Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 59.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 15.53km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Unibike Evolution
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ognisko na zakończenie sezona

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 1

Spotkanie z resztą i czarnym przez Zamkową, oni dawnym żółtym, ja swoimi - lepszymi ścieżkami. Na szczycie wracam nieco i wołam czy jadą... nic no to przecież nie będę czekał. Teraz sporo asfaltu, dalej czarnym na Kopaline 463mnp.

Dalej czarnym przez las to sama przyjemność a wyjazd pod gospodarstwem agroturystycznym wita pięknymi widokami. Tak się utaplałem na szlaku że pora na czyszczenie i coś zjeść. Dojeżdżają inni i postanawiam pojechać kawałek z nimi... tak zobaczyć jak to będzie- jechać z kimś na MTB.
Nawet to szło i szybko docieramy do Lutczy. Tam oczywiście pół godzinny postój pod sklepem :(
Podjazd na Strzałówke jakoś tak fajnie, błoto tylko powierzchniowe więc SmartSam nie ma problemu z podjechaniem, tyle że zbiera tyle błota że kompletnie ujebało łańcuch, skrzypi, zaciąga, krzywi spinke i rozdziera ją. Najstromszy odcinek z buta i na szczycie mycie i skuwanie.
Na szczycie ruch większy niż na rynku we wsi.
Powrót z przejazdem przez Strzałówke 478mnpm, Krasna asfaltem do Żyznowa i powrót tą samą trasą, czyli teraz przejebane podejście, na szczycie też jakoś hujowato więc odłączam się.

Napęd zaciąga mi o 1 do 4 biegu (2 ogniwa z nowego łańcucha, po smarowaniu na ognisku przeskakują), więc decyduje się na mocny powrót. Czarnym przez las ciężko, więc walcze z napędem, ostatni podjazd na Kopaline bardzo konkretnie i dalej już ciągle ostro. Zjazd czarnym przez las ehhh... tyle dni zmarnowałem na szosie, zamiast tu jeździć, cały rok mnie tu nie było, jedynie wracając z ogniska rok temu:(
Ścieżka gładka, odkurzona z liści... dokręcam przed uskokiem, wybicie i przy prędkości 25-30km/h notuje co najmniej 2metrowy lot:) kapitalnie, przy lądowaniu jakoś dziwnie pochyliłem lewą stopę do przodu i zapiekło... ale adrenalina na maksa:)
Za asfaltem prosto, sprawdzam resztę tej ścieżki, ale ląduje w paryji więc mocny powrót, łańcuch chyba przysechł bo i nie przeskakuje, skracam przez lakę i asfalt. Teraz kilka km asfaltem więc blat oś, dalej zaliczam wszystkie najlepsze single po drodze, wracam na czarny, przebijam się przez chaszcze, asfalt i zjazd na Kaczarnicę z pętlą nad przepaścią, ostry skręt w prawo, i czuję że tylna opona schodzi z obręczy, dopompowanie i końcówka zjazdu. Na dole znów kapeć, pompuje ile się da i wracam wzdłuż Wisłoka, jeszcze ze 3 razy dopompowuje i wróciłem. Ależ jazda:)


Kategoria luźne



Komentarze
kundello21
| 10:17 poniedziałek, 29 września 2014 | linkuj Przyznaj się, że jechałeś sam bo nasze koksowe tempo by Cie zajechało :P
I muszę powiedzieć, ze nieładnie, że tak sam jechałeś. To miał być wspólny wyjazd.
I po trzecie: trudniej=lepiej.
Komentowanie jest wyłączone.