Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 62.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:25
  • VAVG 18.15km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Akademickie Mistrzostwa Podkarpacia w Kielnarowej

Poniedziałek, 20 maja 2013 · dodano: 21.05.2013 | Komentarze 0

Po raz drugi i ostatni. Jazda na luzie i w ramach treningu, bo i tak Mistrzostwa Polski już się odbyły i jaka to różnica który będę. Wyjazd z Racławówki i powrót. 10 pętli po znanej trasie jednak zamiast mostkiem przez paryję, to trzeba było skakać... a po każdym okrążeniu, za zjazdem coraz trudniej było mi się zmieścić w miarę płytki przejazd... a jazda wzdłuż urwiska w ogóle... jakbym jechał po linie- w każdej chwili myślałem że spadnę pod mostek. 2 okrążenia przed startem i masakra, trasa zaorana, usiana kretówkami, pokrzywami i w ogóle... jazda przez łąkę którą przed zawodami przejechał jedynie traktor i może kilka osób tamtędy przeszło. Jeszcze przed asfaltem kładą kostkę i trzeba jechać przez wysypany na drogę żwir i piach xD o żal... jak to mawiały poznawane przeze mnie ongiś nastolatki. Ale żeby nie było że nie jestem na czasie to pasuje to określić olewającym powiedzonkiem "oj tam":p
Po emocjonującej porażce Eweliny i podawaniu bidonu czas na menżczyzn.
Na starcie przezornie ustawiłem się za Łukaszem... mając nadzieję objechać go na asfalcie podczas 2 lub 3 okrążenia. Ale już na pierwszym podjeździe, niby standardowo byłem w połowie stawki to jednak Łukasz mocno powiosłował, przed lasem jeszcze mijam jakiegoś kolarza, ale już przez las muszę jechać za jakimś rowerzystą:/ bawełniana koszulka i makrokeszowy full, a do tego tumany kurzu wzbijające się spod jego tylnego blokowanego koła na leśnym singlu nie wróżyły niczego dobrego. Zjazd to jakaś masakra, wszyscy uciekli, a ja wyprzedzam kolesia dopiero za podjazdem od mostku. Doganiam przed łąką kogoś z przodu ale Łukasza już nie ma. Zobaczyłem go dopiero na asfalcie, gdy ja wchodziłem w zawijasy na parkingu, a on już z nich wyjeżdżał... i to bardzo mocno. 2-gie okrążenie najmocniej, ale nie zbliżyłem się do niego. 3 to już porażka- głównie dlatego że zaczęły się duble. 3-ójka liderów jadących koło w koło (m. in. Biesiadecki) spowodowało że znacznie musiałem zjechać w trawska po pas, i tak co chwila, gdy tylko słyszałem jakieś krzyki za sobą, to wiadome było że zbliżają się trenujący pro. W sumie już żadnego okrążenia nie pojechałem tak dobrze. Jak na początku podjazd za mostkiem robiłem na 2/5 tak później coraz niższe przełożenia, aż doszło do tego że przez łąkę jechałem na 2/2 co oznaczało prędkość ok 10km/h. Chyba na 6 okrążeniu podjazd asfaltem wyprzedził mnie Bartek J, jak usiadłem mu na kole to pokonałem podjazd bardzo sprawnie. Pomyślałem sobie tylko- czy nie mogę takim tempem całego wyścigu?? na zjeździe do lasu już stopniowo powiększał przewagę. Do techniki trzeba mieć talent. Od 7 okrążenia zaczął naciskać mnie jakiś total amator w bawełnianym koszulku na jakimś przeciętnym rowerze. Jechał spoko, a ja go tylko kontrolowałem kącikiem oka. Przed lasem puszczam przed siebie Kamila K. i dzięki temu zobaczyłem jak ogromna różnica jest między kołami 26 a 29;/ Moje koło na schodkowatym zjeździe - całe zanurza się w nierówność, wyskakuje z niej i tak w kolejną i kolejną:( a on tylko śmignął po tym wszystkim ze 4 razy szybciej;( Na podjeździe 8 okrążenia wyrzucam bidon. Gdy na podjeździe 9 okrążenia "amator" zaczął naciskać odpowiedziałem i uspokoił się, na 10 ostatnim kółku na parkingu zrzucam dętkę i daje z siebie wszystko, urywam kolesia na jakieś 10 metrów i na zjeździe koleś wydaje się zrezygnowany. Na łące w połowie ostatniego kółka gościu 5 metrów za mną. Wyjeżdżam na asfalt i spoko... tak myślałem, on lekko przyśpieszył więc ja też nieco, w zakręcie w lewo na parking nieco go blokuję, zostaje jeszcze zakręt w prawo i meta, który biorę po wewnętrznej a ten bierze się za objeżdżanie mnie, ja przyśpieszam , myślałem że już mu ocieknę, a ten jeszcze dołożył... mnie odcina i na 10 metrów przed metą nie mam szans go utrzymać:/

Dystans Giga przejadę swoim tempem spokojnie. Nawet mając na liczniku 60km, podjazdy biorę na stojąco i w ogóle dobrze się bawię. Tu taka pierdułka, a tempo jazdy wykończające, miejsce kiepskie, ogromne zmęczenie i ogólne niezadowolenie z jazdy. No ale nic- fajnie było;) Może za rok wpadnę pokibicować :)


Kategoria Starty



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.