Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 80147.50 kilometrów w tym 12146.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 476615 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 34.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 13.60km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt aaa
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC - Wietrzno

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Dojazdy/Rozgrzewka: 4km
Trening na trasie: 4,7km Podjazdy 130m
Wyścig: 25km Suma podjazdów 650m
Na miejscu okazuje się że nie mam bidonu, ale Kamikadz użycza, potem okazuje się że po założeniu pulsometru ten spada ze mnie xD no ale wylajtowanie ... podciągam od razu ze 3 cm i trening. Okazuje się że trasa mega błotna, arcy ciekawa... a ostatni zjazd wąwozem z rynną pośrodku, pochyłością i leżącymi śliskimi głazami nie do przejechania.
Po ponad 2 godzinach czekania... no wlekło się to okropnie, no ale skoro puszcza się dziewczyny które powinny jeździć jedynie po bułki na taką trasę i to dwu-krotnie no to taki efekt.
Start Seniorów dopiero po 14tej. Troche morale obniżone a i na pewno jestem nieco bardziej głodny niż powinienem- no ale teraz to już lepiej na głodzie niż coś jeść. Cukierki to by się przydały... a stearynian dawno przestał kopać.
Przerażała myśl rywalizacji na tak trudnej trasie a i jeszcze jeżdżenie co godzinę do auta pod mały podjazd by coś zjeść... no nogi odmawiały posłuszeństwa i ciężko to było podjechać - jak więc przejadę trase i to aż 5-cio krotnie?? :/
Start i od razu jestem na ostatnim miejscu, nawet za gościem bez łydek z 2-ema butelkami 0,5 L w kieszonkach koszulki xD
Jadę za miejscowym zawodnikiem i podpowiadam mu - no dawaj dawaj, a ten że spokojnie i jak chcesz to jedź.
No to mijam ich i uciekam z jakimś Szobakiem. Puls spoko, para w udach jest - można naparzać przy tym świetnie się bawiąc. Jedzie się spoko, a na zawijasach między drzewami wytyczonymi taśmami próbuję mijać ale podkręca. Gdy on potyka się na błotnym podjeździe i ja też, to mija nas miejscowy zawodnik i szybko znika.
Wały luzik i ostatni zjazd też całkiem spoko. Gdy zaczyna się asfalt przed metą, rywal niestety zjeżdża na bok i chyba kończy udział.
Staram lekko przyśpieszyć co by z impetem przejechać przez metą i wjeżdżam na drugą rundę.
Podjazd idzie bardzo dobrze, a błoto z próbnego przejazdu 3 godziny wcześniej praktycznie wyschło i można spokojnie podjechać.
Cała 2 pętla jakby nieco szybciej-sprawniej-lepiej :) ale też z odczuciem że samemu jedzie się gorzej.

3 okrążenie i dochodzę na jakieś 100 metrów zawodnika z Dukli. On gdy mnie widzi wyraźnie przyśpiesza, po chwili przejazd między pniakiem a gałęziami na centymetry - idealnie trzeba trafić kołem, tylko tym razem odpuszczam i podpieram. Pare zakrętów dalej i zostaje sam. W 3/4 trasy za wałami dubluje mnie 3-ech zawodników :/ no kooooszmar, no jak, no jak takim tempem :/

4 okrążenie idzie już ciężko. Początek podjazdu i słyszę dzwonek - czyli ktoś wjeżdża na ostatnie okrążenie i po chwili mija mnie Sławek D. podobno miał awarie i dlatego dopiero na 4-tym :p Końcówke pierwszego podjazdu prowadze, wtedy mija mnie 5-ty zawodnik Kawula... ehhh jak/jakim cholernym sposobem mieć taką moc, taką wydolność - no nieosiągalne. Mam nadzieję że mimo o tyle wolniejszej jazdy bawię się równie doskonale. W dalszym etapie trasy mija mnie jeden z Mastersów, startowali 5 minut wcześniej więc nawet spoko i jakże sympatycznie- gdy wziąłem zakręt wielkim łukiem by mógł spokojnie minąć... gdy dochodzimy do nawrotu ze stromym podjazdem ... to on runął na ziemię zanim podjazd się zaczął. Ja kurwa nie wiem jak to możliwe że 29ery tak bardzo kopały się na tym podjeździe - a ja tylko na jednym okrążeniu się tam zakopałem a tak dawałem radę to wyjechać. Pod koniec trasy mija mnie jeszcze jeden jakiś gość... nie ogarniam tych kategorii ale chyba z mojej, a ja siadam mu na koło i naparzam pod górę równym tempem !! :D koleś się ogląda, strach w oczach, no to mu mówie- ja zdublowany, a on że wie- tylko wolał się upewnić xD :D:D:D Na zjeździe już zdecydowanie ucieka.
A ja mozolnie- jakby nie było nieco poniżony zaczynam ostatnie kółko. Podjazd to już katorga, single średnio, druga część trasy jakby lepiej ale jakie to porównanie do najlepszych... ukończyłem.
Satysfakcja jest i to spora, bo i moja najtrudniejsza trasa. Rękawica podniesiona, bo i mało kto się podjął wystartowania.
Oczywiście spośród prawdziwych pasjonatów kolarzy amatorów z Dukli,Jedlicza no i Jasła- bo stamtąd był chyba każdy. Myślę że z podniesionym czołem mogę powiedzieć- jestem amatorskim kolarzem górskim i gdyby na koniec zawodów było robione wspólne zdjęcie to mógłbym na nim stać z wysoko podniesionym czołem :)






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.