Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 55.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 13.41km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 2097m
  • Sprzęt Made in China
  • Aktywność Jazda na rowerze

CK Kluszkowce Edycja 2 Mega

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 5

Miejsce: 115/198 MM2 30/40 Czas:04:06:09.387 Strata: +01:19:38.668 Punkty: 270.5791

Nie ma to jak zorganizować maraton rowerowy, który będzie tylko jedną z pobocznych imprez, i tak potraktowano uczestników. Na pół godziny przed startem objeżdżam cały plac pod stokiem i nie mogę znaleźć startu, a jeszcze zaczyna padać deszcz, który po chwili ustaje. Pytam kilku z numerami - też niewiedzą, kierują pod balon, a tam os Enduro informacja to myślę se pięknie, jestem nie tam gdzie trzeba i będzie niezła wtopa. Ostatecznie jeden z kibiców pokazuje mi skąd to prawdopodobnie. No nie wierze. Start... z łąki... a właściwie ze zbocza, pod lasem i nad urwiskiem, bez sektorów, i jak wszędzie bez koszy na śmieci.
Na szczęście tylko to było nieudane, bo trasa jak i bufety były ok i na odpowiednich km.
Pierwszą mniejszą pętle miałem przejechać spokojnie, jak to w Przemyślu, ale jechałem tak średnio mocniej i na drugim podjeździe ściągam kurtkę. Na 17km odezwało się pieczenie kolana:/ Ale potem był zjazd na 20-21km, no rewelacja, kamieni i stromizn bez liku. Adrenalina tak wystrzeliła że zapomniałem o bólu i na asfalcie cisłem na maska. Nawrót w prawo i trudny podjazd, odzywa się kolano i prowadzą, na szczycie łąką już lepiej.

Dalej fajny przejazd asfaltami przez Czorsztyn, gdzie dwójce kibicujących dzieciaków rzucam po cukierku- jaka radocha:D
Od 27km trasa łatwa ale ciągle góra-dół i dopada mnie lekki kryzys, myślę sobie że hobby na dziś by mi wystarczyło, do 37km - Huba - bufet idzie średnio.

Teraz zaczyna się najgorszy odcinek- podjazd od 37 do 47km na Lubań jakieś 1100mnpm.
Lepiej nie pisać jak mi to szło, dziewczyny z którymi rywalizowałem uciekły, ale pozostało całkiem sympatyczne towarzystwo, to wzajemnie się wspieraliśmy, gdzieś od 40-tego km odliczając ile pozostało do szczytu. Na 43 km myślałem że pęknę.
Ostatecznie chyba nie byliśmy na głównym szczycie bo i nawet nie wiedziałem kiedy go minęliśmy, dalej mija mnie trójka zawodowców, z J|BG2? albo coś takiego. Napierdalali nieziemsko, stromo że szok a jeszcze leżące drzewo- nawet nie jęknęli tak śmignęli po tym mając jeszcze siły przeklinać jakie to hujowe oznaczenie :D
Gdzieś na 50-tym km ja zaczynam dopiero przeklinać- poznaje trasę, jechałem już tędy- nie wiem co teraz? wracać? minąłem? wjechałem na Giga? coś popieprzone:/ za mną też ktoś zjeżdża więc jadę dalej. Na 51 km ten sam zjazd co na 21!! Na kosmos, korzeni i jazdy na granicy nie ma końca. Na asfalcie pytam jakiegoś młodego czy dobrze bo drugi raz tędy jadę a on potwierdza że tak ma być i zaraz meta. No to uff. Teraz wyczuwam że zbliżają się skurcze- jednocześnie, te same odczucia co do obu nóg :| Po podjeździe staję na szczycie i nie mogę jechać. Grozi mi skurcz któremu uparcie próbuję zapobiec, mija mnie kilku, w tym taki śmieszny koks w czerwonym stroju na uwaga - Romecie :D
Kolejny krótki podjazd pedałuje wpiętą tylko prawą nogą, kolejny mijający pyta czy dojadę... ehh. Po zjeździe na asfalt jest już ok więc łapie się dwóch gości przede mną. Podjazd na metę po dziwnych płytach koła buksują, podpieram, odjeżdżają mi. Sprint w górę na metę udaje się minąć jeszcze jednego z nich, nawrót w lewo i metę przekraczam turlając się z rowerem nad sobą.... no miazga- umęczony jak po giga i co ja mam zrobić z tymi skurczami :/:/:/:/:/:/:/:/


Kategoria Starty



Komentarze
kundello21
| 14:49 niedziela, 31 maja 2015 | linkuj Przecież warunki idealnie i miejscówka też :D Skurcze to nie skutek miejscówki ;)
wlochaty
| 18:59 poniedziałek, 25 maja 2015 | linkuj Ja tez magnezu nigdy nie jadłem i nigdy nie miałem skurczu na trasie, co najwyżej po. Ale jeśli łapią często to nalezy temu przeciwdziałać. no i nie każdy ma noge jak Tomek więc żele wskazane
yazoor
| 05:43 środa, 20 maja 2015 | linkuj Świetny maraton i trasa super:)) Dajesz radę Michał, tak trzymać i do przodu:D
tompi
| 21:31 wtorek, 19 maja 2015 | linkuj Bez przesady, magnezu nigdy nie jadłem, żele miałem może na 1/3 maratonów, na których jechałem, i raz czy dwa mi się zdarzyły skurcze.
Patrząc na drugie zdjęcie to przynajmniej niezłe widoki tam miałeś.
wlochaty
| 06:56 wtorek, 19 maja 2015 | linkuj Jedz magnez regularnie a na trase bierz zele, proste i skuteczne. Tyle lat sie scigasz i jeszcze do tego nie doszedles ? Ja po 3 startach pojalem ze bez zela nie ma co jechac.
Komentowanie jest wyłączone.