Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 43.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 23.89km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Cyclo CROSS!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Międzynarodowy Wyścig Solidarności i Olimpijczyków w Strzyżowie

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 05.07.2014 | Komentarze 1

Na necie trochę info jest, niby jakaś poważna stawka, no to kurcze trzeba zobaczyć co to jest!
Wyjeżdżając na Żarnowską oczywiście przeklinam Cycla, no ledwo żem wydarł :/ na Gwoździanke pewnie wcale się nie wtocze.
Będąc na szczycie spodziewałem się śmigłowca nad rynkiem, jakichś wielkich balonów, banerów... a tu nic, od ronda po rynek żadnego kolarza... ot normalna sobota, w którą to wieśniacy zajeżdżają pod biedronke.
Na rynku kilka ekip już jest, ale ogólnie tłumów nie ma, więc myśle sobie jakiś podrzędny lokalny wyścig. Na szczęście ekipy wystawiły dookoła rynku swoje maszyny więc było co oglądać i panował fajny kolarski klimat. (no może poza kolarzami masującymi sobie jaja i wkładającymi pampersa w tyłek - fujj).

najjj-pięknejsze, ale spodobały mi się chyba tylko dlatego że wydało mi się że z tej ramy dałoby się zrobić MTB;)

Po oglądnięciu wszystkiego, w tym ciekawego sposoby montowania profilu trasy na mostku, na 20 min przed startem zabierałem się z różnymi gośćmi na rozgrzewkę, jednak każdy taki odjazd miał max 400m i kończył się sikaniem lub macaniem ogonowej:/

nowa kostka strzyżowskiego rynku zdała egzamin.

oczywiście o wyścigu nikt nie wiedział, toteż jedynymi ludźmi w mieście przy trasie były okoliczne pijaczki.

2 lap - ucieczka

i pogoń. Teraz czas przemieścić się do Żarnowej- na podjazd na Gwoździanke. Ruszam z kopyta, ale łydki chyba zostawiłem na rynku, pomału się rozjeżdżam i przed podjazdem jest już ok. Ludzie z okolicznych domów oczywiście myśleli że lider jedzie, a na podjeździe tak mi bili brawo żem się przyznał że to nie mi, a oni że i tak brawo że taka kondycja:D no to miło, tylko te słowo zobowiązywały do konkretnego podjeżdżania. Po chwili padam, zaczynają jechać pierwsze suki, jakieś organizatorzy, kurw ile tego, nawet jacyś staruszkowie z wnukami w aucie- co to ma być??

ucieczka

pogoń

i zdechlaki których sam bym objechał... dzięki tym zawodom przekonałem się, że byc może szosowe rowery już poprostu tak mają i nie da się nimi podjeżdżać... Gwoździanka to żadna wielka góra, a i zawodowcy z najlżejszych przełożeń.
Gdy przejechała cała kolumnada, włącznie z dwoma wozami reklamowymi "mawika" ruszam niespiesznie pod górę... i znalazłem tylko jeden:)

Liczyłem na 3-5, ale i ten jeden cieszy. Co do tego co było w środku?? słodkie mleko słodkie, płyn tak delikatny, który jeśli bym dostał  butelkę tego na wyścigu to wypiłbym na raz:) hehe trzeba pomyślec o czymś takim bo woda to nie to.

Powrót z Niebylca ciągle 35-40km/h :)


Kategoria luźne



Komentarze
tmxs
| 16:11 sobota, 5 lipca 2014 | linkuj Bardzo fajna relacja. Z tym próbowaniem zawartości czyichś bidonów to trzeba uważać :).
Komentowanie jest wyłączone.