Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 42.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 15.46km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 1273m
  • Sprzęt Made in China
  • Aktywność Jazda na rowerze

CK Pruchnik Edycja 5 Mega

Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 1

Miejsce: 164/229 MM2 29/37 Czas:02:52:41.092 Strata: +01:00:21.247 Punkty: 260.1982

Czas z licznika 2:43, czas timedo 2:52 co daje 9 minut postoju :/   max 1,5 minuty na bufetach - a reszta to awarie

Mój pierwszy maraton który pojechałem tak spokojnie i na luzie. Pierwszym miał być Strzyżów, ale tak mnie zesłabił pierwszy leśny odcinek że cały maraton wyszedł fatalnie. Do tej pory gnałem by się na dać zbublować Gigowcom, a teraz- gdy nawet o nich nie myślałem to udało się i to ze sprym zapasem hehe:D
Cały pierwszy podjazd jechałem na psychicznym hamulcu. Gdy na pierwszych niezbyt stromych terenowych podjazdach ludzie ciężko dysząc zaczęli schodzić i blokować, a starsi uczestnicy zaczęli ich jebać że to się jedzie !! :D to ucieszyłem się, że nareszcie po tylu maratonach zmądrzałem, i jak Ci bardziej doświadczeni spokojnie sobie podjeżdżałem, a inni dyszeli truchtając.


Niestety do pełni szczęścia zabrakło nowego- najlepiej karbonowego dużego koła.
Awaria 1: zaraz na pierwszym szczycie gładką szutrówką zachodzi podejrzenie że- nie no kurwa, chyba sztyca mi zjechała:/ ja pierrrdole, druga taka moja sytuacja. Bo "kolega" który miał ją dokręcić dynamometrycznym, to zamiast ją jeszcze nasmarować wolał wpakować w ramę kilogram drutów i innych śmieci!! Co za cwel jebany! Po drugim ciężkim terenowym podjeździe staję i odkręcam sztyce, nieco podnosze- jak się okazuje za mało, no ale trochę podniosłem, dokręcam i tu druga awaria.

Awaria 2: urywam zamek torebki podsiodłowej. Nie no kurwa jego jebana mać! Stracone tyle czasu. Tyle osób które chciałem pokonać mi odjechało:/ Teraz nawet nie mam gdzie schować scyzoryka, zgubie go, no ale co zrobić, wkładam, zasuwę zostawiam w połowie, licząc że bokami nic nie wypadnie.

Awaria 3: na szybkim szutrowym zjeździe odkrywam że coś za bardzo się tłucze na ramie- poruszam bidonem - no nie no kurwa mać!! obie śrubki koszyka popuszczają- również druga taka moja sytuacja. No żeby se kurwa tego nie sprawdzić przed startem!
Hamuje, wydzieram scyzoryk i próbuje dokręcić. No ale kurwa- Tym kurwiście poręcznym scyzorykiem nie mam miejsca żeby dostać się do śruby! xD Próbuje ręką, nic, po trochu scyzorykiem, dokręcam.
Mijają mnie kolejne osoby, nie mam jak włączyć się do ruchu.
Dalsza trasa w 90% prowadzi leśnymi dróżkami-singlami. Masa technicznych smaczków i trudnych zwózkowych kolein. Trasa bardzo kręta.

Mimo sporego bólu bioder spowodowanego zsunięta sztycą w tej eufori jedzie się wspaniale.
Na jednym z ekstremalnych zjazdów słyszę trzask!! Staję i oglądam ramę, gdy jest ok przypominam sobie że przecież już kiedyś tak miałem- to...
Awaria 4: Siodełko na sztycy Ritcheya 1-Bolt przechyliło się do tyłu .... eeeee :/
Później jeszcze był dłuższy postój na bufecie i gleba w strumyku na kamieniach, a tak to całość jechała się bardzo sprawnie.
Szkoda straconego czasu, te z 10 straconych minut + z o 5 minut lepsza jazda i byłby bardzo fajny wynik.
A tak to... jak na 1 kg lżejszy rower, tyle awari i w pewnej chwili chęc rezygnacji/bezradności ciesze sie że się nie poddałem i ukończyłem to w miarę przyzwoicie.
Pora skończyć z tymi maratonami... bo i po co startować, gdy nie można pokazać tego na co nas stać.





Kategoria Starty



Komentarze
tompi
| 20:22 poniedziałek, 6 lipca 2015 | linkuj Oj Michał, tyle maratonów i nie miałeś okazji pokazać na co Ciebie stać.
Co to się stało, że Virus wrócił do ścigania?
Komentowanie jest wyłączone.