Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mic z miasteczka . Mam przejechane 79995.50 kilometrów w tym 12123.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.40 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 475715 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mic.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 116.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 21.82km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

5 godzin na szosie to o 2 za dużo

Piątek, 25 października 2013 · dodano: 25.10.2013 | Komentarze 0

Do Frysztaka chwilami mocno cisnąc, fatalny asfalt w Dobrzechowie i Wiśniowej, a przed Frysztakiem zajebiście wąski asfalt... o włos z autami.
Powrót od razu mocno, przed Wiśniową dochodzi mnie jakiś 40latek na starej stalowej szosie w sweterku!!;D i reszcie w miarę rowerowych ciuchach, chwilka na kole i wychodzi przede mnie, jakoś nie miałem zamiaru z nim walczyć, ale jakoś tak gładko siadłem mu na koło i prędkość z 32 wzrosła do ok 43. Jadę bez problemu za nim ok 5 min i postanawiam wyskoczyć... nie wiem do ilu szarpnąłem, ale tak śmigłem, że myślałem że koleś nie załapie się w tunel. Załapał, ale tak fatalny asfalt w Wisniowej, te łaty tak kurwa hujowo poukładane jedna na drugą, asfalt pourywany, że momentami dosłownie unosiłem przednie koło:/ a garby na kilkanaście cm. Dawałem mocno, ale ciężko było utrzymać 40stke. Mózg zaczyna bolec, dziąsła zaczynają palić domagając się zimnej wody no i ten cholerny nos się zatyka, a na tych wertepach jedną ręką nie utrzymam by się wysmarkać. Kilka minut i koleś znów objeżdża, jadę w tunelu, ale po minucie zaczyna się podjazd pod kościołem w Dobrzechowie... niby nie wiele, ale koleś sporo redukuje i zaczyna wspinaczkę, ja dwa pyknięcia ale to na nic, puchnę i gościu ucieka szczególnie że zwalniam na szczycie do 18km/h. Pewnie gdybym miał porównywalny wagowo rower to bym usiedział, na prostej jeszcze dam rade, ale na górkach grawitacja mnie zamyka. Zdegustowany przez resztę Dobrzechowa i od Strzyżowa znów mocno. Za rondem kolejny kolarz się zbliża, myślałem że to pewien 30-letni Rzeszowianin - kozak cwany. Zaczyna się Żarnowska, a ja redukuje całkowicie na 1/2 nawet nie próbując walczyć, w połowie podjazdu oglądam się, a strata wynosi tyle samo, trochę twardsze przełożenie i na szczycie powiększam przewagę, myślę sobie ale cienias..., zjazd na boczną drogę lewą stroną Wisłoka i po 2 minutach już siedzi mi na kole, po kolejnych kilkunastu sekundach mija na swojej wypasionej chyba alu szosie, szwargoląc coś po okupancku... kurwa no, jakiś 60letni esesman... mam nadzieję że w przyszłym roku już takie pryki nie będą objeżdżać mi dupy - bo póki co to nie chce mi się żyć;/

wąziutki pseudo asfalcik z Frysztaka na Cieszyne- zmieszczę się, czy nie?
Dystans 57 km w czasie 2:16min co daje średnią 25 km/h. Chyba tak szybko tylu km w tym roku jeszcze nie pokonałem;P
W domu szybka pizza, tankowanie, zmiana totalnie mokrych ciuchów i wyjazd do Rzeszowa na masę przez Niechobrz i powrót też.
Ale trening, ale jazda;) nici z roztrenowania, zbliża się tsze-ci szczyt formy na sezon.


Kategoria luźne



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.