie koło jak i też o mało co nie lecę przez kierownicę. Przekleństw nie ma końca, na dole bufet to se pogadałem z ciulami, jeszcze się pytają czy trasa się podoba.

Korzystam z bufetu ze 2 minuty, napełniam bidon, trochę ciastek, dziewczyny uciekły, jakieś chłopy no to nawijam ile wlezie i znów jestem mile zaskoczony swoją formą.

Teraz znany podjazd na Myscową. Niestety jakiś stromszy się wydał, ale i tak nadal wyprzedzam. Początkowy zjazd terenem z v-maxem 64km/h!! a końcowy zjazd po luźnych kamykach na granicy przyczepności. Przez strumyki na maksa i dalej też ostro aż do asfaltu gdzie trochę odpuszczam.

Dookoła kościółka w Myscowej i stromy podjazd na Polany. Jest 20-ty km trasy no i mojej mega ostrej jazdy, a mając w pamięci czekającą mnie ponowną wizytę na stoku zaczynam odpuszczać. Mijam jakąś dziewczynę z reprezentacji Polski i przypominam sobie że przecież nie wziąłem gumy na starcie;/ Mozolnie odsuwam zamek tylnej kieszonki i wydobywam pastylkę- uff, odrazu ulga, może to i lepiej ze zostawiłem ją sobie na teraz. Później skapnąłem się że robię ten całkiem strony podjazd z blatu;D więc pyk i zrzucam na 1/3. Spokojnie na szczyt, zaczyna się lasek i dochodzę kilku kolesi, a wśród nich Szymek. Najpierw łajam go że wstrzymuje innych, a gdy dojeżdżam próbuję rozweselić ale on wyraźnie zajęty swoim ciężkim oddechem rusza się jak mucha w smole. 2 kolesi odjeżdża więc ruszam za nimi, teraz zjazd łąką i na asfalt. Na dolę jakoś marnie się czuje, ale widzę że Szymek nie dojeżdża więc ogień za kolesiami przede mną, w końcu teraz trochę asfaltu i pod wiatr, no i odpoczywam sobie za nimi jadąc w tempie ok 25km/h. Teraz 2 odskoki w lewo na małe górki w lesie gdzie już przed pierwszą wyprzedzam wszystkich, trochę szarpię z blata i zrzucam chyba na 1/1 nawet, całkiem stromo. Na drugim lasku bufet na 27km gdzie jedynie biorę banana i kubek wody, do następnego bufetu tylko 6 km to nie będę napełniał bidonu przed podjazdem na stok, zwłaszcza że zostało mi jakieś 1/4 bidonu. Zjazd na asfalt i przed Chyrową w prawo terenem najeżonym strumykami, chyba 6 z czego 2 wymagały zwolnienia i lekkiej wspinaczki bezpośrednio za nimi. Fatalny tutaj był odcinek po luźnych kamykach... jedzie się praktycznie bez przyczepności a opony jeno podskakują, dalej również trudno bo sporo błotka i strumyk płynął obok do którego można było wpaść. Tak dojeżdżam do zjazdu z pierwszej górki, pod cerkwią w Chyrowej na asfalcie już jedynie odpoczywam za jakimś carbonem jadącym mega;P

wyjazd na główną drogę i za wcześnie skręcam w lewo.... uuuu, staje na pochyłym mostku do czyjegoś domu i odczuwam ból mięśnia lewej nogi sygnalizujący zbliżający się skurcz. Zjeżdżam na drogę, rozmasowuję udo i tym razem w lewo na właściwy podjazd na stok. Tym razem wyjątkowo ciężko, początkowo jacyś turyści z plecakami idą z góry i ustępują mi miejsca to przecież nie będę konał przed nimi. Zaciskam zęby i buch buch w pedała z blatu pokazuję jak niesamowite jest MTB. Gdy znikają za zakrętem, zrzucam na młynek... no i staję łapiąc oddech;D Dalej na 1/1 pod górę, i tak na szczyt chwilę prowadząc chwilę na najniższych przełożeniach. Jestem pewien, że drugi podjazd na stok zajął mi 2 razy więcej czasu niż pierwszy;D no ale jakoś nie przejmowałem się narastającym zmęczeniem, wiedziałem że zaraz włączy się drugi oddech i znów będzie jechało się lepiej. Na szczycie stoku "pierdole" nie jadę!! Pierwszy rów z gałęziami jeszcze zgodnie z trasą, ale gdy zobaczyłem jak bardzo gałęzie są wygniecione i jak wpadam przednim kołem postanawiam zjechać na krechę. Pamiętałem jeszcze 2 poprzeczne rowy, i tak też było, zwalniam przed każdym, koło w górę i bez problemu. Dojeżdżam do trasy i ostatni zawijas na stoku robię już z trasą, ale tak mi coś strzeliło że byłem pewny że albo to sztyca albo rama;( Na bufecie Ci sami zachwyceni trasą, a ja odwracam rower i szukam pęknięcia. Wygląda że wszystko jest całe, więc biorę głęboki wdech- ale ulga. Napełniam bidon, mandarynkę czy co to było, ale strasznie zostawało w zębach- fuu, banana i jazda. Ruszam ostro, ale na asfalcie bez mocy, ledwo 19km/h. Po chwili się otrząsam i w terenowy podjazd na Myscową już na 2/5, jednak szybko spuszczam z tonu i na 1/3 mozolnie wydrapuję się na szczyt. Na szczycie tym razem ostrożniej po kamykach, a na wypłaszczeniu i strumykach już jazda na całego. No niewiarygodnie, nierówności, pod wiatr, 40km w nogach, a ja blat ośka - hurra:D 40stką to jest jazda. Na asfalcie pod kościółkiem zwalniam i szukam skrótu trasy. Podjazd na Polany sprawnie, i tak aż do asfaltu w stronę Chyrowej. Tym razem nie ma się za kim schować i idzie to bardzo kijowo, jak to mówią w teamie. Teraz 2 laski po lewej stronie drogi i odczuwam że zaczyna się skurcz w lewej nadwyrężonej nodze. Stoję ze 2-3 minuty i masuję. Gdy mam pewność że już na pewno się uspokaja wyprowadzam rower na szczyt i startuję. Widzę jakiegoś kolesia przed sobą, przed bufetem na 52 km podaję mu skuwacz i spinkę. Na bufecie polewam wodą kasetę, 3 kubki wody nalewam do bidonu, kawałek banana i miły młody strażak wylewa mi na korbę jakiś fajny oleik hmmm, tego było potrzeba spracowanemu łańcuchowi- jazda stała się znacznie bardziej efektywna. No i do Chyrowej asfaltem całkiem mocno, tutaj chciałem pojechać na wprost- omijając strumyki i szybciej dostać się do Iwlii, ale strażak miał groźną minę więc wzdycham i nura w teren. Luźne kamyki, strumyki, błoto i znów strumyki. Jedzie się super, Przed główną drogę 2 bociany przy drodze wzbijają się na mój widok- zrobiły na mnie wrażenie. Na głównej jazda na maksa ponad 40km/h ciągle mocno dokręcając i kuląc się. Gdzieś przed Iwlą widać już banery i strzałki w teren w prawo. Odpuszczam jakieś 300m wcześniej, na asfalcie napis "podjazd 2,5km". Teraz słabo idzie i grozi mi skurcz. Powoleńku w górę aż czuję że muszę stanąć. Tak więc znów postój na 2-3 minuty i powoli podjeżdżam. Z nogą nie jest za wesoło więc prowadzę. Gdy się wypłaszacza postanawiam ostrzej pojechać więc blat, mijam bufet nic nie biorąc,a pan ze Żbików krzyczy że jeszcze 1 km podjazdu. No to super, powoli wyjeżdżam, ale tam gdzie strumyki robią syfskie błoto przeskakuję. Dalej sam szczyt zdobywam jadąc:) no brawo. Zjazd gładki, z niewielkimi korzeniami i łagodnymi zawijasami. Rozjazd, ale chyba ktoś rozdarł taśmę, bo obie drogi są oznaczone:| jadę na wprost, ale coś mi nie daje spokoju i odrazu staję. Wjeżdżam w prawo i widać dalsze wstążki więc uff. Dalej fajne zjazdy z kilkoma pionowymi i tak do asfaltu, gdzie nawalam ponad 40 do mety. Udało się, jeszcze w mieście łydka 2 razy zapiekła, ale obyło się bez ataku:) Czuje żem ujechał niezłego high scora i rzeczywiście:)
Drużynowo też wileki sukces bo Zdobyliśmy aż ponad 1200 punktów i 13 miejsce!!! Wspaniała jazda to i wspaniały maraton:) Pewnie w Polańczyku też by mi poszło tak super. Do końca 3 edycje i we wszystkich pasuje wziąć udział by zmazać marne nieco ponad 300 punktów ze Strzyżowa.


Kategoria Starty


  • DST 6.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:32
  • VAVG 11.25km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z mamą

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 0

Z mamą w stronę Babicy i powrót Grabieńską z czego połowę trasy na moim rowerze mówiąc "ja jadę pod tak górę";D
Przy okazji posprawdzałem rower przed zawodami i okazało się że wodzik przedniej przerzutki trze o łańcuch na ciężkich przełożeniach, nie da się już podregulować napięcia linki przedniej przerzutki, do tego bardzo postrzępiona więc wymieniłem.


Kategoria luźne


  • DST 48.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 21.65km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0

Przez Budziwój a powrót na szklarnie i Siedliskami. Powrót po północy. W Rzeszowie 20stC a po drodze doliną Wisłoka 14stC.


Kategoria luźne


  • DST 52.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 13.87km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Jasła pojeździać po górkach

Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 0

Z Warzyc szlakami turystycznymi, niebieskim, żółtym na Liwocz, zielonym i na koniec czerwonym.

nieciekawy początek


TMX - atak furii

wychodzimy z lasu

i się bujamy asfaltami

szalony drwal jak nic, tylko nachylenie nie te:)


Kategoria luźne