Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 62.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

II Wyścig Rowerowy MTB Boguchwała Tour 2012

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 1

Dystans- 41km, Czas- 2:10min
Już na starcie ustawiłem się w 2 lub 3-ciej lini, wysoko, ale co tam- jestem u siebie. Na pierwszym podjeździe juz kilku odjechało, potem na żółtym w lesie komuś spadł łańcuch no i z buta... a dalej ok. Na zjeździe terenen jakiś koleś jedzie na tyle ostrożnie, że wszyscy przed nami znikają za drzewami... ostatecznie mijam go po prawej... ROZRYWAJĄC wstążkę;D ależ to musiało wyglądać, ależ to była akcja!:) Mistrzowski manewr... przytomność umysłu, znajomość trasy i pełen profesjonalizm. Uciekam będącym za mną, aż tu nagle z prawej wyjeżdża z lasu Włochaty z Hoffmanami. Na podjeździe na Grochowiczną odchodzą, a na zjeździe dochodzę tylko kilku z nich i wyprzedzam dwóch na strumyku. Dalej mozolnie asfaltem... oznaki jakiejś zadyszki, zaczęła się ulica Grabieńska, i jedziemy gęsiego lewą krawędzią asfaltu, nagle jakiś atomowy atak za mną, a ja ZAJEBIŚCIE siadłem mu na koło, blat wyżej i pięknie poszliśmy, przed szczytem odpuszczam kolesia, dochodzi mnie ktoś i daję mu prowadzić siedząc za nim, ostateczny podjazd na szczyt byle go nie zgubic, bo znów będzie po płaskim. Jest bufet, pytam kolesia czy będzie się zatrzymywał... ale jedynie w jeździe wzięliśmy po kubku. Teraz zjazd serpentynami, wiec odsuwam się trochę, zjazd kanionem idzie beznadziejnie... troche tracę, ale gdy tylko wypadam na asfalt rzucam się za innymi i powoli kręcę szykując na wspinaczkę ul. Wolańską. 1/3 i niestety nic z tego, musi być 1/1 a łańcuch zaczyna skakac i spadac na 1/2. Szybkie obroty manetką i troche lepiej, ale nadal strzela. No to mam motywację do jazdy na 1/2. Straciłem, 3-ech ucieka, w tym jeden z Hoffmana całkiem zwiał, ale drugiego chciałem pokonać. Na CK w Rzeszowie nie miałem z nim szans, teraz muszę mu pokazać. Leśny zjazd na Leśny Tabor jadę kompletnie samotnie... a wspomnianą trójkę spotykam na dole- ślimaczą się gęsiego powolutku przechodząc po strumyku... no to ja gazu pod wstążkę i rozjeżdżonymi trawskami mijam ich wszystkich!;D na deskę, oczywiście tylnie koło mi spadło i zabuksowało. Druga deska, stanąłem, wziąłem poprawkę i przejechałem po niej. Wspinaczka pod stok i zamiast jechac w stronę hostess z jakimiś przekąskami na tacy, przejeżdżam przez werandę.. zaoszczędzając ok 10 sekund i tracą szansę na smakołyki. Ale woda i banany były akurat za werandą. Dreptanie na szczyt i niebezpieczny zjazd wyprofilowaną koleiną w lewo- tzw. jazda na krawędzi, z której niestety zrezygnowałem i zjeżdżałem lewym torem... a tam 2 mega zagłębienie, na których tak mnie wybiło że kilka metrów lecę na przednim kole. W ostatniej chwili wyhamowuje i mocno przestrzelam nawrót w prawo. Dokręcenie na końcówce zjazdu i przez marichuane jadę już za kimś. Mozolna wspinaczka singlem (teraz przynajmniej nie ma pajęczyn) i na Wielki Las. Teraz asfaltowy zjazd na Wolę Zgłobieńską... pomyślałem że będzie okazja- zminimalizowania starty do Larrego. No to zakręciłem ile wlezie. Na liczniku 66, leże, nagle jakiś koleś wyskakuje zza mnie, siadam za nim i już tunel wyprowadza mnie przed niego, znów pedałuje i prowadzę, za chwile on znów wylatuje przede mnie, na prostej chciałem odpuścić i odpocząć, ale wjazd w teren był znacznie wcześniej niż się spodziewałem. No i gdy tylko zaczęła się stromizna do lasu musiałem prowadzić. Dalej fajnym singlem po płaskim, a ja kręcę na młynku.

Jest młynek- jest i grymas niezadowolenia:/
Pytam gościa za mną czy będzie mijał, on odpowiada że nie, a ja że już zdycham. Koniec lasu i fajny zjazd utwardzoną drogą, między łąkami i na asfalt w lewo (przy którym niżej jest śródpolne wsiowate boisko, a byłem tam kilka dni temu), zjazd i w dupe hamulcom ile wlezie, ostro choć bez pisków i balansem w prawo między łąki (przede mną jakiś koleś nie wiem co zrobił, jakby za duże obroty i OBRÓCIŁO GO NA KAMYCZKACH, chciałem pożartować, ale postanowiłem pocisnąć). Tak dojeżdżam do asfaltu koło kamieniołomu w stronę Leśnego Taboru. Teraz w lewo między 3 stodoły z dwójką innych, ja prawym pasem, oni lewym- tym nieprzejezdnym ]:-> hehe. Udaję zaskoczonego i mówię "a to co?":D Niestety jeden z nich odchodzi, a drugi całkiem opada z sił i prowadzi. Na krzyżu kubek wody i zjazd asfaltem, z 50km/h i skok w prawo na luźne kamyczki, na asfalcie piski... stoję ustawiony do jazdy w lewo, ale cholera- zmienili trasę i trzeba w prawo... ciekawość, a i zażenowanie, przecież tam taki fajny zjazd- usłany żółtymi liśćmi. Okazało się że trasa jak najkrótszą drogą, przez czyjeś podwórze do głównej drogi w Niechobrzu. Teraz podjazd pod kamieniołomem... nawet się udał, myślałem że będzie gorzej. Teraz szybki zjazd szutrówką którego się obawiałem, ale że zobaczyłem kolesia który mi uciekł, postanowiłem cisnąc, 60km/h i ciągle dokręcam, pod kapliczką dochodzę go, stromy zjazd asfaltem i na wypłaszczeniu łykam go. Teraz ciągnę ile sił, terenem na stadion, wzdłuż upraw róż, to znam dobrze, ale zamiast w lewo, to w prawo- na wprost stadionu. Chwila zastanowienia czy kamyczkami, czy trawą miedzy autami. Oglądam się, a tam nikogo, no to powolutku dojeżdżam do stadionu, pod koniec pętli przyciskam i wpadam na metę:)

34 miejsce open i 12 w kategorii M2. Mimo że było mało uczestników, to zarówno podczas jazdy, jak i na mecie po zobaczeniu wyników byłem tego świadom- JESTEM WYŻEJ NIŻ NA TO ZASŁUGUJĘ. No ale cóż, start z samego czuba, niezła znajomość trasy, kilka miejsc w których mocno pocisnąłem, kilka w których rozsądnie odpuściłem i tzw. siedziałem cicho za kimś. No i moje ścinki hehe. Myślę że za rok 80% tej trasy pozostanie, a że planuję na niej trenować z stoperem to dosłownie, przyszłoroczne zawody będą w mojej własnej kieszeni:p


Kategoria Starty



Komentarze
Michal | 10:29 sobota, 22 września 2012 | linkuj cześć :D masz takie wyniki w hobby ? bo szukam :D
Komentowanie jest wyłączone.